Resovia Rzeszów jest siedmiokrotnym mistrzem Polski w siatkówce. Klub z Podkarpacia ma wielkie ambicje, ale od lat duże środki inwestowane w drużynę nie dawały efektów. Aż do teraz, po wygranej 3:1 z mocnym w tym sezonie Treflem Gdańsk Asseco Resovia Rzeszów jest o krok od 1. miejsca w zasadniczej rundzie rozgrywek w sezonie 2022/23 PlusLigi. Wystarczy, że Asseco Resovia wygra ostatni mecz sezonu z nie walczącym już o nic GKS Katowice i po raz pierwszy od 2015 r. przystąpi do play-off jako lider tabeli. Wówczas, osiem lat temu, rzeszowianie zdobyli ostatni do dziś tytuł mistrzów Polski. Pierwszy set od początku upływał pod dyktando Resovii. Gospodarze prowadzili 9:4 i 15:8. Gdańscy bombardierzy Bartłomiej Bołądź i Jingyin Zhang byli zatrzymywani nawet pojedynczym blokiem przez Amerykanina Toreya DeFalco, który w tygodniu zmagał się z wirusem, a jego występ stał po znakiem zapytania. Nie do zatrzymania był Maciej Muzaj. W pewnym momencie Trefl zmniejszył deficyt do czterech punktów - 11:15, gdy Giampaolo Medei trener Resovii wziął czas. Niewiele to pomogło, bo zaraz "Gdańskie Lwy" zbliżyły się na 13:16, gdy przez Jan Kozamernik został zablokowany Mikołaj Sawicki, a Muzaj przez Karola Urbanowicza. Mimo wszystko wydawało się, że Treflowi będzie trudno wrócić do gry, w pole serwisowe wszedł Lukas Kampa i goście zdobyli pięć kolejnych punktów, by doprowadzić do remisu, po 22. Po ataku środkowego Patryka Niemca, goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 25:24. Gdańszczanie wygrali tę partię po 33 minutach walki mimo, że przegrywali już siedmioma punktami. W drugiej partii rywale szli łeb w łeb, gdy asem serwisowym popisał się De Falco. Po drugiej stronie plasowaną zagrywką zrewanżował Niemiec i Trefl wrócił na prowadzenie. Reprezentant Polski, Jakub Kochanowski siał spustoszenie w szeregach gości mocnym serwisem, w efekcie zablokowany został Sawicki, co dało Resovii prowadzenie 21:19. Zaraz jednak po ataku rezerwowego Jana Martineza był już remis. Klemen Cebulj świetnie atakował i set padł łupem gospodarzy po skutecznym ataku rozgrywającego Fabiana Drzyzgi. Trzecia partia rozpoczęła się od prowadzenia gości - 2:0, po tym jak Urbanowicz zablokował Kochanowskiego. Zaraz asem popisał się Drzyzga, zablokowany został Bołądź i Resovia wyszła na prowadzenie 5:2. Miejscowi wysforowali się mocno naprzód, ale sprawy w swoje ręce wziął Bartłomiej Bołądź, który najpierw zablokował DeFalco, a potem skutecznie atakował w trudnej sytuacji. Torey DeFalco zaserwował z prędkością 115 km/h i miejscowi wyszli na prowadzenie 16:11. Gdy już wydawało się, że jest "po herbacie" niespodziewanie dobrą zmianę dał rezerwowy rozgrywający gości - Kamil Droszyński, jednak Trefl doszedł tylko na trzy punkty, by ostatecznie ulec 18:25. Czwarty set był wyrównany jednak na minimalnym prowadzeniu długo byli goście - było 11:8 dla "Gdańskich Lwów". Goście mieli w górze piłkę na 16:12, nie wykorzystali okazji i było po 15. Po najdłuższej wymianie meczu Lukas Kampa ostatecznie zablokował graczy gospodarzy i Trefl wyszedł na minimalne prowadzenie. Resovia miała szansę na remis, ale rezerwowy rozgrywający Michał Kędzierski przy stanie 21:22 popełnił fatalny błąd. Gdańsk miał piłkę setową przy stanie 24:23, gdy Maciej Muzaj (MVP spotkania) uratował Rzeszów, a następnie wyprowadził na prowadzenie. Mecz zakończył się nieudanym atakiem Sawickiego. Asseco Resovia Rzeszów - Trefl Gdańsk 3:1 (25:27, 25:22, 25:18, 28:26) Asseco Resovia: DeFalco, Drzyzga, Kozamernik, Muzaj, Borges, Kochanowski - Zatorski (l), Cebulj, Bucki, Kędzierski. Trefl Gdańsk: Bołądź, Zhang, Kampa, Urbanowicz, Niemiec, Sawicki - Perry (l), Martinez, Droszyński. Maciej Słomiński, INTERIA