Przed niedzielnym meczem ZAKSA na chwilę opuściła fotel lidera PlusLigi, na którym rozsiadła się od początku sezonu. Był to jednak przede wszystkim wynik długiej pauzy spowodowanej zakażeniami COVID-19 i przełożonym meczem Ligi Mistrzów. Powrót do ligowej rzeczywistości okazał się jednak bezbolesny. To już 17. ligowa wygrana kędzierzynian w tym sezonie. Trener Ślepska, Dominik Kwapisiewicz, w tym tygodniu otrzymał od klubu nową, dwuletnią umowę. ZAKS-ę zna świetnie - do stycznia był przecież menedżerem drużyny. Może dlatego zdecydował się na dość odważne rozwiązanie. Postawił na dwóch ofensywnych przyjmujących - Pawła Halabę i Piotra Łukasika. Pomysłem gospodarzy na pokonanie faworyta miała być twarda gra. Dość szybko Łukasik zablokował atak Aleksandra Śliwki, ten sam zawodnik został też zaskoczony zagrywką rywali. I choć kapitan ZAKS-y szybko odpłacił się rywalom asem serwisowym, na boisku trwała wyrównana walka. Przez chwilę Ślepsk miał nawet dwupunktową przewagę. A Łukasikowi pomagała cała hala - w jednej z akcji kibice tak głośno krzyczeli “aut!", że przyjmujący podjął dobrą decyzję i przepuścił piłkę. Tyle że w końcówce to goście udowodnili swoją jakość. Łukasik i Bartłomiej Bołądź pomylili się w ataku, a w ostatniej akcji ten pierwszy nie poradził sobie z przyjęciem zagrywki. ZAKSA wygrała 25:22. Ślepsk - ZAKSA. Piotr Łukasik nie dał rady W zespole z Suwałk brakowało w niedzielę Andreasa Takvama, który tuż przed spotkaniem zgłosił niedyspozycję. Kędzierzynianie przyjechali w pełnym składzie, choć w porównaniu do ich ostatniego meczu w Lidze Mistrzów do szóstki wskoczył Krzysztof Rejno. W drugim secie ZAKS-ie poszło nieco łatwiej. Jej siatkarze wciąż nękali zagrywką Łukasika i szybko odskoczyli na cztery punkty. Gra coraz gorzej układała się gospodarzom, punkt blokiem zdobył natomiast Marcin Janusz. Mimo to suwalczanie nie rzucili ręcznika. Napędzała ich dobra gra Halaby i zmniejszyli straty do jednego punktu. Tyle że kędzierzynianie po raz kolejny zaimponowali żelazną konsekwencją. Seta wygranego przez nich 25:21 zakończył atak Rejny na środku siatki. CZYTAJ TAKŻE: Gwiazda polskiej ligi krytykuje rynek transferowy PlusLiga. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nadal niepokonana Kędzierzynianie grali swobodnie, bo w dwóch pierwszych setach świetnie radzili sobie z przyjęciem zagrywki rywali. W ataku dobrze spisywał się Łukasz Kaczmarek, który prezentował się lepiej niż w ostatnim starciu z Lube Civitanova. Trzecią partię otworzyli w piorunującym stylu - od prowadzenia 5:1. Kwapisiewicz próbował reagować, mobilizował zawodników w czasie przerwy na żądanie, zastąpił Łukasika Adrianem Buchowskim. Tyle że przewaga rywali rosła, m.in. dlatego, że Śliwka zaskoczył serwisem Halabę. Goście wpadli jednak w dołek w połowie seta - trener Gheorghe Cretu poprosił nawet o czas. W trudnym momencie w ataku pomógł jednak Norbert Huber. W końcówce wicemistrzowie Polski nie pokazali siatkarskich fajerwerków, ale wygrali 25:21. Siatkarze ZAKS-y po zakończeniu izolacji z powodu zakażeń koronawirusem są mocno zapracowani. Już w środę powalczą o udział w turnieju finałowym Pucharu Polski - rywalem będzie PSG Stal Nysa. Ślepsk, który pozostaje na 12. miejscu w ligowej tabeli, o punkty powalczy w piątek w meczu z GKS-em Katowice. Ślepsk Malow Suwałki - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (22:25, 21:25, 21:25) Ślepsk: Bołądź, Rudzewicz, Łukasik, Tuaniga, Sapiński, Halaba - Czunkiewicz (libero) oraz Laskowski, Buchowski ZAKSA: Kaczmarek, Huber, Semeniuk, Janusz, Rejno, Śliwka - Shoji (libero) oraz Kluth, Banach (libero)