Prawo gry w siatkarskiej Lidze Mistrzów automatycznie uzyskują trzy najlepsze drużyny poprzedniego sezonu PlusLigi - po ostatnich rozgrywkach przepustkę do europejskiej elity otrzymały Jastrzębski Węgiel, Aluron CMC Warta Zawiercie oraz Projekt Warszawa. Pierwsza z ekip zagrała w finałach dwóch poprzednich edycji i stanie przed szansą na to, by w końcu sięgnąć po upragnione trofeum. Losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów przeprowadzono już 16 lipca, a komplet rywali poznał Jastrzębski Węgiel, który zmierzy się z SVG Luneburg, Chaumont VB 52 oraz Levski Sofia. Projekt Warszawa powalczy z kolei o punkty z Berlin Recycling Volleys, Greenyard Maaseik i ACH Volley Lublana. Podczas lipcowej ceremonii dwóch z trzech rywali poznała Aluron CMC Warta Zawiercie, która trafiła na Allianz Milano i Knack Roeselare. Ostatnim rywalem "Jurajskich Rycerzy" miał być zespół z kwalifikacji, które ruszyły 10 września i zakończyły się 23 października. W eliminacjach wystąpiło 17 zespołów, a stawką były dwa ostatnie miejsca w grupach B i C Ligi Mistrzów. Niepokojące wieści ws. Bartosza Kurka, jest potwierdzenie. Jednak to nie koniec Liga Mistrzów siatkarzy. Warta Zawiercie poznała ostatniego rywala Przez kwalifikacje przebrnęły dwie drużyny: grecki Olympiakos SFP i austriacki Hypo Tirol Volleyballteam. Druga z drużyn została przydzielona do grupy C, dzięki po nieco ponad trzech miesiącach oczekiwania podopieczni Michała Winiarskiego poznali swojego trzeciego rywala w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Austriacka ekipa w pierwszej rundzie wyeliminowała po dwumeczu węgierski Fino Kaposvár SE, później poradziła sobie z chorwackim HAOK Mladost Zagrzeb, a w decydującej potyczce ograła holenderski Orion Stars Doetinchem. W sześciu meczach eliminacji drużyna z Innsbrucka straciła zaledwie jednego seta, w imponującym stylu meldując się w gronie najlepszych zespołów w Europie. Na inaugurację fazy grupowej Hypo Tirol Volleyballteam zmierzy się na wyjeździe z Wartą Zawiercie - mecz zaplanowano na 13 listopada. Nikola Grbić go skreślił, siatkarz "odpowiada". Gwiazdor kadry tylko się przyglądał