W finale Pucharu Polski 2019 spotkały się ZAKSA Kędzerzyn-Koźle - niepokonany lider PlusLigi - oraz Jastrzębski Węgiel, ekipa znajdująca się wyraźnie na fali wznoszącej na początku roku. Pomarańczowi chcieli sprawić niespodziankę w hali Orbita i ograć faworyta, który musiał sobie radzić bez kontuzjowanego Sama Deroo. Brak Belga, zastępowanego przez 23-letniego Rafała Szymurę, mógł okazać się piętą achillesową Zaksy. O tym, że JW potrafi wykorzystać słabości rywala, przekonało się w półfinale Onico Warszawa, odprawione gładko w trzech setach. ZAKSA ograła za to Aluron Virtu Wartę Zawiercie, a w niedzielę chciała odzyskać Puchar Polski po dwóch latach przerwy. Początek finałowego starcia był bardzo wyrównany, obie ekipy grały cios za cios (5:5), aż jako pierwszy przewagę zbudował Jastrzębski Węgiel. Łukasz Kaczmarek kropnął w aut, zagrywką zaskoczył Lukas Kampa i zrobiło się 11:8. Kędzierzynianie musieli gonić, musieli odrabiać straty i znaleźć sposób na serwis rywali, którzy omijali Pawła Zatorskiego i szukali zagrywką skrzydłowych Zaksy. Ozdobą był pojedynek rozgrywających, Benjamina Toniuttiego i Lukasa Kampy, a ten drugi coraz więcej piłek przyspieszał do skrzydeł i dobrze rozrzucał kontrataki (15:16). Przy stanie 17:17, gdy ZAKSA dopadła wreszcie rywala, na parkiecie wybuchła awantura. Trenerzy Roberto Santilli i Andrea Gardini starli się pod siatką, a siatkarze jęli wymieniać się uwagami. Sędzia ukarał żółtą kartką Kaczmarka, a po chwili także opiekuna JW. ZAKSA tymczasem skorzystała z tego, że w ataku zacięli się Christian Fromm i Julien Lyneel, Kaczmarek wygrał pojedynek na siatce z Konarskim i było 20:18. A po chwili trafił Śliwka (23:20), a partię zamknął as serwisowy rezerwowego Tomasza Kalembki (25:20).W partii drugiej ZAKSA szybko odskoczyła (3:0) i dopiero Dawid Konarski - były siatkarz kędzierzynian - dał Pomarańczowym przełamanie i pierwsze "oczko". Jastrzębianie mieli ogromne problemy w każdym elemencie gry, za to rywale kąsali zagrywką i pewnie budowali prowadzenie, zadając cios za ciosem (7:1). Z trudem śląska drużyna podnosiła się z desek, na które posłali ją rozpędzeni rywale, a gdy się już podniosła, musiała odrobić sześć punktów straty. Łatwo nie było, bo nawet Toniutti używał sobie w ataku, a jego koledzy znakomicie grali w obronie i na siatce. W ten sposób Łukasz Wiśniewski wygrał drużynie kolejną piłkę i zrobiło się 12:4. Jastrzębianie robili co mogli, ale zderzyli się ze ścianą i nie byli w stanie złapać rytmu gry. Kaczmarek trafiał nawet lewą ręką, Szymura nie mylił się na skrzydle, a w defensywie brylował Zatorski. Dominacja, tak można określić przewagę kędzierzynian (20:7). Partię zamknął błąd JW na zagrywce, w finale zanosiło się na nokaut (25:13). Siatkarze JW podnieśli się i podjęli rękawicę w partii trzeciej. Świetnie do gry wprowadził się Wojciech Ferens, jego ataki i blok na Rafale Szymurze przywróciły nadzieję w sukces (5:3). Mecz znów nabrał rumieńców, obie ekipy walczyły do upadłego, a ZAKSA zdołała dopaść rywali (8:8). I znów jastrzębianie zbudowali niewielką przewagę, dwa razy zablokowany został Kaczmarek i JW prowadziło 13:11. Zaraz Toniutti przeniósł ciężar gry na lewą stronę siatki, tam Szymura doprowadził do remisu (15:15), a po chwili długą akcję zakończył na skrzydle... Wiśniewski i ZAKSA prowadziła 18:16. Toniutti znakomicie rozegrał piłkę sytuacyjną, rywale nawet nie zareagowali. Zdołali jednak wyrównać stan partii, Lyneel kropnął z prawej flanki i było 19:19. A jeszcze dwa ataki skończył Konarski, po chwili zablokował Szymurę i Pomarańczowi prowadzili 22:20 w samej końcówce. ZAKSA postawiła wszystko na jedną kartę, rozpoczął się dramatyczny pościg, aż po ataku Kaczmarka w kontrze zrobiło się 24:24. Emocje sięgały zenitu, aż Konarski obił blok Zaksy w kontrataku i dał JW triumf 27:25. I nadzieję na Puchar Polski. Walka znów rozgrzała fanów w Orbicie, ale z każdą kolejną piłką w secie czwartym coraz bliżej sukcesu była ZAKSA. Kędzierzynianie rządzili na siatce, trafiali w ataku, straszyli blokiem i prowadzili coraz wyraźniej (8:4). Przy stanie 4:10 Roberto Santilli poprosił o przerwę, jego ekipa znalazła się w bardzo ciężkiej sytuacji. Trzeba było ścigać, więc Kampa co i rusz słał piłki do Lyneela i Konarskiego. Ci nie mylili się w ataku, ale brakowało ekipie JW mocnej zagrywki wygranych kontrataków. A ZAKSA miała przewagę czterech-pięciu "oczek" i pewnie szła po swoje (15:11). Jeszcze "Konar" wygrał drużynie, po chwili dobrym atakiem poprawił Ferens, ale wciąż do odrobienia były trzy punkty (14:17). A kędzierzynianie ze spokojem robili swoje, nie pozwalali sobie na błędy i prowadzili (20:16). Bezradni byli w końcówce Pomarańczowi, rywale szli po swoje, a po ataku Szymury odskoczyli na 22:17. Starcie zamknął atak Konarskiego, który uderzył w aut i w ten sposób Puchar Polski trafił do Kędzierzyna-Koźla. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle odzyskała Puchar Polski po dwóch latach przerwy. Trofeum, pierwsze w polskiej siatkówce w sezonie 2018/2019, zdobyła po raz siódmy w historii. Jastrzębski Węgiel w PP triumfował tylko raz, w 2010 roku. Na drugie trofeum będzie musiał poczekać przynajmniej do 2020 roku. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:1 (25:20, 25:13, 25:27, 25:17)Sędziowali: Maciej Maciejewski, Jarosław Makowski Widzów: ok. 2500 ZAKSA: Mateusz Bieniek, Benjamin Toniutti, Aleksander Śliwka, Łukasz Wiśniewski, Łukasz Kaczmarek, Paweł Zatorski (libero) oraz Tomasz Kalembka, Przemysław Stępień, Brandon Koppers. Jastrzębski: Lukas Kampa, Julien Lyneel, Grzegorz Kosok, Dawid Konarski, Christian Fromm, Piotr Hain, Jakub Popiwczak (libero) oraz Jakub Bucki, Nikodem Wolański, Wojciech Ferens, Dawid Gunia.