Jastrzębski Węgiel broni mistrzostwa Polski, które przed rokiem wywalczył po finale z Aluron CMC Wartą Zawiercie. Srebrni medaliści w pierwszej kolejce niespodziewanie przegrali, a i mistrzowie mieli niespodziewany problem. Tyle że jedni z głównych faworytów do tytułu nie pozwolili sobie na stratę punktów. Jastrzębianie dość szybko wypracowali sobie trzypunktową przewagę. Rozgrywający Benjamin Toniutti na początku w dużym stopniu korzystał w ataku z usług środkowych. Obok Norberta Hubera miejsce na środku siatki zajął Anton Brehme, jeden z letnich nabytków mistrzów Polski. A Huber dołożył również punkt zagrywką, a różnica wzrosła do pięciu punktów. Jastrzębianie pewnie prowadzili, asem serwisowym popisał się także Tomasz Fornal. Wicemistrz olimpijski był zresztą liderem ofensywy swojej drużyny, zdobywając w pierwszym secie łącznie sześć punktów. Jastrzębski Węgiel nie dał ukraińskim rywalom szans, wygrywając 25:17. PlusLiga. Jastrzębski Węgiel gromi, Tomasz Fornal błyszczy Barkom Każany rozpoczyna trzeci sezon w PlusLidze. W pierwszym zespół występował w Krakowie, w drugim w Wieluniu, a teraz przeniósł się do Tarnowa, gdzie korzysta z gościnności Areny Jaskółka. Mecz z mistrzami Polski przyciągnął do 3,5-tysięcznego obiektu sporo kibiców. Zapewne przynajmniej część z nich do hali przyciągnęli medaliści olimpijscy w drużynie z Jastrzębia-Zdroju. Drugiego seta kapitalnie rozpoczęli jednak lwowianie - prowadzili 3:0. Tyle że pięć kolejnych akcji wygrali goście, z bloków demonstracyjnie cieszył się Huber. W połowie partii przewaga mistrzów Polski sięgnęła siedmiu punktów, po raz kolejny z pola serwisowego dał o sobie znać Fornal. Przyjmujący dał zresztą w tej partii prawdziwy popis. W jednej z akcji, kiedy niespodziewanie musiał rozgrywać, zdecydował się na rozegranie "krótkiej" z Huberem. Set skończył się pogromem 25:14. Gospodarze nie mieli pomysłu na przeciwstawienie się faworytom, niezbyt groźny był nawet ich atakujący Wasyl Tupczij. A rywale zablokowali aż sześć ich ataków. Pokonał Nikolę Grbicia, klamka zapadła. Jest oficjalna decyzja Barkom Każany Lwów zaskoczył mistrzów Polski. Zwrot akcji w trzecim secie Atakujący Barkomu z dobrej strony pokazał się natomiast na początku trzeciej partii, a kroku dotrzymywał mu Ilja Kowaliow. I ten set był wyrównany, na boisku trwała walka punkt za punkt. A po efektownej akcji lwowianie objęli nawet prowadzenie 17:15 - trener rywali Marcelo Mendez zareagował, prosząc o przerwę. Ale i tak po chwili różnica wzrosła do trzech punktów. Barkom nie dał się dogonić - niespodziewanie wygrał 25:23. Ukraińscy siatkarze starali się iść za ciosem. Świetnie prezentował się Tupczij i znów odskoczyli na trzy punkty. Problemy z blokiem rywali miał Timothee Carle, jeden z letnich nabytków jastrzębian. Ale z czasem mistrzowie Polski opanowali nerwy. W połowie seta to oni prowadzili, zagrywką drużynie pomógł Toniutti. Po chwili przewaga wzrosła do czterech punktów, a takiej zaliczki jastrzębianie nie zmarnowali. Swoje i w tym secie dołożył Fornal, goście zwyciężyli 25:21. Przyjmujący gości zdobył 23 punkty i odebrał statuetkę dla MVP spotkania. Komentatorzy aż ściszyli głos. Niepokój o Bartosza Kurka Barkom Każany: Tupczij, Szczurow, Tammearu, Petrovs, Fasteland, Kowaliow - Pampuszko (libero) oraz Valimaa, Pope, Szewczenko, Cmokalo, Rohożyn Jastrzębski Węgiel: Kaczmarek, Brehme, Carle, Toniutti, Huber, Carle - Popiwczak (libero) oraz Finoli, Żakieta, Zaleszczyk, Kufka