Ostatni sezon był dla PGE GiEK Skry najgorszym w historii jej występów w PlusLidze. Dziewięciokrotnym mistrzem Polski wstrząsały problemy finansowe, niewiele brakowało do strajku siatkarzy. Skończyło się na dwunastym miejscu i exodusie najlepszych zawodników - Mateusza Bieńka, Karola Kłosa czy Aleksandara Atanasijevicia. Pracę w klubie zakończył też wieloletni prezes Konrad Piechocki, twórca największych sukcesów Skry. Pojawiły się nawet plotki, że klub może nie wystartować w rozgrywkach. Na nowo trzeba było kompletować skład, klub rozwiązywał prekontrakty. Z zawodników, którzy grali w Bełchatowie w poprzednim sezonie, w klubie zostało tylko dwóch: Grzegorz Łomacz i Jakub Rybicki. - Tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Bełchatów mógł praktycznie nie istnieć na mapie siatkarskiej Polski. Zbudowaliśmy skład, mieszankę rutyny i młodości - mówił w październiku w magazynie #7strefa w Polsacie Sport Jacek Pasiński, dyrektor generalny klubu. Jednocześnie jednak w innym wywiadzie, dla portalu lodzkisport.pl, podkreślał, że celem klubu będzie górna ósemka. Na razie, po dziewięciu rozegranych meczach, jest od niej daleko. Doświadczeni siatkarze PGE GiEK Skry Bełchatów rozczarowani. Nie tak to miało wyglądać Siatkarze, których prowadzi trener Andrea Gardini, nie potrafią ustabilizować formy. 25 listopada po świetnym meczu potrafili pokonać rozpędzony Projekt Warszawa - obecnie wicelidera PlusLigi - by w dwóch następnych spotkaniach ugrać tylko seta. O ile porażka z faworyzowaną Asseco Resovią to żadna niespodzianka, o tyle przegrana u siebie ze Ślepskiem Malow Suwałki to już spore rozczarowanie. Rywale przyjechali do Bełchatowa po serii pięciu porażek. PGE GiEK nie potrafiła jednak w meczu ze Ślepskiem zdobyć nawet punktu. Po ostatniej akcji kilku siatkarzy schowało głowę pod koszulkami, a z pomeczowych wypowiedzi bije frustracja. 34-letni siatkarz mógł być niepocieszony, zwłaszcza że akurat do niego po porażce ze Ślepskiem trudno było mieć pretensje. W czterech setach zdobył aż 28 punktów, atakował z 65-procentową skutecznością. Rozczarowania postawą drużyny nie kryje także jej kapitan. - Przegraliśmy za zero punktów, to bardzo smutne. Zagraliśmy bardzo, bardzo źle. Nie możemy tak grać, musimy więcej chyba trenować. Ciężko to teraz wytłumaczyć, popełniamy błędy w prostych sytuacjach. I cały czas robimy te same błędy, to jest najgorsze. Musimy to poprawić - podkreśla Łomacz. Kryzys siatkarza reprezentacji Polski. Ten występ może długo pamiętać Kontuzje nie pomagają Skrze. Dawid Konarski nie chce się tym tłumaczyć Po dziewięciu meczach PGE GiEK Skra ma na koncie trzy zwycięstwa i okopała się w dolnej części tabeli. W zanadrzu ma jedno zaległe spotkanie, ale strata do czołowej ósemki to już dziewięć punktów. Drużynie nie pomagają też urazy. Niedawno z powodu problemów z mięśniami brzucha pauzował Mateusz Poręba, ale większym kłopotem są dłuższe kontuzje. Z problemami co chwilę zmaga się Mateusz Mika, w nowym zespole nie zadebiutował jeszcze Łukasz Wiśniewski, który leczy uraz z poprzedniego sezonu. - Wiemy, w jakim składzie wychodzimy. Nie jest tak, że trener wchodzi do szatni przed meczem i dogadujemy się, kto gra w szóstce. Jesteśmy na to przygotowani - dodaje dwukrotny mistrz świata. Kolejny ważny mecz przed Skrą już w sobotę - zmierzy się na wyjeździe z GKS-em Katowice. To drużyna, która ma na początku sezonu jeszcze większe problemy niż bełchatowianie. W 10 meczach wygrała tylko raz. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że może nie będziemy walczyć o mistrzostwo Polski. Ale w meczach z drużynami z podobnych rejonów tabeli powinniśmy przynajmniej punktować. Tym bardziej u siebie w domu, gdzie trenujemy. Następny mecz gramy z Katowicami i wierzę, że rozpoczniemy go dużo lepiej - podkreśla Dawid Konarski. Sprawdź tabelę siatkarskiej PlusLigi