ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nadal musi radzić sobie bez Bartosza Kurka, który leczy kontuzję. Niedawno drużynie trenera Gianiego nie udało się pokonać Norwidu Częstochowa bez asa reprezentacji Polski. W niedzielę mierzyła się u siebie ze Skrą Bełchatów. Pierwszy set był wyrównany - aż nie przebudziła się ZAKSA Porażka z Norwidem Częstochowa (2:3) była sporym ciosem dla siatkarzy ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Zespół mógł jednak szybko się odbić, bo już w niedzielę czekał ich pojedynek ze Skrą Bełchatów. Pierwszy set był z początku bardzo wyrównany. Każda ze stron dobrze radziła sobie w obronie, w wyniku czego przez długi czas nikt nie był w stanie przejąć inicjatywy. W połowie partii ta sztuka udała się przyjezdnym, którzy wyszli na prowadzenie 14:11. To zdarzenie okazało się jednak przełomowe dla gospodarzy. Po przerwie na żądanie zaczęli odrabianie strat i ostatecznie, za sprawą świetnie atakujących Mateusza Rećki i Daniela Chitigoia, najpierw doprowadzili do remisu 19:19, a następnie przejęli inicjatywę. Trener Skry Bełchatów doskonale to widział; gdy jego przeciwnicy wyszli na dwupunktowe prowadzenie, domagał się zmiany decyzji arbitra, ale do niej nie doszło. Gospodarze nie stracili już rezonu. Już pierwszą piłkę setową zamienili na punkt dla siebie i mogli cieszyć się ze zwycięstwa 25:20. Coraz lepsza ZAKSA, przygaszona Skra Początek drugiego seta rozpoczął się tak, jak zakończył się pierwszy. ZAKSA zwiększyła swoją skuteczność - i w ataku, i w obronie - i z miejsca wykorzystała swój dobry moment. Fruwał nad boiskiem Rećko, który raz za razem penetrował defensywę Skry Bełchatów. Tablica wyników szybko wskazała na 5:2 dla gospodarzy. Podczas, gdy w pierwszym secie długo musieliśmy czekać nawet na czteropunktową przewagę, w drugiej partii podopiecznym trenera Gianiego udało się w pewnym momencie wyjść na prowadzenie w stosunku 16:9! Skrze nie udało się już wrócić do gry w tym secie i ostatecznie przegrała go właśnie siedmioma punktami - 18:25. Cóż za hart ducha Skry. Wrócili zza grobu po thrillerze w trzecim secie Początek trzeciego seta przypominał raczej pierwszą, niż drugą partię. Widać było, że Skra zdecydowanie zwarła swoje szeregi i odpowiadała na każdy punkt. Z dobrej strony w tym fragmencie pokazał się choćby Miran Kujundzić, który skutecznie nabijał blok rywali. Nawet, gdy ZAKSA wyszła na dwupunktowe prowadzenie, tym razem częstochowianie nie stracili rezonu i Mateusz Nowak ponownie złapał kontakt na wynik 9:8. Imponująca po stronie ZAKSY vbyła akcja na 11:8. Podczas długiej wymiany Chitigoi zagrał do kolegi jeszcze leżąc na ziemi, a ostatecznie punkt dla gospodarzy zdobył niezmordowany Rećko. To jednak nie podcięło jeszcze skrzydeł bełchatowianom. Udało im się doprowadzić do remisu 13:13, a trener Giani wyczuł, że ten set może "uciec" jego drużynie, więc zażądał przerwy. Każda ze stron wciąż popełniała jednak sporo błędów. Przy stanie 15:15 najpierw swój serwis zmarnował Kujundzić, a po chwili to samo zrobił jego vis-a-vis. Gospodarze zdawali sobie sprawę, że oddanie inicjatywy Skrze może zmienić obraz meczu. Zachowali jednak spokój i nie pozwolili rywalom wyjść na prowadzenie. Po dłuższej wymianie punkt za punkt, wreszcie udało się im zyskać nieco spokoju dzięki wynikowi 22:20. Szkoleniowiec gości, Gheorghe Cretu poprosił jeszcze o challenge, ale sędzia nie zmienił decyzji. Bełchatowianom pomimo tego ponownie udało się doprowadzić do remisu, ale wtedy ponownie przy serwisie pomylił się Kujundzić. Końcówka była niezwykle zacięta. Wojnę nerwów wygrali goście, którzy choć z reguły musieli gonić wynik, ostatecznie zwyciężyli 31:29, gdy w siatkę trafił Rećko. Podrażniona ZAKSA zamknęła mecz Widać było, że utrata kontroli nad spotkaniem zezłościła ZAKSĘ. Czwarty set zaczął się od dwóch punktów na jej konto. Choć później Skrze udało się dwukrotnie zatrzymać pod siatkę Rećkę, gospodarze z reguły trzymali rywali na dystans co najmniej dwóch punktów. Choć bełchatowianie prezentowali się znacznie lepiej, niż w drugiej partii, ZAKSA aż do końcówki seta nie pozwoliła sobie na doprowadzenie nawet do remisu. Gdy tablica wyników wskazywała 22:19, trener Cretu poprosił o czas, ale to nie zmieniło obrazu seta. Ostatecznie partię przy rezultacie 25:22 zamknęła Skra skutecznym potrójnym blokiem. ZAKSA potrzebowała tego zwycięstwa, zwłaszcza, że przed startem meczu nie sposób było wytypować murowanego faworyta. Tymczasem siatkarze z Kędzierzyna-Koźle wygrali w trzech setach, a z dobrej strony pokazał się zastępca Bartosza Kurka, czyli Rećko. Najbliższym wyzwaniem siatkarzy trenera Gianiego będzie starcie z Cuprum Stilon Gorzów. Z kolei Skra Bełchatów zmierzy się w przyszłą sobotę z MKS-em Będzin.