Kibice zgromadzeni w hali Szopienice okazali solidarność z Ukrainą. Na trybunach pojawiła się duża ukraińska flaga. Fani mogli też oglądać długie i wyrównane spotkanie. GKS rozegrał szósty tie-break w tym sezonie, ale po raz trzeci zszedł po nim z boiska pokonany. Suwalczanie wygrali pierwszy mecz od 28 stycznia. Spotkanie lepiej rozpoczęli goście. Katowiczanie od początku mieli problemy z przyjęciem ich serwisów. Pierwsze skrzypce w polu zagrywki Ślepska grał Cezary Sapiński. Przy jego serwisie suwalczanie prowadzili już 11:6. W ataku gości jak zwykle dobrze spisywał się Bartłomiej Bołądź, który tylko w pierwszej partii zdobył osiem punktów. Siatkarze GKS-u nie potrafili się im przeciwstawić, dlatego ich straty do rywali rosły. Nie pomogła podwójna zmiana, na którą zdecydował się trener Grzegorz Słaby, obrazu gry nie zmieniło też wejście Jakuba Szymańskiego. Ślepsk wygrał 25:18. GKS Katowice opanował sytuację. Kluczowa była zagrywka Katowiczanie przed piątkowym meczem zajmowali ósme miejsce w tabeli PlusLigi. Za nimi seria dobrych meczów. Ostatnie trzy wygrali, dzięki czemu nieco odskoczyli od grupy pościgowej za czołową ósemką, której aktualnie przewodzi Trefl Gdańsk. W drugim secie otrząsnęli się po szoku z pierwszej partii i to oni objęli czteropunktowe prowadzenie. Pomogły w tym dwa asy serwisowe Jakuba Jarosza. Po chwili w podobny sposób zabłysnął Gonzalo Quiroga. Na boisku pozostał też Szymański. W połowie seta goście zaczęli odrabiać straty, ale katowiczanie przetrwali słabszy moment. Coraz śmielej poczynał sobie imponujący w tym sezonie Micah Ma'a, czyli rozgrywający GKS-u. Nawet w końcówce seta korzystał w ataku z usług środkowych. Skończyło się wygraną 25:18 - ostatni punkt atakiem zdobył Quiroga. CZYTAJ TAKŻE: Trudny mecz PGE Skry Bełchatów w półfinale Pucharu CEV. Kwestia awansu otwarta Problemy atakującego GKS-u Katowice. Bartłomiej Bołądź liderem gości Ślepsk w tym sezonie przeżywał trudne chwile. Z drużyną pożegnał się trener Andrzej Kowal. Jego następca, Dominik Kwapisiewicz, rozpoczął pracę w Suwałkach świetnie. Po dwóch zwycięstwach przyszła jednak seria trzech porażek i zespół wypisał się z walki o czołową ósemkę, co przez chwilę wydawało się jeszcze możliwe. W trzecim secie na boisku w ekipie gości pozostał Adrian Buchowski, który zastąpił Piotra Łukasika. Ta partia w końcu była nieco bardziej wyrównana. Z czasem jednak szala zaczęła przechylać się na stronę Ślepska. Goście lepiej od katowiczan grali blokiem, wciąż ich ofensywnym liderem był Bołądź. Przed końcówką suwalczanie osiągnęli dość spokojną przewagę i wygrali 25:20. GKS miał problemy, bo trudne chwile przeżywał Jarosz. 35-letni atakujący jest w tym sezonie motorem napędowym zespołu, ale w piątek atakował tylko ze skutecznością około 30 procent. W czwartej partii w końcu zmienił go więc Damian Domagała. Gospodarzom udało się zablokować Bołądzia i odskoczyć na trzy punkty. Rozmiary ich przewagi się zmieniały, ale udało im się ją utrzymać do końca partii. Goście nie wykorzystali okazji do zniwelowania strat, GKS wygrał 25:22. Ślepsk Malow Suwałki przywozi zwycięstwo z Górnego Śląska Piątą partię lepiej rozpoczęli goście. Wygrali cztery pierwsze akcje. Znów na wysokości zadania stanęli Sapiński i Bołądź - pierwszy w polu zagrywki, drugi w ataku. Efektownym zbiciem popisał się też Andreas Takvam. Liderem katowiczan w ataku stał się Quiroga, ale to było za mało na rozpędzonych rywali. Dobrze prezentował się Kevin Klinkenberg, ale w końcówce goście stracili przewagę. Nie mogli poradzić sobie z zagrywką Szymańskiego, Bołądź nadział się na blok Jakuba Lewandowskiego. Tie-break rozstrzygnęła gra na przewagi, w której skuteczność Bołądzia przeważyła o wygranej 18:16. GKS Katowice - Ślepsk Malow Suwałki 2:3 (18:25, 25:18, 20:25, 25:22, 16:18) GKS: Jarosz, Kania, Quiroga, Ma’a, Hain, Rousseaux - Mariański (libero) oraz Domagała, Nowosielski, Szymański, Kogut, Lewandowski, Drzazga Ślepsk: Bołądź, Takvam, Klinkenberg, Tuaniga, Sapińśki, Łukasik - Czunkiewicz (libero) oraz Laskowski, Rudzewicz, Buchowski