Mateusz Bieniek jest jednym z największych pechowców w siatkarskiej reprezentacji Polski. Przed rokiem z powodu kontuzji nie zagrał na mistrzostwach Europy i w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk, a na boisko wrócił dopiero na początku listopada, kiedy to zaliczył debiut w barwach Aluron CMC Warty Zawiercie. Dobrymi występami w klubie zapracował na powołanie na igrzyska w Paryżu, gdzie ponownie doznał urazu. Środkowy został kontuzjowany podczas ćwierćfinałowego meczu przeciwko Słowenii i już do końca igrzysk nie pojawił się na parkiecie. Przegapił także początek sezonu PlusLigi i podobnie jak przed rokiem, dopiero po kilku kolejkach został włączony do składu meczowego. Kibice w akcji oglądali go dopiero 22 października, w wygranym starciu z Cuprum Stilonem Gorzów Wielkopolski. Bieniek zaczął mecz w wyjściowej szóstce, ale nie dograł spotkania, bo na trzeci set już nie wyszedł. Podobnie było w przegranym meczu z Treflem Gdańsk - kapitan "Jurajskich Rycerzy" zagrał w trzech z pięciu partii. Jak później wyjaśnił w rozmowie z klubowymi mediami, wciąż walczy o powrót do pełnej dyspozycji. I podobnie jak przed rokiem, stopniowo będzie wprowadzany do gry. "Na pewno wołałbym rozgrywać mecze do końca. Jednak stosujemy ten sam program, jaki miał miejsce rok temu, kiedy wracałem po kontuzji. Wówczas to się sprawdziło. Teraz idziemy podobnym cyklem. Tak więc jeszcze chwila, jeszcze moment i będę gotowy, żeby grać całe spotkania" - powiedział cytowany przez siatka.org. Łukasz Kaczmarek dołączy do Wilfredo Leona, sam potwierdził. To będzie hit Mateusz Bieniek ucina temat zmęczenia. "Jest początek sezonu" Wicemistrz olimpijski odniósł się także do samego wyniku spotkania. Pytany o to, czy porażka z Treflem Gdańsk wynika ze zmęczenia ostatnimi meczami, szybko uciął temat. Warta Zawiercie przegrała trzy z dotychczasowych dziewięciu spotkań - najpierw na inaugurację rozgrywek została pokonana przez Bogdankę LUK Lublin, później schodziła pokonana po meczu z PGE Projektem Warszawa, a teraz musiała uznać wyższość Trefla Gdańsk. Drużyna prowadzona przez Michała Winiarskiego plasuje się jednak na wysokim, czwartym miejscu w tabeli PlusLigi. Przed kolejną szansą na powiększenie dorobku punktowego stanie w sobotę 2 listopada, kiedy to we własnej hali podejmie Skrę Bełchatów. Pierwszy problem Fabiana Drzyzgi. Gigant przyjechał i nie dał szans