Gdański zespół musi sobie radzić bez rozgrywającego Kamila Droszyńskiego, który wypadł do końca sezonu z powodu kontuzji. Uraz leczy też atakujący Aleksiej Nasewicz. Zawiercianie rozpoczęli z kolei spotkanie bez Trevora Clevenota, którego zastąpił Thibault Rossard. Na początku meczu problemy miał natomiast Mateusz Bieniek, który nie skończył żadnego z trzech pierwszych ataków. Podrażniony środkowy odpowiedział świetnymi zagrywkami, po jego dwóch asach serwisowych Warta prowadziła 9:4. Przewaga jeszcze wzrosła przy zagrywkach Miłosza Zniszczoła, MVP finału TAURON Pucharu Polski. Trener Igor Juricić zareagował, zastąpił Mikołaja Sawickiego Jakubem Czerwińskim. Gospodarze przegrywali już jednak wtedy dziewięcioma punktami. Nie wychodziło im niemal nic, mimo wielu kibiców w hali było cicho. Zawiercianie nie dali rywalom żadnych szans, skończyło się siatkarskim nokautem 25:11. Mariusz Wlazły w wyjątkowej roli. Unikalny projekt w PlusLidze Trefl Gdańsk poprawił grę. Aluron CMC Warta Zawiercie zmarnowała przewagę Już w pierwszej akcji drugiego seta litości dla gdańskich przyjmujących nie miał Rossard, który zdobył punkt zagrywką. Wszystko z hali na żywo oglądał Nikola Grbić, a przecież przyjmujący Trefla Sawicki w ubiegłym roku zadebiutował w reprezentacji Polski. Kiedy jednak gospodarze zablokowali atak Bartosza Kwolka - wcześniej w ataku pomylił się Bieniek - prowadzili trzema punktami. Tyle że na prawej stronie Warty z dużą regularnością atakował Butryn i goście prowadzili 9:8. Od tej pory przejęli inicjatywę. Po asie serwisowym Miguela Tavaresa wygrywali już 15:11. Serię zawiercian przerwał atak Kewina Sasaka. Przewaga Warty zaczęła topnieć, kiedy Kwolek huknął w aut, był remis 17:17. Po kilku minutach wyrównanej gry Patryk Niemiec zaatakował w aut i goście mieli dwa punkty przewagi. Nieudana zagrywka środkowego zakończyła seta, którego zawiercianie wygrali 25:22. Siatkarze Warty, którzy w weekend rozegrali dwa spotkania w TAURON Pucharze Polski, nie zamierzali przedłużać spotkania w Gdańsku. Trzecią partię rozpoczęli imponująco, od prowadzenia 6:1. Juricić zaczął zmieniać, na boisku pojawili się Piotr Orczyk i Jordan Zaleszczyk. I odmieniony skład zaczął radzić sobie lepiej. Zaleszczyk zaskoczył nieco gości zagrywką, Rossard nadział się na blok i zawiercianie przegrywali 8:9. To było jednak tylko kilka słabszych minut Warty. Wkrótce znów prowadziła dwoma punktami, efektowną akcją popisali się Tavares i Bieniek. Zdobywcy Pucharu Polski stracili prowadzenie tuż przed końcem seta. Po nieudanym ataku Butryna był remis 22:22. Trener Michał Winiarski poprosił o przerwę, ale po niej w aut zaatakował Rossard. A kiedy gospodarze zablokowali jego atak, Trefl wygrał 25:23. Zawiercianie byli pod ścianą. Zwrot akcji w tie-breaku Czwarty set to już wyrównana walka. Po błędzie Bieńka w ataku Trefl prowadził 11:10. Problemy ze skutecznością miał Rossard, kiedy nadział się na blok gospodarzy, ci prowadzili już 16:14. Cierpliwość Winiarskiego się skończyła, zastąpił Francuza Patrykiem Łabą. Tyle że po chwili Trefl prowadził już czterema punktami - po sprytnym zagraniu Orczyka było 19:15. Zawiercianie strat nie odrobili, w ostatniej akcji zdecydował blok przy ataku Łaby - Trefl wygrał 25:22 i doprowadził do tie-breaka. W nim to gospodarze na początku byli na czele. Rozpoczęli od prowadzenia 5:1, zdecydowanie lepiej prezentował się Sasak. "Bieniek na ostatnich nogach" - oceniał komentujący spotkanie w Polsacie Sport Wojciech Drzyzga, widząc zmęczenie gości. Winiarski poprosił o przerwę, a po niej przy zagrywkach Butryna Warta wygrała pięć akcji z rzędu. A kiedy Kwolek wykończył kontratak, jego zespół prowadził 8:6. Goście od tej pory pilnowali już prowadzenia i utrzymali je do końca. W ataku pokazał się Bieniek, w zagrywce Kwolek - Warta wygrała 15:11. Tomasz Fornal zabrał głos po porażce. I zaczął mówić o rywalach Trefl: Sasak, Urbanowicz, Sawicki, Kampa, Niemiec, Martinez - Koykka (libero) oraz Czerwiński, Orczyk, Zaleszczyk, Gałązka Aluron CMC Warta: Butryn, Bieniek, Rossard, Tavares, Zniszczoł, Kwolek - Perry (libero) oraz Łaba, Kozłowski, Gąsior Wygrali Puchar Polski, ale to nie koniec. Chcą zatrudnić Wilfredo Leona