Mecz z Olympiakosem Pireus na inaugurację fazy grupowej Ligi Mistrzów nie był dla Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle "spacerkiem". Wicemistrzowie Polski przegrali pierwszego seta, ale w drugim udało im się wyrównać stan rywalizacji. Trzecia i czwarta partia z kolei rozstrzygały się dopiero po grze na przewagi - za każdym razem górą byli obrońcy tytułu, triumfując tym samym 3:1. ZAKSA od początku sezonu zmaga się z problemami kadrowymi. Kontuzję leczy Marcin Janusz, z kolei Wojciech Żaliński przeszedł operację kolana. Z urazem zmaga się też Daniel Chitigoi, wcześniej z gry wypadali Przemysław Stępień i Bartłomiej Kluth. Liczne absencje nie tylko odbijały się na postawie podopiecznych Tuomasa Sammelvuo, ale też zmusiły władze wicemistrzów kraju do przeprowadzenia "transferów awaryjnych". Łukasz Kaczmarek dosadnie po meczu ZAKSY. Siatkarz nie gryzł się w język Szeregi zespołu zasilili ostatnio przyjmujący Jakub Szymański i rozgrywający Radosław Gil. Drugi z wymienionych pod nieobecność Janusza wskoczył do podstawowego składu i mierzy się z dużym wyzwaniem, jakim jest zgranie się z drużyną. Wie o tym Łukasz Kaczmarek, który po spotkaniu z Olympiakosem otwarcie przyznał, że zawodnicy w środę nie ułatwiali zadania Gilowi. "Wiemy, przed jak wielkim wyzwaniem stoi nasz rozgrywający Radziu. My musimy mu pomagać, nie przeszkadzać, a w dzisiejszym meczu mu absolutnie nie pomagaliśmy. Musimy popracować nad tym, żeby nie rozwiązywać siłowo naszych ataków, tylko grać dużo bardziej cierpliwie - tak, jak do tego ZAKSA przyzwyczaiła" - mówił w rozmowie z Polsatem Sport. Awantura po meczu ZAKS-y w Lidze Mistrzów. "Takie obrazki nie powinny się zdarzać" ZAKSA popełniała dużo błędów i traciła przewagę, tak jak to było w trzecim secie, gdy prowadziła 23:17, po czym straciła sześć kolejnych punktów. Zwrócił na to uwagę Kaczmarek, który przyznał, że odpowiedzialność za taki stan rzeczy odpowiadają skrzydłowi. Atakujący ZAKSY i reprezentacji Polski szczerze ocenił, że największym pozytywem środowego meczu był fakt, że jego zespół wygrał. "Nie wiem, czy znalazłbym jeden element, w którym dobrze wyglądaliśmy. Jest wiele do poprawy. To, co może cieszyć, to fakt, że mimo naszej bardzo złej gry trzy punkty zostają w Kędzierzynie-Koźlu" - zaznaczył. Obrońcy tytułu kolejne spotkanie w fazie grupowej Ligi Mistrzów rozegrają 29 listpada, kiedy to na wyjeździe zmierzą się z Ziraatem Bankasi.