- Wczoraj myślałem, że trzeba będzie zamknąć klub i zakończyć działalność. Dzisiaj jest we mnie więcej optymizmu - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" prezes szczecińskiego klubu Jakub Markiewicz. Według dziennikarzy "PS" i władz klubu, możliwe jest pozyskanie sponsora, który podreperuje budżet Stoczni. Klub wówczas wypłaci siatkarzom zaległe pensje. A jeśli tak się nie stanie, od początku grudnia siatkarze być może zaczną rozwiązywać umowy i opuszczać zespół. Taki los ma spotkać w pierwszej kolejności Nicholasa Hoaga, Lukasa Tichacka i Bartosza Kurka. Najlepszy siatkarz ostatnich MŚ ponoć jest przymierzany do gry w barwach Asseco Resovii Rzeszów. Stocznia Szczecin, która zastąpiła w PlusLidze ekipę Espadonu Szczecin, miała być nową siłą polskiej ekstraklasy. W Szczecinie zbudowano zespół, do którego sprowadzono gwiazdy takie jak Matej Kazijski, Bartosz Kurek, Simon Van De Voorde czy Łukasz Żygadło. Do kierowania całością zaproszono wybitnego szkoleniowca Radostina Stojczewa, który został dyrektorem sportowym. Zespół miał w ciągu dwóch lat zagościć w Lidze Mistrzów. Tymczasem już na starcie pojawiły się problemy finansowe, które mogą zniweczyć ten projekt. Upadek klubu - jak przyznał w rozmowie z mediami Łukasz Żygadło - odbije się echem na całym świecie. Bo i dawno nie było projektu tak głośnego i ambitnego. Władze klubu o zwiększenie wsparcia zwróciły się do władz Stoczni Szczecińskiej, do miasta Szczecin oraz do prywatnych sponsorów. - Nie składamy broni, walczymy. Jest szansa, że utrzymamy wszystkich zawodników i przetrwamy potężny kryzys. Jesteśmy po rozmowach ze sponsorami - zakończył Jakub Markiewicz. Stocznia Szczecin w czwartek rozegra zaległy mecz 1. kolejki PlusLigi z Treflem Gdańsk. Aktualnie drużyna Michała Gogola plasuje się na piątym miejscu w tabeli, do podium traci raptem dwa punkty. Więcej w środowym wydaniu "Przeglądu Sportowego".