W Szczecinie zbudowano zespół, do którego sprowadzono gwiazdy takie jak Matej Kazijski, Bartosz Kurek, Simon Van De Voorde czy Łukasz Żygadło. Do kierowania całością zaproszono wybitnego szkoleniowca Radostina Stojczewa, który został dyrektorem sportowym. Zespół miał w ciągu dwóch lat zagościć w Lidze Mistrzów. Tymczasem już na starcie pojawiły się problemy finansowe, które mogą zniweczyć ten projekt. - Mam nadzieję, że tak się nie stanie i uda nam się wreszcie dopiąć rozmowy z dużym sponsorem, który wesprze nasz pomysł - przyznał prezes KPS Stocznia Jakub Markiewicz. Prezes nie ukrywa, że kłopoty finansowe są i w ostatnich tygodniach się powiększyły. - Obecnie zalegamy zawodnikom dwie pensje. Pierwsze zaległości to pozostałość z poprzedniego sezonu. Teraz jeszcze nieco wzrosły - stwierdził Markiewicz. W mediach, także włoskich, pojawiła się informacja, że firmą, na którą liczono w Szczecinie miał być koncern paliwowy Orlen, ale rozmowy nie zostały sfinalizowane umową. Tymczasem Orlen wsparł gigantyczną kwotą powrót Roberta Kubicy do startów w Formule 1. Markiewicz zdecydowanie obala ten zarzut, twierdząc, że nie będzie komentował takich rewelacji medialnych. - Jestem przekonany, że już niebawem będziemy o Stoczni Szczecin rozmawiali tylko w kontekście coraz lepszych wyników sportowych. Problemy, które się pojawiły są do rozwiązania. Jest kilka ciekawych propozycji, które negocjujemy. Zespół jest coraz bardziej zżyty z sobą, co widać także na boisku. Wierzę, że ten projekt będzie się rozwijał tak jak zaplanowaliśmy sprowadzając tutaj tych graczy - zakończył prezes szczecińskiego klubu. W najbliższej kolejce ekstraklasy "stoczniowcy" zagrają w Katowicach z GKS.