Indykpol zajmuje siódme, a GKS ósme miejsce w ligowej tabeli. W ostatnich tygodniach w lepszej formie byli katowiczanie, ale obie drużyny stoczyły w niedzielę wyrównaną walkę. Dziewiąte zwycięstwo w tym sezonie do swojego konta dopisali jednak olsztynianie, którzy lepiej zaprezentowali się w tie-breaku.To do gospodarzy należał pierwszy set. Po nieudanym ataku Jakuba Jarosza objęli trzypunktowe prowadzenie. Tyle że katowiczanie błyskawicznie odrobili straty z nawiązką przy serwisach Gonzalo Quirogi. Partia się wyrównała, żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie przewagi. Przed końcówką na dwa punkty odskoczyli jednak goście. GKS miał dwie piłki setowe, ale ich nie wykorzystał. Indykpol zaś odmienił losy partii dzięki zagrywkom Robberta Andringi. Ostatecznie wygrał 26:24. GKS Katowice korzysta z pomocy rezerwowych Zespół z Olsztyna w grudniu zmienił trenera, ale w tym roku wygrał dotąd tylko jedno spotkanie. Stracił więc kontakt z czołówką PlusLigi i musi oglądać się za siebie. A przewaga nad dziewiątym miejscem, które zajmuje obecnie LUK Lublin, stopniała do czterech punktów. W niedzielę do składu Indykpolu po dłuższej przerwie wrócił środkowy Taylor Averill. W drugim secie Amerykanin i jego koledzy znów toczyli wyrównaną walkę z rywalami. W połowie seta, po sprytnej zagrywce Toreya Defalco, osiągnęli nawet trzy punkty przewagi, ale nie zdołali dłużej jej utrzymać. Partia rozstrzygnęła się w grze na przewagi. Gościom pomogli rezerwowi - Damian Domagała i Jakub Lewandowski. Decydującą piłkę skończył jednak Tomas Rousseaux i GKS wygrał 28:26. Indykpol AZS Olsztyn doprowadza do remisu. Kluczem dobra zagrywka Katowiczanie w ostatnich tygodniach są w wysokiej formie. Wygrali trzy z czterech ostatnich spotkań w lidze, awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski. W nim ich rywalem będzie Trefl Gdańsk. W trzeciej partii w ich szeregach na parkiecie pozostali Domagała i Lewandowski. Właśnie przy zagrywkach tego drugiego GKS odskoczył rywalom na trzy punkty. Od tej pory gra olsztynian wyraźnie się załamała. Trener Javier Weber próbował przerwać serię katowiczan, prosząc o czas, ale straty jego drużyny wzrosły do siedmiu punktów. Słabiej grał Defalco, szansę debiutu w PlusLidze dostał sprowadzony niedawno Albańczyk Redi Bakiri. Nic nie przerwało jednak serii gości, którzy pewnie wygrali 25:16. W kolejnym secie role się jednak odwróciły. Spora w tym zasługa Defalco i Karola Butryna, czyli dwóch najskuteczniejszych zawodników z Olsztyna. Obaj zdobyli punkty zagrywką i pomogli Indykpolowi w osiągnięciu dużej przewagi - gospodarze prowadzili już 14:6. Dzięki temu mogli kontrolować grę już do końca partii. Nieźle zaprezentował się kolejny z rezerwowych GKS-u, wracający po kontuzji Jakub Szymański. Wygraną Indykpolu 25:17 przypieczętował as serwisowy Averilla. Jakub Lewandowski kontuzjowany, Indykpol wygrywa w tie-breaku Na początku piątego seta z dobrej strony pokazał się Andringa. Po jego dwóch udanych akcjach gospodarze prowadzili 5:3. Olsztynianie wygrywali długie wymiany - świetnie w obronie spisywał się Defalco, w ataku trudne piłki kończył Butryn. Problemy w ofensywie mieli zaś goście. Przez większość piątej partii olsztynianie utrzymywali trzypunktowe prowadzenie. W dodatku w końcówce z urazem z boiska musiał zejść Lewandowski. Skończyło się wygraną gospodarzy 15:12. Dzięki zwycięstwu wyprzedzają GKS w tabeli PlusLigi już o pięć punktów i depczą po piętach szóstej Asseco Resovii. Indykpol AZS Olsztyn - GKS Katowice 3:2 (26:24, 26:28, 16:25, 25:17, 15:12) Indykpol: Butryn, Averill, Defalco, Firlej, Poręba, Andringa - Gruszczyński (libero) oraz Jakubiszak, Siwczyk, Król, Bakiri, Ciunajtis (libero) GKS: Jarosz, Hain, Rousseaux, Ma’a, Kania, Quiroga - Mariański (libero) oraz Domagała, Drzazga, Lewandowski, Kogut, Szymański, Ogórek (libero) Damian Gołąb