Jastrzębski Węgiel spadł na drugie miejsce w tabeli po wygranej Aluronu CMC Warty Zawiercie, która wcześniej rozegrała swój mecz 29. kolejki. Pewna wygrana z bełchatowianami sprawia jednak, że przed ostatnią kolejką fazy zasadniczej jastrzębianie wyprzedzają rywali z Zawiercia o dwa punkty. Mistrzowie Polski rozpoczęli spotkanie bez Tomasza Fornala. Tym razem to przyjmujący mógł odpocząć - w poprzednim meczu taką szansę od trenera Marcelo Mendeza otrzymali Norbert Huber i Jurij Gladyr. Skończyło się nie najlepiej, bo dotkliwą porażką 1:3 z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. W środę obaj środkowi wrócili do szóstki, a Gladyr już w pierwszej próbie popisał się asem serwisowym. Kilka akcji później Huber zanotował punktowy bloki i niezłą zagrywkę, przy której Jastrzębski Węgiel prowadził 10:8. Na większą przewagę gospodarzy trzeba było poczekać do stanu 16:13, kiedy trener PGE GiEK Skry Andrea Gardini po raz pierwszy poprosił o przerwę. Tyle że po niej jastrzębianie zanotowali dwa bloki, a boisko po bełchatowskiej stronie opuścił Dawid Konarski. Wśród gospodarzy nie najlepiej radził sobie Marko Sedlacek, ale i tak pewnie wygrali 25:20. Pogromcy ZAKS-y sprawili kolejną niespodziankę. Rywale będą mocno żałować Duża przewaga Jastrzębskiego Węgla. Wygrał seta nawet z rezerwowymi PGE GiEK Skra w sobotę pokonała Enea Czarnych Radom i zbliżyła się do czołowej ósemki. W dodatku punkty w 29. kolejce PlusLigi straciła już Grupa ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, jeden z rywali bełchatowian w walce o ósemkę, po tie-breaku przegrała też PSG Stal Nysa. Skra nie potrafiła jednak wykorzystać wpadek rywali. W drugim secie środowego spotkania przewaga gospodarzy zarysowała się jeszcze szybciej niż w poprzedniej partii. Już w pierwszej kacji punkt zagrywką zdobył Gladyr, po chwili jastrzębianie prowadzili 5:1, później 8:3. Już wtedy Gardini wezwał siatkarzy do siebie. Z kolei Mendez już przy stanie 10:5 zdecydował się na podwójną zmianę rozgrywającego i atakującego, której zwykle dokonuje przed końcówką seta. Jakość gry gospodarzy jednak nie spadła. Kiedy jedną z najdłuższych akcji meczu zakończył Ryan Sclater, prowadzili już 15:8. Tyle że po chwili jastrzębianie wpadli w wyraźny dołek. Popełniali dużo błędów i wygrywali już tylko 17:15. Z trudnego ustawienia wyratowała ich "kiwka" Rafała Szymury. Wkrótce przyjmujący jastrzębian zdobył też punkt zagrywką, Gladyr zatrzymał na środku Ilję Petkowa. Mistrzowie Polski wygrali 25:20. PlusLiga. PGE GiEK Skra Bełchatów w trudnej sytuacji Na początku trzeciej partii swój piąty tego dnia punktowy blok zanotował Huber. Na boisku od pierwszych akcji tym razem byli Sclater i Jarosław Macionczyk. Ale to goście zaczęli budować przewagę. Kiedy kontratak wykończył Konarski, gospodarze przegrywali 7:11. Szybko doprowadzili jednak do remisu 12:12, w kontrataku dobrze spisał się Szymura. Prowadzenie objęli po znakomitej zagrywce Sclatera. Jastrzębianie wygrali cztery akcje z rzędu i to oni mieli przewagę. Końcówka była rozgrywana pod ich dyktando, z bezpieczną zaliczką nad rywalami. Na nic zmiany Gardiniego, dziewięciokrotni mistrzowie Polski jastrzębian już nie dogonili. Gospodarze wygrali 25:19, a nagrodę dla MVP otrzymał Sedlacek, który w drugim i trzecim secie znacznie poprawił swoją grę. Skra pozostaje na dziewiątym miejscu w tabeli PlusLigi. Do ósmego Indykpolu AZS Olsztyn traci punkt. Jeśli jednak w środowy wieczór olsztynianie wygrają za trzy punkty z Projektem Warszawa, bełchatowianie stracą szansę na grę o medale. W ostatniej kolejce zagrają z Barkomem Każany Lwów, Jastrzębski Węgiel zaś z ZAKS-ą. Polska siatkarka bohaterką półfinału. Jej klub rozbił rywalki w półfinale Jastrzębski Węgiel: Patry, Gladyr, Szymura, Toniutti, Huber, Sedlacek - Popiwczak (libero) oraz Sclater, Macionczyk PGE GiEK Skra: Konarski, Lemański, Aciobanitei, Łomacz, Poręba, Lipiński - Diez (libero) oraz Kupka, Petkow, Derouillon Ostatni test przed igrzyskami. Dodatkowy "bonus" od federacji