W pierwszym półfinałowym spotkaniu Lotos Trefl wygrał z mistrzami Polski na ich terenie 3:2. Drugi mecz odbędzie się w sobotę w Ergo Arenie, jednak Grzyb uważa, że wynik pierwszej konfrontacji o niczym nie świadczy i do rozstrzygnięcia półfinałowej rywalizacji jest jeszcze daleko. - W takiej sytuacji znajdowało się wiele zespołów i to jest normalna sprawa. Porażka w pierwszym spotkaniu nie oznacza, że przegra się całą rywalizację. Podobnie jest w meczu. Po przegranej w inauguracyjnym secie wciąż można pokonać rywala - stwierdził. Bełchatowianie dowiedli tego w środę, kiedy przegrali aż 16:25 pierwszą partię z Sir Safety Perugia, ale trzy kolejne rozstrzygnęli na swoją korzyść i wywalczyli awans do Final Four Ligi Mistrzów. - Gospodarze, którzy musieli wygrać to spotkanie 3:0 bądź 3:1, grali z dużym obciążeniem psychicznym i na początku widać było w ich poczynaniach sporo nerwowości. W trudnym momencie na boisko wszedł jednak Winiarski i odmienił losy konfrontacji. W pierwszym spotkaniu z nami Michał nie wystąpił, ale teraz wygląda, że uporał się już kontuzją. Nie wiem jednak, czy w sobotę Skra nie spróbuje nas pokonać bez niego - dodał. W pierwszym meczu niewiele także grał środkowy Karol Kłos, który bardzo dobrze spisywał się w konfrontacji z Perugią. - Wydaje mi się, że Karola nie brakowało w inauguracyjnym spotkaniu, bo bez zarzutu radził sobie jego zmiennik Andrzej Wrona - ocenił. 34-letni siatkarz przekonuje, że w środowej potyczce pucharowej mistrzowie Polski nie pokazali jeszcze pełni swoich możliwości. - Z pewnością stać ich na więcej. Lepiej może grać Facundo Conte, niezbyt dobrze wyglądała również współpraca rozgrywającego ze skrzydłowymi. Widać było natomiast, że Uriarte dobrze się rozumiał z Kłosem i Lisinacem. Gra środkiem była ich mocną stroną - zauważył. Były reprezentant Polski, który ma w dorobku dwa tytuły mistrza kraju wywalczone z Asseco Resovią, a w sumie siedem razy stawał na podium, docenia klasę rywala, ale zapewnia, że jego drużyna zrobi wszystko, aby znaleźć się w finale. - Na papierze Skra jest od nas zdecydowanie mocniejsza. Rywale przewyższają nas pod względem organizacyjnym, doświadczenia, budżetu i kadry. Dysponują ogromnym potencjałem na każdej pozycji, bo mają świetną szóstkę i znakomitych zmienników. Jeśli bełchatowianie zagrają na swoim wysokim poziomie zapewne okażą się od nas lepsi, ale to jest sport. Wyjdziemy na boisko, aby walczyć o każdy punkt i seta. Postaramy się wykorzystać słabości gości, kiedy nie grają najlepiej i też popełniają błędy. Szanse na wyeliminowanie Skry nie są zbyt duże, ale mimo wszystko są - przyznał. W porównaniu do poprzedniego sezonu gdańska drużyna zrobiła niesamowity jakościowy skok. W ostatnich rozgrywkach Lotos Trefl zajął po bardzo słabej grze odległą 10. pozycję, natomiast teraz ma szansę zostać nawet mistrzem Polski. - To jest zupełnie inny projekt i zespół. Łączy nas nazwa, ale zmienił się trener oraz zawodnicy. Przed sezonem chcieliśmy być jak najwyżej, ale nie zakładaliśmy, że na pewno znajdziemy się w półfinale. Cieszę się, że walczymy jak równy z równym z drużynami, które od wielu lat rządzą polską siatkówką. Jak widać rozbiliśmy pewien monolit i patent niektórych zespołów na miejsce w czwórce. Nasz awans do półfinału był pierwszą niespodzianką, a drugą okazała się wygrana w Bełchatowie. W sobotę postaramy się zatem sprawić trzecią- podsumował Wojciech Grzyb.