Zobacz wyniki oraz tabelę Gospodarze zaczęli słabo, tracąc na początku pierwszego seta pięć punktów. Po stronie gości bezlitośnie atakował - od pierwszej piłki - Michał Łasko, a na zagrywce skuteczny był Krzysztof Gierczyński. Potężny cios w twarz piłką zaliczył po ataku Dicka Kooya, obitym o blok, Marcin Możdżonek. Chwilę później podopiecznym Świderskiego udało się zniwelować przewagę rywali do dwóch oczek, ale goście znów pokazali klasę i na drugiej z przerw technicznych prowadzili już 16:10. W końcówce Paweł Zagumny pomylił się w zagrywce; zaatakowali przyjezdni i była piłka setowa. Ostatni punkt dla gości zdobył Gierczyński. Nie lepiej dla ZAKS-y ułożyło się również drugie starcie. Siatkarze z Jastrzębia zablokowali Dominika Witczaka, potem na blok nadział się też Michał Ruciak i było 7:3 dla gości. Efektowną kiwką, po dobrej obronie Kooya i ofiarnej grze obronie po obu stronach, popisał się Zagumny. Wydawało się przez moment, że ZAKSA ruszy z odwetem, ale szybko okazało się, że kędzierzynianie nie mają jednak pomysłu na gości. Końcówka drugiego seta była powtórką tego, co wydarzyło się w partii pierwszej. Od prowadzenia 16:10 jastrzębianie byli nie do zatrzymania. Doskonale grali w sobotę w obronie i kończyli ataki. Do gry gospodarzy próbował poderwać wpuszczony przez Świderskiego na boisko Grzegorz Bociek, który zaliczył kilka udanych ataków. W końcówce posłał nawet przeciwnikom asa serwisowego, ale chwilę później zepsuł zagrywkę doprowadzając do piłki setowej, którą przeciwnik natychmiast wykorzystał. Na początku trzeciej partii, która okazała się przełomem, gra była bardziej wyrównana. Po asie serwisowym Zagumnego gospodarze doprowadzili do stanu 6:6. Na pierwszą z przerw technicznych schodzili wprawdzie z dwupunktową stratą, ale po niej zapali wiatr w żagle i sytuacja na boisku się odwróciła. Ze środka dwa razy z rzędu skutecznie kończył ataki Jurij Gladyr, dobrze grał Bociek i Kooy. Dlatego już na drugą z przerw to kędzierzynianie schodzili prowadząc 16:11. Do końca nie dali sobie odebrać zwycięstwa, m.in. odzyskując piłki po wideoweryfikacji. Na finiszu tej partii asem popisał się Łukasz Wiśniewski; do niego też należał ostatni punkt seta. Czwarte starcie zaczęło się od bardzo wyrównanej walki. Na przemian potężnie atakowali Łasko lub Bociek, wspierali ich Wojciech Ferens i Michał Kubiak. Do drugiej z przerw technicznych obie ekipy walczyły punkt za punkt. Potem jednak na trzy oczka odskoczyła ZAKSA, a 20 punkt - po długiej wymianie piłek - zdobył efektownym atakiem Kooy. W zagrywce skuteczni byli wprowadzeni zadaniowo Ruciak i Witczak i kędzierzynianie ponownie triumfowali, doprowadzając do tie breaka. Jednak piąty set sobotniego meczu, podobnie jak dwa pierwsze, odbył się pod dyktando gości, którzy odskoczyli na cztery punkty przy stanie 7:3 i utrzymali przewagę. W końcówce jastrzębianie pewnie szli po zwycięstwo. Meczbol zdobyli po tym, jak piłka uderzona w ataku przez Kooya prześlizgnęła się po siatce w aut, a spotkanie asem skończył Łasko. Po meczu powiedzieli: Lorenzo Bernardi (trener Jastrzębskiego Węgla): "To spotkanie należy oceniać z dwóch stron. Jeśli patrzeć na nie przez pryzmat dwóch pierwszych setów, to graliśmy bardzo dobrze, z czego jestem zadowolony. Potem niestety przestaliśmy, by wrócić dopiero w tie breaku. Dlatego - gdy przypomnę sobie trzeci i czwarty set - tracę dobre samopoczucie. Sobotni mecz w Kędzierzynie-Koźlu musi nas nauczyć zachowywać się tak, jak zachowują się rekiny, gdy czują smak krwi. Trzecia partia powinna być dla nas właśnie takim momentem. Trzeba pamiętać, że jeśli da się możliwość grania takiej drużynie jak Zaksa, to czekać nas będzie trudne starcie. Jestem więc zawiedziony z powodu punktu, który w tym spotkaniu straciliśmy". Sebastian Świderski (trener ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle): "Zespół Jastrzębskiego Węgla zagrał w sobotę bardzo dobre spotkanie. My w pierwszych dwóch setach nie mogliśmy znaleźć punktu zaczepienia. Graliśmy źle w każdym elemencie. Mieliśmy duży problem przede wszystkim ze zdobywaniem punktów po swoim przyjęciu. To był nasz największy mankament i klucz do tego, by ruszyć. Gdy się wreszcie udało, doszła też zagrywka, gra w obronie i mecz zaczął się od nowa. Podejrzewam, że wynik tej naszej nierównej postawy to również skutek meczu z Friedrichshafen, gdzie zagraliśmy bardzo trudne i wyczerpujące spotkanie. Być może właśnie dlatego w sobotę nie mogliśmy złapać swojego rytmu. Całe szczęście zawodnicy potrafili się przełamać. Zaczęli grać swoją siatkówkę i cieszyć się z tego, co robili. Wielkie dla nich brawa, że po dwóch pierwszych setach potrafili zawalczyć. Są na tyle doświadczeni, że sami wiedzieli czego nam brakuje. Cieszymy się więc, że ostatecznie zdobyliśmy ten jeden punkt, choć oczywiście mamy świadomość, że straciliśmy dwa, w dodatku na swoim terenie". Michał Łasko (kapitan Jastrzębskiego Węgla): "Jesteśmy oczywiście zadowoleni z wyniku, tym bardziej, że od dłuższego czasu nie udało nam się pokonać ZAKS-y - zwłaszcza na ich terenie. Tym, co z pewnością było dobrą strona tego meczu, jest zachowanie publiczności - zarówno naszej, jak i kędzierzyńskiej. Kiedy ZAKSA odbiła się w trzecim secie, doping był tak wielki, że przyjemnie było grać". Michał Ruciak (kapitan ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle): "Dwa pierwsze sety w naszym wykonaniu to na pewno nie była gra, którą chcieliśmy rozpocząć sobotnie spotkanie. Przeciwnik miał nad nami przewagę praktycznie w każdym elemencie. Od trzeciego seta sytuacja się zmieniła i gra układała się po naszej myśli. Była wyrównana, bardziej zacięta. Potrafiliśmy się odbić, dlatego szkoda, że ostatecznie nie udało się nam wygrać piątej partii". Zaksa Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 2:3 (18:25, 18:25, 25:17, 25:20, 9:15) ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Dominik Witczak, Jurij Gladyr, Dick Kooy, Michał Ruciak, Marcin Możdżonek, Paweł Zagumny - Piotr Gacek (libero) - Dan Lewis, Wojciech Ferens, Grzegorz Bociek, Łukasz Wiśniewski. Jastrzębski Węgiel: Michal Masny, Michał Łasko, Krzysztof Gierczyński, Alen Pajenk, Simon van de Voorde, Michał Kubiak - Damian Wojtaszek (libero) - Jakub Popiwczak, Rob Bontje, Dmytro Filippow, Mateusz Malinowski.