"Było to spotkanie niezwykle wyczerpujące, ale i emocjonujące. Było też dużo wydarzeń, które nie powinny mieć miejsca na boisku. Chodzi mi o pomyłki sędziów, zmiany wyniku, przerwy w grze. Tym bardziej należą się brawa zawodnikom, że do końca utrzymali prowadzenie w piątym secie" - skomentował na gorąco po spotkaniu Adam Swaczyna, trener drużyny z Kędzierzyna-Koźla, który niespodziewanie zastąpił na tym stanowisku fińskiego szkoleniowca Tuomasa Sammelvuo. Łukasz Kaczmarek był gotowy zrzec się nagrody MVP. Wskazał największych asów Polscy siatkarze gromią w europejskich pucharach. Finał o krok I w zasadzie słowa asystenta Nikoli Grbicia w reprezentacji narodowej, z którą w ubiegłym roku sięgnął po wszystkie możliwe skalpy, pokrótce zarysował całą dramaturgię, od której aż buzowało w hali w Kędzierzynie-Koźlu. Na szczęście obrońcy tytuły postawili kropkę nad "i" udowadniając, że po zawirowaniach potentat siatkówki coraz bardziej wychodzi na prostą. Cieniem na tym spotkaniu, pierwszym starciu barażowym o ćwierćfinał LM (rewanż 7 lutego w Turcji), kładą się wydarzenia z tie-breaka, w którym oglądaliśmy sceny zupełnie niespodziewane. Protokolanci pomylili się w liczeniu punktów i mecz trzeba było przerwać aż na kilkanaście minut. Brakowało słów, by nazwać to, co się wydarzyło, a przy okazji nie użyć zbyt niegrzecznych sformułowań pod adresem sprawców tego zamieszania. Klamka zapadła. Aleksander Śliwka zdecydował w sprawie przyszłości Niesamowite emocje kotłowały się m.in. w Łukaszu Kaczmarku, który najpierw się pieklił, a później już - chyba zupełnie bezsilny dla zdarzeń wokół parkietu - po prostu wymownie się uśmiechał, a nawet śmiał. I nie zapomniał, by na końcu zadbać jeszcze o post scriptum... Gdy spiker wyczytał jego nazwisko, jako zawodnika wybranego do miana MVP spotkania, "Zwierzu" odebrał okolicznościowe trofeum, podszedł bliżej kamery i z uśmiechem rzucił: "sędziowie, zdecydowanie sędziowie MVP".