Zawiercianie nadal muszą sobie radzić bez kontuzjowanego Miguela Tavaresa. Kolejny mecz na rozegraniu zanotował jednak Michał Kozłowski, a pod jego ręką Warta potrafiła przełamać rywali. PGE GiEK Skra znów, jak w meczu z Projektem Warszawa, postawiła się faworytowi, ale wyjeżdża z Zawiercia bez punktów. Pierwsza partia to udany początek gospodarzy. Szybko asem serwisowym popisał się Bartosz Kwolek i prowadzili 5:2. Tyle że równie szybko roztrwonili przewagę. Zaczęli ją budować bełchatowianie. Przy ich prowadzeniu 12:10 na boisku rozpętało się zamieszanie, bo goście nie chcieli pogodzić się z decyzją sędziego. Protestował trener Andrea Gardini, skończyło się żółtą kartką. Wkrótce jednak jego siatkarze prowadzili czterema punktami, bo Karola Butryna blokiem zatrzymał Mateusz Poręba. Goście nie oddali już prowadzenia, zwyciężyli 25:22. W drugim secie zawiercianie poprawili grę. Co prawda po kilku ciekawych akcjach i bloku, jakim popisał się Adrian Aciobanitei, Skra prowadziła 10:8, ale później niewielką przewagę wypracowali sobie gospodarze. Wygrywali 19:17, kiedy rumuński przyjmujący rywali popełnił błąd w ataku. Gdy w kontrataku dobrze spisał się Trevor Clevenot, różnica wzrosła do trzech punktów. Bełchatowianie jeszcze nawiązali walkę, jeszcze było tylko 22:21 dla Warty. Zawiercianom pomagał libero Luke Perry, ale partię rozstrzygnęła gra na przewagi. W niej kibice byli świadkami jednej z najdłuższych i najbardziej efektownych akcji sezonu. Po autowym ataku Butryna wygrali ją goście, ale w całym secie 32:30 zwyciężyli podopieczni trenera Michała Winiarskiego. Pieniądze z Rosji skuszą wielkiego siatkarza? Kontrowersyjny transfer blisko Aluron CMC Warta Zawiercia przełamała rywali. Debiut syna Michała Winiarskiego W trzecim secie na parkiecie trwała wyrównana walka. Dobrze prezentował się Bartłomiej Lipiński, przyjmujący z Bełchatowa. Przełom nastąpił przy stanie 13:13, kiedy gospodarze wygrali trzy akcje z rzędu - ostatnią, znów dość długą, wykończył Butryn. W tej partii były jednak jeszcze emocje. Skra bowiem nie tylko dogoniła Wartę, ale po kolejnej udanej akcji Lipińskiego wygrywała 22:21. Tym razem jednak zawiercianie szybciej rozstrzygnęli końcówkę. Dwa razy szczelny blok postawił Miłosz Zniszczoł, wynik na 25:23 ustalił atakiem z lewego skrzydła Kwolek. W czwartym secie zawiercianie odskoczyli przy stanie 11:8. Taki wynik zapewnił im drugi w tym meczu as serwisowy Butryna. Po chwili punkt do przewagi świetną zagrywką dorzucił Clevenot. Na boisko w drużynie Skry wrócił Aciobanitei, którego zastępował Pierre Derouillon. Tyle że również Rumun nie był w stanie przyjąć zagrywki Clevenota. Zawiercianie pracowicie powiększali przewagę. Skuteczny w ataku był zwłaszcza Kwolek, Warta prowadziła już 19:12. Co prawda Gardini zachował na końcówkę przerwę, ale to nie wytrąciło rywali z równowagi. Przy stanie 23:16 na boisku pojawił się 17-letni rozgrywający Oliwier Winiarski, syn trenera Warty, byłego znakomitego reprezentanta Polski. Gospodarze pewnie prowadzili, wygrali 25:18 po ataku Kwolka. Nagrodę dla MVP spotkania odebrał Kozłowski. Po wygranej Warta wskakuje na drugie miejsce w tabeli PlusLigi. Skra pozostaje na dziesiątym, na trzy kolejki przed końcem fazy zasadniczej traci do górnej ósemki cztery punkty. Karol Kłos obnażył absurdalny przepis. To "najgłupsza zasada" w pucharach? Prezes polskiego klubu potwierdza. Ważny głos w sprawie Wilfredo Leona