Ostatnie tygodnie to dla drużyny z Bełchatowa czas, jakiego klub nie przeżywał od lat. Seria pięciu porażek - w tym z drużynami z dolnej części ligowej tabeli - ściągnęła nad drużynę czarne chmury. Mimo zapewnień prezesa Konrada Piechockiego coraz częściej mówiło się też o niejasnej przyszłości trenera Joela Banksa. W takich okolicznościach przyszło jednak przełamanie po solidnej grze. Czy to nieco rozrzedzi atmosferę wokół PGE Skry? Spotkanie mocno rozpoczęli jednak gospodarze. Dwa ataki skończył Tomas Rousseaux, GKS prowadził 4:1. W podstawowym składzie drużyny pojawił się Sebastian Adamczyk, środkowy wypożyczony do Katowic z PGE Skry. Z kolei na trybunach zasiadł Andrea Gardini, były trener m.in. Jastrzębskiego Węgla, którego nazwisko w ostatnich tygodniach było łączone z drużyną z Bełchatowa. PGE Skra dość szybko opanowała jednak sytuację, po ataku Filippo Lanzy zyskała dwa punkty przewagi. Raz zdobytego prowadzenia już nie oddała. Trzy punkty przyniosły jej mocne zagrywki, skończyło się wygraną 25:21. Długie podróże PGE Skry Bełchatów i drugi wygrany set Bełchatowianie ostatnie dni spędzili przede wszystkim... w autobusie. To tym środkiem lokomocji po ostatnim spotkaniu w Lubinie udali się na mecz Pucharu CEV do Francji. Tam pokonali Chaumont VB 52 i awansowali do 1/8 finału rozgrywek. W drugim secie sobotniego spotkania kontynuowali skuteczną grę. Przy zagrywkach Mateusza Bieńka wygrali cztery pierwsze akcje. Punkt serwisem zdobył też Dick Kooy, trener gospodarzy Grzegorz Słaby dla poprawy przyjęcia wprowadził na boisko Gonzalo Quirogę. GKS nie potrafił jednak dogonić rywali. Bełchatowianie grali nieźle w obronie i cały czas wywierali na gospodarzach presję zagrywką. Sześć punktów dla PGE Skry zdobył Lanza. To atak Włocha przypieczętował wygraną gości 25:21. PlusLiga. PGE Skra Bełchatów wygrywa po raz czwarty Oba zespoły mają w tym sezonie problemy z przyjęciem. W rankingu drużyn PlusLigi pod tym względem PGE Skra jest przedostatnia, a katowiczanie zajmują trzecie miejsce od końca. O ile jednak w przypadku bełchatowian te kłopoty przełożyły się w ostatnich tygodniach na seryjne porażki, o tyle GKS wygrał cztery z pięciu poprzednich spotkań. Na trzecią partię sobotniego spotkania gospodarze wyszli w mocno odmienionym składzie. Oprócz Quirogi byli w nim Piotr Hain i Jakub Nowosielski. Katowiczanie poprawili też zagrywkę, dzięki czemu mogli toczyć wyrównaną walkę z rywalami. I wcale nie byli w niej na straconej pozycji. Dwa razy w aut zaatakował Kooy i bełchatowianie przegrywali 18:20. Szybko wyrównali, ale końcówka seta była emocjonująca. W ostatniej akcji katowiczanie nie skończyli ataku, za to w kontrze dobrze spisał się Aleksandar Atanasijević. PGE Skra dopisała do konta zwycięstwo, statuetkę dla MVP otrzymał Grzegorz Łomacz. Kliknij i sprawdź aktualną tabelę PlusLigi! Bełchatowianie dopiero po raz drugi w tym sezonie wygrali w lidze 3:0. Komplet punktów sprawia, że zrównali się punktami z ósmym w tabeli PlusLigi Treflem Gdańsk. We wcześniejszych sobotnich spotkaniach wygrywali gospodarze - Aluron CMC Warta Zawiercie pokonał w trzech setach Trefla, a Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Ślepsk Malow Suwałki. GKS Katowice - PGE Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 21:25, 23:25) GKS: Jarosz, Adamczyk, Rousseaux, Seganow, Kania, Szymański - Mariański (libero) oraz Quiroga, Domagała, Nowosielski, Hain PGE Skra: Atanasijević, Kłos, Kooy, Łomacz, Bieniek, Lanza - Piechocki (libero) oraz Rybicki, Gunia