Wilfredo Leon zagra o tytuł, a tu taki głos. Były selekcjoner się nie wahał
To ma być wyjątkowy wieczór dla polskiej siatkówki. Dziś w katowickim Spodku po raz pierwszy zostaną wręczone aż dwa puchary. Najpierw o AL-KO Superpuchar Polski powalczą siatkarki DevelopResu Rzeszów i ŁKS-u Commercecon Łódź, a potem siatkarze Bogdanki LUK Lublin i JSW Jastrzębskiego Węgla. Ten drugi mecz to okazja na kolejne trofeum dla Wilfredo Leona. - Trudno będzie go wyeliminować - przyznaje w rozmowie z Interia Sport Ireneusz Mazur, były selekcjoner reprezentacji Polski. Transmisje meczów w Polsacie Sport 1.

Spodek w Katowicach to wyjątkowe miejsce dla polskiej siatkówki. Przede wszystkim reprezentacyjnej, ale i klubowej. To właśnie w tej hali, gdzie polscy siatkarze świętowali mistrzostwo świata w 2014 r., rozgrywano dwa ostatnie spotkania o Superpuchar Polski. Triumfatorów tych meczów, czyli ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle i Aluron CMC Warty Zawiercie, kibice dziś jednak nie zobaczą.
Siatkówka. Wilfredo Leon powalczy o kolejne trofeum. Na drodze JSW Jastrzębski Węgiel
O swój trzeci superpuchar w historii powalczy za to JSW Jastrzębski Węgiel. W ubiegłym sezonie jastrzębianie zdobyli TAURON Puchar Polski, ostatnie trofeum drużyny opartej na Tomaszu Fornalu, Jakubie Popiwczaku czy Norbercie Huberze. Dziś całej trójki w Jastrzębiu-Zdroju już nie ma, a zespół zaczął sezon od dwóch zwycięstw i porażki z PGE Projektem Warszawa.
Po drugiej stronie staną sensacyjni mistrzowie Polski, czyli Bogdanka LUK Lublin. W przeciwieństwie do przebudowanego Jastrzębskiego Węgla lublinianie niemal utrzymali skład z poprzedniego sezonu. Przede wszystkim w drużynie nadal jest Wilfredo Leon, który Superpucharu Polski w swojej kolekcji jeszcze nie ma, podobnie jak i klub z Lublina.
Siatkarze rozpoczną rywalizację o trofeum o godz. 20.30. Trzy godziny wcześniej o AL-KO Superpuchar Polski zagrają natomiast siatkarki. Takiego wydarzenia w Spodku jeszcze nie było. O trofeum będą walczyć mistrzynie kraju i zdobywczynie ostatniego Pucharu Polski, czyli DevelopRes Rzeszów, oraz zespół, który pokonały w finałach obu rozgrywek - ŁKS Commercecon Łódź. Oba spotkania pokaże Polsat Sport 1, relacje tekstowe w Interia Sport.
AL-KO Superpuchar Polski siatkarzy. Ireneusz Mazur dla Interia Sport: "Faworytem jest mistrz Polski z Lublina"
O wskazanie faworyta w rywalizacji siatkarzy poprosiliśmy Ireneusza Mazura, byłego selekcjonera reprezentacji Polski, dziś eksperta Polsatu Sport.
Damian Gołąb, Interia Sport: Kogo widzi pan w roli faworyta superpucharu?
Ireneusz Mazur: Zdecydowanie Bogdankę LUK Lublin. Na początku sezonu gra bardzo dobrą siatkówkę. Zawodnicy, którzy zdobyli mistrzostwo Polski i grali w różnych reprezentacjach, wrócili do klubu dodatkowo uniesieni wynikami w kadrze, potwierdzeniem swojej wartości. Pod względem mentalnym prezentują się bardzo dobrze. Jastrzębski Węgiel jest zaś w fazie budowania, w drużynie doszło do dużych zmian. Ten czas jest dla nich niezwykle ważny, by nie zgubili kontaktu z czołówką. Ale na tym etapie sezonu zdecydowanym faworytem jest mistrz Polski z Lublina.
Bogdanka LUK Lublin dysponuje niemal takim samym składem jak w poprzednim sezonie. To spory atut na początku rozgrywek, gdy część drużyn, jak choćby JSW Jastrzębski Węgiel, wciąż się dopiero buduje?
- Oczywiście. Jednym z podstawowych atutów drużyny, która utrzymuje swój szkielet, jest dodatkowy spokój, mentalne zgranie. To ma ogromny wpływ na jakość gry. W siatkówce to szczególnie ważne - można dotknąć piłki tylko raz, nie można z nią biegać, trzymać jej.
Czynnik komunikacji z kolegami, czas spędzony razem i stabilność mają ogromne znaczenie. To jeden z najważniejszych elementów. Drugim jest to, o czym powiedziałem wcześniej: mistrzowie Polski byli czołowymi postaciami w swoich reprezentacjach i dodatkowo upewnili się co do swojej wartości.
Siatkówka. Jasna opinia o rozgrywającym kadry i Bogdanki LUK Lublin. "Niepotrzebnie stygmatyzujemy"
Podoba się panu na początku sezonu Marcin Komenda? Wydaje się, że w klubie nie ma tak ciasno narzuconych ram taktycznych, jak w reprezentacji Polski. I wygląda na człowieka, w którego wstąpiło dodatkowe życie.
- Nie chciałbym powielać stygmatów odnoszących się do żelaznych karbów taktycznych w reprezentacji. Myślę, że i tam ma swobodę. Z tym że faktycznie w klubie jest bardziej swobodny, zna swoich zawodników. Potwierdza swoją wartość, zresztą robił to również w reprezentacji - czy w Lidze Narodów, czy na mistrzostwach świata. W końcu nasza kadra utrzymała się w strefie medalowej. Czy mogła wypaść lepiej? Pewnie mogła, ale na pewno nie było to wynikiem jakichś nadmiernych ograniczeń nałożonych na rozgrywającego. Niepotrzebnie stygmatyzujemy sztampy narzucane w kadrze. Siatkówka wymaga dyscypliny. Faktem jest, że Komenda zdał egzamin, a o klubowe rozgrywki martwić się nie musi. Kolejne wyzwanie czeka go w europejskich pucharach.
W drużynie Jastrzębskiego Węgla jest z kolei zawodnik, któremu pan się od lat uważnie przygląda i zwraca na niego dużą uwagę - czyli Michał Gierżot. W końcu trafił do dużego klubu, w którym ma odgrywać jedną z głównych ról. Podoła wyzwaniu?
- Michał Gierżot to absolwent SMS-u w Spale, ale pamiętam go też z Jastrzębskiego Węgla. Komentowałem mecz, przed którym zespół rozsypał się zdrowotnie i Gierżot został ściągnięty z SMS-u, by zabezpieczyć szóstkę. 18-latek wyszedł w podstawowym składzie i został uznany za MVP spotkania. To było na moich oczach, oglądałem go też na mistrzostwach Polski juniorów w Dębicy. Grał bardzo dobrze, ale ten chłopak wymagał pracy. Bardzo się cieszyłem, że trener Daniel Pliński miał go pod swoimi skrzydłami nie tylko w reprezentacji młodzieżowej, ale i w Stali Nysa. Tylko wiem, że pracując w lidze, kalendarz jest bardzo ciasny i jest mało miejsca na indywidualną pracę. Ale takiej pracy wymagał Michał Gierżot.
Najpierw mówiło się, że umie atakować tylko po skosie. Wykonana praca pozwoliła mu atakować także po prostej. Jego największym problemem było przyjęcie. Przewrócenie go w przyjęciu eliminowało go z ataku, był więc jednym z podstawowych celów. I troszeczkę widać, że tutaj można było zrobić jeszcze więcej w szkoleniu podstawowym, w okresie młodzieżowym. To wygląda coraz lepiej, ale to był jeden z problemów, który dostrzegałem.
Jest jednak niezwykłym talentem i nie wolno go zostawić samemu sobie. Powołanie go do reprezentacji, by mu tylko podziękować, bo gra się innymi zawodnikami, jest najłatwiejsze. Ale ten chłopak wymaga grania i nie wolno go odpuścić. Może dać nam jeszcze wiele dobrego.
Może więc właśnie w tym sezonie, pod skrzydłami trenera Andrzeja Kowala, nastąpi przełom?
- Andrzej Kowal stawia na niego, mimo że widać, że Michał miał kłopoty zdrowotne. Bardzo się cieszę, że dostaje szanse. Oczywiście w tym przypadku trzeba starać się również o wynik, Michał będzie musiał ciężko walczyć o miejsce w składzie. Jeśli raz, drugi, trzeci nie dokończy meczu, trener może przestać na niego stawiać. I będzie musiał walczyć z bardziej doświadczonym zawodnikiem na swojej pozycji.
Jeśli JSW Jastrzębski Węgiel ma marzyć o dobrym wyniku, musi znaleźć sposób, by choć trochę ograniczyć Wilfredo Leona?
- Na pewno. To eliminowanie atutów, które posiada drużyna przeciwna, choć jest ich jeszcze parę. Wilfredo Leon pokazywał już, że nawet jeśli nie jest idealnie dysponowany od samego początku, pozostaje niezwykle groźny. Bo w końcówkach setów potrafi grać dojrzałą siatkówkę w ataku, a w szczególności w zagrywce. A nie tak łatwo wyeliminować go samą zagrywką. Oczywiście zdarzają mu się błędy, ale trudno będzie go wyeliminować. Nawet gdy prowadzi się wysoko, to on potrafi zrobić różnicę, zniwelować straty, zdobyć punkty bezpośrednio zagrywką. Jest dużym atutem Bogdanki LUK Lublin. Jego doświadczenie i klasa są po stronie mistrza Polski.
Rozmawiał Damian Gołąb













