Trzeci zespół PlusLigi zapewni sobie udział w najbardziej prestiżowym z europejskich pucharów. PGE Skra może wrócić do niego po roku przerwy, ale potrzebuje nieco lepszej gry niż w środę. Co prawda była o włos od zwycięstwa, miała nawet piłki meczowe, ale emocje w końcówce lepiej wytrzymali goście. Zawiercianie ponownie przystąpili do spotkania bez niedysponowanego pierwszego rozgrywającego Miguela Tavaresa. Niespodziewanie mecz wśród rezerwowych rozpoczął też przyjmujący Facundo Conte. W drużynie gospodarzy zaskoczeniem był Robert Taht, który miejsce w składzie zyskał kosztem Milada Ebadipoura. Estończyk od początku spotkania miał jednak problemy w ataku, szybko nadział się na blok. A że podobne kłopoty przeżywał Aleksandar Atanasijević, goście już w pierwszej fazie seta odskoczyli na pięć punktów. Straty PGE Skry nieco zmniejszył dobrymi serwisami Mateusz Bieniek. W połowie seta, po zagrywce Dicka Kooya, na tablicy wyników pojawił się remis. Szczelny blok Aluronu znów pozwolił mu przejąć inicjatywę, ale PGE Skra jeszcze raz doprowadziła do remisu, odrabiając trzy punkty straty. Końcówka należała jednak do gości - wygrali 25:23 po tym, jak w ataku pomylił się Atanasijević. Trener PGE Skry Bełchatów zmienia, drużyna wyrównuje O finał dłużej bili się zawiercianie. Postraszyli finalistów Ligi Mistrzów i dopiero po trzech meczach ulegli Grupie Azoty ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle. PGE Skra z Jastrzębskim Węglem nie ugrała nawet seta. W Bełchatowie po porażce w półfinale było gorąco. Prezes Konrad Piechocki zdecydował się na rozstanie z trenerem Slobodanem Kovaczem. Jako powód klub podał niezadowalające wyniki. Drużynę do końca sezonu prowadzi Radosław Kolanek, który był asystentem Serba. Drugą partię gospodarze rozpoczęli od trzypunktowej przewagi. Wypracowali ją przy zagrywkach Atanasijevicia. Ale i zawiercianie potrafili odpowiedzieć kąśliwym serwisem Patryka Niemca. Kolanek stracił cierpliwość do Tahta i zastąpił go Mikołajem Sawickim, a po chwili zdecydował się też na zmianę atakującego. Damian Schulz dostał tylko jedną piłkę w ataku, w dodatku zagrał w siatkę, ale z nim na boisku gra całego zespołu układała się lepiej. Druga część seta to przewaga gospodarzy i wygrana 25:21, w czym wydatnie pomogły skuteczne ataki środkowych.CZYTAJ TAKŻE: Dlaczego Bartosz Bednorz wciąż gra w lidze rosyjskiej? Serwis daje prowadzenie PGE Skrze, Dawid Konarski wyrównanie Aluronowi PGE Skra i Aluron Warta spotkały się w tym sezonie dwukrotnie w fazie zasadniczej. W obu przypadkach wygrywali gospodarze, w obu dopiero po tie-breaku. Wyżej w tabeli znaleźli się jednak bełchatowianie, którzy finiszowali na trzecim miejscu - zawiercianie o pozycję niżej. Początek trzeciej partii to nierówna gra obu drużyn. Pierwsza fala przyniosła przewagę gości, druga kilka punktów dla PGE Skry. Wciąż główną rolę odgrywała zagrywka. Zawiercianom największe problemy sprawiały serwisy Bieńka, przy których rywale prowadzili już 12:7. Aluron zmniejszył straty, ale bełchatowianie utrzymywali dwa, trzy punkty przewagi m.in. dzięki skutecznym blokom. Po jednym z nich boisko opuścił Uros Kovacević. Zastępujący go Conte gry drużyny nie odmienił. Rozpędzona PGE Skra wygrała 25:19, ostatni punkt blokiem zdobył Karol Kłos. Kolejną partię znów rozpoczęła dobra seria gości, ale ich zapędy nieco wyhamowały przy zagrywkach Bieńka. Grzegorz Łomacz coraz częściej korzystał też z jego usług w ataku. Po drugiej stronie problem cały czas stanowiły ataki z lewego skrzydła - na drugim dobrze radził sobie Dawid Konarski. Wynik wciąż oscylował jednak wokół remisu. W końcówce bełchatowianie prowadzili nawet 22:20, ale po stracili przewagę. Kluczowy był as serwisowy Konarskiego, Aluron doprowadził do tie-breaka. Tie-break dla Aluronu CMC Warty Zawiercie Piąty set to wyrównany początek, po którym zawiercianie odskoczyli na trzy punkty. Przy zmianie stron prowadzili 8:5 - zawdzięczają to m.in. pojedynczemu blokowi Konarskiego przy ataku Sawickiego. To wcale nie był jednak koniec emocji. Gospodarze zdobyli aż sześć punktów z rzędu przy zagrywkach Łomacza. Perfekcyjnie funkcjonowały ich kontrataki, a rywale na chwilę zupełnie się zatrzymali. W końcówce po raz kolejny w ataku błysnął Bieniek. Aluron obronił jednak piłkę meczową i doprowadził do remisu 14:14. Końcówkę rozgrywaną na przewagi rozstrzygnął blok Konarskiego, wybranego MVP spotkania, i autowy atak Sawickiego. Zawiercianie wygrali 17:15. Rywalizacja o brązowy medal toczy się do trzech zwycięstw. Drugie spotkanie zostanie rozegrane w sobotę w Zawierciu, w przyszłym tygodniu siatkarze wrócą do Bełchatowa. PGE Skra Bełchatów - Aluron CMC Warta Zawiercie 2:3 (23:25, 25:21, 25:19, 23:25, 15:17) PGE Skra: Atanasijević, Kłos, Taht, Łomacz, Bieniek, Kooy - Piechocki (libero) oraz Mitić, Schulz, Sawicki, Ebadipour Aluron: Konarski, Niemiec, Kovacević, Cavanna, Zniszczoł, Orczyk - Żurek (libero) oraz Conte, Szalacha, Malinowski CZYTAJ TAKŻE: Dawid Konarski pożegnał się z kadrą. Inaczej to sobie wyobrażał