Trener reprezentacji Stanów Zjednoczonych jako pierwszy podał skład na igrzyska olimpijskie w Tokio. Spośród pięciu Amerykanów, którzy mają kontrakty z polskimi klubami jest Taylor Sander ze Skry Bełchatów. 29-letni przyjmujący nie był pewny nominacji olimpijskiej, bo leczył kontuzję. Wrócił na boisko w meczu Ligi Narodów, a trener John Sparow ogłosił 12 zawodników na turniej w Tokio. Poza Sanderem na igrzyska pojadą jeszcze inni zawodnicy z polskich klubów: Erik Shoji, David Smith (obaj ZAKSA Kędzierzyn Koźle), Torey DeFalco (Indykpol AZS Olsztyn) i Mitchell Stahl (Stal Nysa). - Oczywiście, że jestem głodny gry. Wszyscy wiedzą, jak zmagałem się z różnymi kontuzjami przez ostatnie dwa lata. Niestety przydarzyła mi się ta pechowa w Polsce, a nigdy nie lubię opuszczać treningów czy meczów - mówił Sander, który pierwszy raz po urazie zagrał przeciwko Włochom w Lidze Narodów i miał udział w wygranej 3:0. - To dla mnie dobry moment, bo dawno nie byłem na boisku i wszyscy byli ciekawi mojego występu. Nie był to perfekcyjny występ, ale nałożyliśmy presję poprzez zagrywkę i dobrze broniliśmy. To był klucz do zwycięstwa. Jeszcze nie czuję się w formie. Potrzebuję czasu, by wrócić do najlepszej dyspozycji. Jestem podekscytowany, że znalazłem się w tym kadrze na igrzyska. Pojedziemy do Tokio po zwycięstwo - dodał. Z zawodników Skry jeszcze pięciu ma szanse na olimpijskie nominacje. W reprezentacji Polski występującej w Lidze Narodów jest czterech bełchatowian: Karol Kłos, Mateusz Bieniek, Norbert Huber i Grzegorz Łomacz. Trener Vital Heynen zapowiedział, ze kadrę na Tokio poda po zakończeniu rozgrywek Ligi Narodów. W kadrze Iranu z kolei gra Milad Ebadipour. Z tego grona jeszcze tylko Kłos nie przedłużył umowy ze PGE Skrą. Zrobił to właśnie Łomacz. Mistrz świata z 2018 roku w zespole z Bełchatowa występuje od sezonu 2017/2018. Zdobył z nim m. in. mistrzostwo Polski i brązowy medal Ligi Mistrzów. W ubiegłym sezonie był kapitanem zespołu. - Czuję się tu jak w domu. To nie była to trudna decyzja, a od chwili otrzymania oferty do złożenia podpisów minęło kilka dni. Czuję duży niedosyt, bo z takim zespołem jesteśmy w stanie wygrywać jeszcze więcej i mam nadzieję, że w przyszłym sezonie dołożymy kolejne trofea do kolekcji klubu - obiecuje Łomacz. AK