Ekipa Marcelo Mendeza ma za sobą jeden z najwspanialszych sezonów w historii klubu. Jastrzębianie fenomenalnie spisywali się w fazie zasadniczej PlusLigi, ponosząc w niej zaledwie pięć porażek. Tyle samo "oczek" po trzydziestej kolejce tracili do "Pomarańczowych" zawodnicy Aluron CMC Warty Zawiercie. To właśnie z tym zespołem Tomasz Fornal i spółka zmierzyli się w wielkim finale rozgrywek. Walka o złoto była niesamowita. "Jurajscy Rycerze" najpierw przegrali u siebie, by kilka dni później totalnie zaskoczyć Jastrzębski Węgiel, doprowadzając do trzeciego starcia. W nim też zwłaszcza na początku fani na trybunach oglądali kapitalny spektakl. Po dwóch setach kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie przejęli jednak siatkarze Marcelo Mendeza i to oni po raz pierwszy w swojej historii obronili tytuł najlepszej drużyny w kraju. Itas Trentino w końcu pokonał polską drużynę w finale Ligi Mistrzów Czasu na świętowanie nie było praktycznie wcale. Zaledwie kilka dni później Polacy w roli delikatnych faworytów udali się do Turcji na finał Ligi Mistrzów. Mierzący się z nimi Itas Trentino zdawał się być w kryzysie po ukończeniu krajowych zmagań tuż za podium. Brak medalu poskutkował między innymi tym, że nie wystąpią w przyszłorocznej edycji najważniejszego europejskiego pucharu. Dlatego motywacja zawodników z Trydentu była przeogromna. Niektórzy siatkarze pamiętali też przegrany bój o złoto z innym naszym zespołem, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Podrażnieni Włosi 4 maja dali popis fantastycznej siatkówki i nie pozwolili Jastrzębskiemu Węglowi na zbyt wiele. Pojedynek zamknął się w trzech setach. Wynik nie pozostawił wątpliwości, która z drużyn bardziej zasługiwała na upragnione trofeum. Polacy sprawiali wrażenie przytłoczonych. Pozytywnie wyróżniał się tak naprawdę tylko Tomasz Fornal. Tylko jego oszczędzili kibice w mediach społecznościowych. O reszcie wypowiadano się głównie w samych negatywach. Ireneusz Mazur nie ma wątpliwości. Tego zabrakło Jastrzębskiemu Węglowi Jeszcze w dniu meczu eksperci zaczęli rozkładać porażkę podopiecznych Marcelo Mendeza na czynniki pierwsze. Głos w mediach zabierały przeróżne osoby z ogromnym bagażem doświadczeń. Do tego grona dołączył w środę Ireneusz Mazur. Legendarny siatkarz precyzyjnie wskazał, co dokładnie nie zagrało. "Uważam, że zawiodła sfera mentalna. Zabrakło czasu, aby na nowo przeładować emocje. Było wiele sytuacji, w których zawodnicy sobie przeszkadzali przy odbiciu piłki, zderzali się ze sobą na boisku, przebijali piłki w sposób, w który zazwyczaj tego nie czynią" - oznajmił w rozmowie z portalem siatka.org. Swoje trzy grosze prawdopodobnie dołożył też napięty kalendarz. "Mieli mało czasu, aby nacieszyć się mistrzostwem Polski i jednocześnie przygotować się mentalnie do kolejnego wyzwania, które okazało się dużo większym niż się wydawało" zauważyła legenda. W przyszłym sezonie drużyna z województwa śląskiego otrzyma kolejną szansę na wywalczenie tego trofeum. Wolne dostaną natomiast... niedawni zwycięzcy z powodu zbyt niskiego miejsca w lidze włoskiej.