Jastrzębski Węgiel już trzykrotnie pukał do bram finału Ligi Mistrzów. Udało się za czwartym podejściem. Mimo wygranej w pierwszym meczu, w rewanżu nie obyło się bez nerwów. W czwartej partii wicemistrzowie Polski znokautowali jednak przeciwników i zapewnili sobie historyczny wynik. Finałowego rywala poznają w czwartek, po meczu ZAKS-y z Sir Sicoma Monini Perugia. To miał być wielki dzień dla całego Jastrzębia-Zdroju. Kibice wręcz rzucili się na bilety, wykupując je w pół godziny. Początek gospodarzy był jednak nerwowy. Dwóch ataków nie skończył Stephen Boyer, błąd popełnił rozgrywający Benjamin Toniutti. Rywale szybko wypracowali sobie trzypunktową przewagę. Sygnał do ataku gospodarzom dał jednak Tomasz Fornal, po chwili znakomicie w polu zagrywki spisał się Jurij Gladyr i to wicemistrzowie Polski byli na czele. Z minuty na minutę coraz bardziej się napędzali. Świetnie zaczął funkcjonować ich blok, na który raz za razem nadziewał się Nimir Abdel-Aziz, lider rywali. Atakujący wściekał się po nieudanych akcjach, a jastrzębianie zablokowali Turków w tym secie aż pięć razy. Wygrali pewnie, 25:17. Iskry pod siatką, Halkbank Ankara wygrywa dwa sety Jastrzębianie byli o krok od awansu. Po cennym zwycięstwie 3:1 w Ankarze finał zapewniały im już dwie wygrane partie, mieli też bufor bezpieczeństwa w postaci dodatkowego, tzw. “złotego" seta. Świadomi swojej sytuacji goście starali się wzmocnić zagrywkę. Już na początku drugiego seta punkt zdobył nią Dogukan Ulu, choć akurat on posłał na drugą stronę lekką zagrywkę typu float. Przy stanie 10:5 dla Halkbanku trener jastrzębian Marcelo Mendez poprosił o czas. Po chwili na kilka akcji zmienił rozgrywającego i atakującego. Kolejni siatkarze z Ankary rozbijali jednak gospodarzy zagrywką. Celowali w tym zwłaszcza Nimir i Thomas Jaeschke. Amerykanin właśnie asem serwisowym zakończył seta wygranego przez Halkbank 25:18. Goście nie zatrzymali się na początku kolejnej partii. Słabo rozpoczął go Trevor Clevenot, jastrzębianie przegrywali 1:5. Rywale zatrzymywali blokiem kolejnych skrzydłowych gospodarzy. Mendez tym razem już na dobre zdjął z boiska Toniuttiego. Po kilku minutach gra gospodarzy zaczęła się poprawiać. Rękę wyciągnęli do nich rywale, którzy kilka razy zaatakowali w aut. W drugiej części seta Halkbank znów odskoczył na cztery punkty. Gdy jednak Fornal zablokował Nimira, jastrzębianie doprowadzili do stanu 16:17. A po chwili atak reprezentanta Polski dał gospodarzom remis. Pod siatką coraz bardziej iskrzyło, po stronie Turków było coraz więcej nerwów. Końcówka była emocjonująca - najpierw Boyer zablokował Nimira, po chwili to jego zatrzymał Jaeschke. Ponownie to Amerykanin zakończył seta, po jego ataku goście wygrali 25:22. Liga Mistrzów siatkarzy. Jastrzębski Węgiel zagra w wielkim finale W czwartym secie wreszcie to nie jastrzębianie, a goście musieli gonić wynik. Po efektownym ataku Boyera wicemistrzowie Polski prowadzili 6:2. Tym razem to rywale zmienili rozgrywającego, na boisku pojawił się Aslan Eksi. Przewaga jastrzębian jednak rosła. Gdy blokiem popisała się para Fornal - Gladyr, tablica wyników pokazywała już 12:6 dla gospodarzy. Zdenerwowani rywale spoglądali na nią coraz częściej. Wicemistrzowie Polski dokładali do swojej zaliczki kolejne punkty. W pewnym momencie mieli aż dziesięć "oczek" przewagi. Znakomicie grą drużyny dyrygował Eemi Tervaportti. Seta jeszcze raz zakończył Jaeschke, ale tym razem atakiem w aut. Jastrzębianie wygrali 25:16 i zaczęli świętować awans. Emocjom dał się porwać nawet spokojny na co dzień Mendez. Piąty set nie miał większego znaczenia. Mendez wymienił niemal cały skład, szansę dostał nawet 17-letni libero Maksymilian Granieczny. Po drugiej stronie zmiany były znacznie mniejsze i Halkbank na początku tie-breaka prowadził. Po kilku minutach rezerwowi wicemistrzów Polski zaczęli pokazywać coraz więcej udanych zagrań. Goście wygrali 15:12, ale to jastrzębianie cieszyli się po ostatnim gwizdku.