Jastrzębski Węgiel wydaje się mieć wszystko, by pierwszy raz w historii zagrać w finale Ligi Mistrzów. Z tzw. trudnego terenu w Ankarze wywiózł cenną wygraną 3:1. To daje wicemistrzom Polski duży komfort - awans zapewni im nawet porażka 2:3. Jeśli jednak przegrają wyżej, wciąż będą mieć szansę w dodatkowym, "złotym" secie. Do tego rewanż grają przed własną publicznością. Co prawda nie jest to twierdza nie do zdobycia - w tym sezonie PlusLigi przegrali tam pięciokrotnie - ale będzie ich wspierać hala wypełniona po same brzegi. Spotkaniem żyje całe miasto, bilety wyprzedały się w pół godziny. - Tego oczekujemy. Wiemy, że będzie przysłowiowy "full house", z czego się bardzo cieszymy, bo to jest nasz ósmy zawodnik - przekonuje Gladyr, cytowany przez klubowe media. Czwarte podejście Jastrzębskiego Węgla. "Apeluję o czujność" Pochodzący z Ukrainy środkowy gra w Jastrzębskim Węglu od 2019 r. W półfinale Ligi Mistrzów wystąpi z nim po raz drugi. Przed rokiem jastrzębianie okazali się wyraźnie słabsi od Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. Tym razem mogą na nią wpaść dopiero w wielkim finale - ZAKSA rywalizuje z Sir Sicoma Monini Perugia i również wygrała pierwszy mecz 3:1. W czołowej czwórce jastrzębianie są już jednak po raz czwarty, w 2014 r. skończyli z brązowym medalem. W tym sezonie w pucharach są jak na razie nie do zatrzymania. W dziewięciu spotkaniach przegrali łącznie zaledwie trzy sety. W stu procentach wykorzystali dobre losowanie, w drodze do półfinału uniknęli włoskich potęg. Na Cucine Lube Civitanova mogli wpaść właśnie w konfrontacji o finał, ale lepszy od Włochów okazał się Halkbank. I również dlatego nikt w Jastrzębskim Węglu nie zamierza lekceważyć tureckiej drużyny. Przed rywalami mocno przestrzega Gladyr. - To naprawdę nie jest słaby zespół. Mam wrażenie, że wielu ludziom wydaje się, że to było dla nas łatwe zwycięstwo i w środę będzie powtórka z rozrywki. My się tak nie nastawiamy. Trzeba mieć z tytułu głowy to, że oni mogą poprawić swoją grę, a szczególnie ich lider Nimir Abdel-Aziz, który nie zagrał na swoim poziomie w tym pierwszym spotkaniu. A wszyscy wiedzą, na co go stać. Dlatego musimy zrobić swoje. Apeluję o czujność - zaznacza 38-letni środkowy. Stephen Boyer znów przyćmi Nimira Abdel-Aziza? A Nimir to zawodnik, który niemal w pojedynkę potrafi wygrywać mecze. W finale Ligi Mistrzów grał już dwukrotnie i dwa razy przegrał - po raz ostatni dwa lata temu z ZAKS-ą, gdy był zawodnikiem Itasu Trentino. Spotkanie sprzed tygodnia wybitnie mu nie wyszło, skończył zaledwie 10 z 29 ataków. W czterech setach zdobył łącznie tylko 11 punktów. W weekendowym meczu z Fenerbahce było nieco lepiej, Holender zapisał po swojej stronie 16 "oczek", ale Halkbank pokonał rywala dopiero po tie-breaku. Jastrzębianie przegrali w sobotę z ZAKS-ą, ale do tej porażki nikt w klubie nie przykłada większej wagi. Gladyr i trzech innych podstawowych zawodników dostało wolne. Na boisku nie pojawił się choćby Stephen Boyer, który w Ankarze wraz z Tomaszem Fornalem dźwigał na barkach ofensywę drużyny. Przyćmił Nimira, zdobywając 18 punktów. - Nie możemy się przygotować tylko na dwa sety. Musimy być gotowi na walkę przez cały mecz, żeby go wygrać. Wykonaliśmy kawał roboty w Ankarze, teraz potrzebujemy tylko dwóch setów, ale uważam, że całym zespołem powinniśmy się skupić na wygraniu całego spotkania - przekonuje Boyer. Liga Mistrzów siatkarzy. Jastrzębski Węgiel - Halkbank Ankara w boju o finał Historyczny mecz w Jastrzębiu-Zdroju rozpocznie się dziś o godz. 20.30. Transmisja w Polsacie Sport oraz na Polsat Box Go, w Interii dostępna będzie relacja tekstowa "na żywo". Sprawdź terminarz siatkarskiej Ligi Mistrzów