To miał być kluczowy mecz dla dynamiki walki o utrzymanie. Obie drużyny zajmują miejsca w ogonie stawki, ale po piątkowym spotkaniu to Czarni są w zdecydowanie gorszej sytuacji. Po 12 kolejkach pozostają z zaledwie jednym zwycięstwem na koncie. Siatkarze GKS-u wyszli na boisko w opaskach, które upamiętniały 42. rocznicę krwawej pacyfikacji strajkującej załogi w kopalni "Wujek". W składzie drużyny pojawił się Davide Saitta. Sprowadzony już w trakcie sezonu rozgrywający zastąpił w roli numeru jeden Łukasza Kozuba, który oficjalnie pożegnał się już z klubem. Włoch miał jednak ostatnio problemy ze skręconą kostką. W pierwszym secie nie było widać, by coś mu dolegało, choć unikał niepotrzebnych wyskoków. A obie drużyny długo grały "punkt za punkt". Goście odskoczyli na dwa "oczka" dopiero przy stanie 15:13, kiedy Rafał Buszek w pojedynkę zablokował atak Jakuba Jarosza. Katowiczanie szybko jednak odpowiedzieli i przed końcówką partii to oni byli w lepszej sytuacji. Radomianom nie pomogły nawet aż cztery punkty zdobyte w tym secie blokiem. W końcówce Jarosz popisał się asem serwisowym i to jego zespół wygrał 25:21. Nad polską drużyną wisi fatum. Straciła kapitana Zagrywka bronią GKS-u Katowice. Enea Czarni Radom z problemami w końcówce Oba zespoły długo nie mogły wygrać w PlusLidze ani jednego meczu. Katowiczanom udało się to w dziewiątej kolejce, gdy pokonali beniaminka z Częstochowy. Czarni zwyciężyli nawet kolejkę później, pokonując zresztą tę samą drużynę. W poniedziałek byli jednak blisko sensacji, "urywając" dwa sety faworyzowanej Asseco Resovii. Drugiego seta piątkowego spotkania rozpoczęli dobrze, prowadzili 9:6. Gospodarze na powiększenie przewagi im jednak nie pozwolili. Do stanu 10:10 doprowadził kontratak wykończony przez Lukasa Vasinę, kolejny punkt zagrywką zdobył Jarosz. I dzięki temu to GKS miał dwupunktową zaliczkę. Czarni, kiedy tylko dobrze przyjęli piłkę, odpowiadali bezbłędnym w atakach ze środka Michałem Ostrowskim. Goście na chwilę wyrównali po zagrywce Brodiego Hofera, ale od stanu 18:18 na boisku dominowali siatkarze z Katowic. Świetną pracę w polu zagrywki wykonał Vasina, po stronie drużyny z Radomia było sporo zamieszania. Czeski przyjmujący zakończył partię asem serwisowym i GKS wygrał 25:19. GKS Katowice nie dał się dogonić. Radomianie nadal na dnie Katowiczanie poszli za ciosem na początku trzeciego seta. Tym razem osiągnęli przewagę już w pierwszych minutach. Duże problemy w drużynie Czarnych miał zaś Nikola Meljanac. Serbski atakujący, który zanotował świetny występ w meczu z Resovią, tym razem atakował ze skutecznością na poziomie tylko 40 procent. W końcu trener Paweł Woicki zdecydował się ściągnąć go z boiska. GKS prowadził 12:7. Goście zaczęli jednak odrabiać straty przy zagrywkach Wiktora Rajsnera i doprowadzili do remisu 12:12. Tyle że po kilku minutach wyrównanej gry Buszek zaatakował w antenkę i katowiczanie ponownie mieli trzy punkty przewagi. Doświadczony przyjmujący zrewanżował się rywalom blokiem i tuż przed końcem radomianie przegrywali tylko punktem. Nie zawodził jednak Vasina, który najpierw zdobył punkt atakiem, a po chwili blokiem. Ostatniego seta GKS wygrał 25:22. Czech zdobył łącznie aż 20 punktów i zasłużenie odebrał nagrodę dla MVP spotkania. A jego zespół ma już w tabeli trzy "oczka" zapasu nad Czarnymi. Sprawdź tabelę siatkarskiej PlusLigi GKS: Jarosz, Krulicki, Kvalen, Saitta, Usowicz, Casina - Mariański (libero) oraz Waliński, Fenoszyn, Domagała Enea Czarni: Meljanac, Ostrowski, Buszek, Todorović, Rajsner, Hofer - Nowowsiak (libero) oraz Teklak (libero), Piotrowski, Gniecki, Gomułka, Formela