Takiej kompromitacji w rozgrywkach Ligi Mistrzów, jak w środę, dawno nie było. Spotkanie rozstrzygnęło się w piątym secie, który zapewne jest jednym z najdłuższych tie-breaków w historii rozgrywek. Ale nie z powodu wyrównanej gry, a nieudolności sędziów i protokolantów, którzy potrzebowali kilkunastu minut na ustalenie prawidłowego wyniku i odpowiedniego ustawienia drużyn. Wcześniej sporo działo się ze sportowego punktu widzenia. Pierwszego seta lepiej rozpoczęli goście. Szybko odskoczyli na trzy punkty, a kiedy Daniel Chitigoi zaatakował w aut, prowadzili 8:4. Kędzierzynianie zaczęli jednak odrabiać straty. Asem serwisowym, pierwszym w tym meczu, popisał się Łukasz Kaczmarek. Kontratak wykończył Bartosz Bednorz i ZAKSA przegrywała tylko 12:13. Już do końca trwała wyrównana walka. To turecki zespół odskakiwał jednak na dwa, trzy punkty, gospodarze nie byli w stanie wyrównać. W ostatnich akcjach z dobrej strony pokazał się Earvin Ngapeth. Mistrz olimpijski skończył pięć z siedmiu piłek w ataku, dodał blok. Seta zakończyła nieudana zagrywka Bednorza, ZAKSA przegrała 21:25. Polscy siatkarze gromią w europejskich pucharach. Finał o krok Łukasz Kaczmarek dał sygnał do ataku. ZAKSA odrabia straty ZAKSA w trzech ostatnich sezonach wygrywała Ligę Mistrzów. W tym przeżywała jednak na europejskich parkietach duże problemy. Była o włos od odpadnięcia już w fazie grupowej, ostatecznie zajęła drugie miejsce w grupie A. Stąd trafiła do baraży. Halkbank finiszował drugi w grupie C. Początek drugiego seta również nie należał do najlepszych w wykonaniu ZAKS-y. Adam Swaczyna, który debiutował w roli trenera kędzierzynian w Lidze Mistrzów, szybko zdecydował się na zmianę - na boisku pojawił się Dmytro Paszycki. Gospodarze musieli odrabiać trzypunktową stratę. Kędzierzynianie próbowali gonić i byli tuż za rywalami. Cały czas jednak brakowało im punktu, by wyrównać. Kiedy natomiast po raz kolejny kontratak na punkt zamienił znakomity tego dnia Ngapeth, a po chwili gospodarze zupełnie nie zrozumieli się przy rozegraniu, przegrywali 14:18. Problemem kędzierzynian było przyjęcie zagrywki. Sami w końcu byli jednak w stanie zaskoczyć nią gości, Kaczmarek asem zmniejszył straty do punktu. Przy jego zagrywkach udana seria ZAKS-y trwała, to ona zbudowała sobie przewagę w końcówce. Zaczął działać kędzierzyński blok, wicemistrzowie Polski wygrali 25:22. Kędzierzynianie przejmowali inicjatywę. Wszystko zmieniła czerwona kartka Trzeci set to już zupełnie odmieniona ZAKSA. Dopisywało jej też szczęście i niepospolite umiejętności niektórych siatkarzy. Kaczmarek zdobył punkt... zagraniem spod siatki, Paszycki popisał się sprytnym asem serwisowym. Zagrożeniem w polu zagrywki dla kędzierzynian nie był natomiast Nimir Abdel-Aziz. Przewaga ZAKS-y sięgnęła sześciu punktów. Straty gości nieco zmniejszył Ngapeth, ale kędzierzynianie nadal zachowywali bezpieczną przewagę. Co prawda nie zawsze ataki kończył Chitigoi, ale i tak zdobył w tym secie aż siedem punktów. A blok rywali konsekwentnie obijał też Kaczmarek. Atakujący zaskoczył także przyjezdnych przebiciem piłki oburącz. ZAKSA wygrała 25:21. Trudniej było na początku czwartej partii. Wydawało się, że siatkarze z Turcji odzyskali rytm. Kiedy jednak Bednorz zatrzymał blokiem Nimira, gospodarze doprowadzili do remisu 9:9, a po chwili objęli prowadzenie 12:10. Wówczas pod siatką "wybuchł" jednak Kaczmarek. Atakujący był mocno wzburzony... po akcji zakończonej punktem dla kędzierzynian. Za swoją reakcję został ukarany przez sędziego czerwoną kartką. To oznaczało stracony punkt. Gorzej, że potem ZAKSA przegrała trzy akcje z rzędu. Dyskusje wybiły z rytmu gospodarzy, którzy po chwili przegrywali już 13:19. Siatkarze z Ankary wykorzystali szansę, rozbili rywali z przewagą dziewięciu punktów i doprowadzili do tie-breaka. Klamka zapadła. Aleksander Śliwka zdecydował w sprawie przyszłości Liga Mistrzów siatkarzy. Kompromitacja sędziów w tie-breaku Piątą partię od dobrych zagrywek zaczął rozgrywający gości Micah Ma'a. ZAKSA szybko przegrywała 2:5. Tym razem jednak dyskusje wytrąciły z równowagi gości, dwie znakomite zagrywki posłał Bednorz, i kędzierzynianie prowadzili 6:5. Przy zmianie stron ich przewaga wzrosła do dwóch punktów. A przynajmniej tak się wydawało, bo wybuchło kolejne wielkie zamieszanie - tym razem związane z wynikiem. Zamiast 8:6 sędziowie pokazali rezultat 7:7. Wzburzeni zawodnicy i trenerzy ZAKS-y protestowali, przerwa trwała kilkanaście minut. Kiedy już udało się ustalić, że to gospodarze prowadzą, sędziowie przez kilka minut sprawdzali, jakie powinno być ustawienie drużyn. ZAKSA tym razem nie dała się jednak wybić z rytmu. Powiększyła prowadzenie do trzech punktów i już tej przewagi nie zmarnowała. Wygrała 15:12 i to ona jest bliżej awansu. Rewanż zostanie rozegrany 7 lutego w Turcji. Polskie siatkarki były już na deskach. Zwrot akcji i bolesny koniec w LM Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Smith, Bednorz, Janusz, Takvam, Chitigoi - Shoji (libero) oraz Kluth, Banach, Biernat, Zapłacki Halkbank: Nimir, Matić, Ngapeth, Ma'a, Tayaz, Lagumdzija - Done (libero) oraz Perrin, Unver