Maciej Słomiński, INTERIA: Szczęśliwi czasu nie liczą, ale który to dla pana sezon ligi siatkarskiej? Chcę zapytać, czy jest jeszcze ekscytacja i gęsia skórka na starcie rozgrywek PlusLigi? Jakub Bednaruk, trener i ekspert Polsatu Sport: - Są sprawy ważne i ważniejsze, ostatnio gęsią skórkę miałem przed pierwszą randką z moją żoną. Obserwuję start PlusLigi z uśmiechem na ustach, szykuje się fajne granie, myślę że będzie sporo niespodzianek, zwłaszcza na początku rozgrywek, przecież kadrowicze nie mieli praktycznie odpoczynku. Sezon reprezentacyjny był wyjątkowo intensywny, ciekawy i długi. Nie tylko dla Polaków, dla przykładu Fin Voitto Köykkä nowy libero Trefla Gdańsk, dołączył do drużyny dopiero tydzień temu. - Trudno oczekiwać, żeby w pierwszych kolejkach kadrowicze, którzy chwilę wcześniej grali o awans do IO, od razu byli w szczytowej formie. Mam zastrzeżenia do czasu trwania rozgrywek - chciałbym, żeby liga trwała osiem miesięcy, a nie sześć. Zdrowie jest najważniejsze, a taki Luka Doncić najlepszy zawodnik NBA, przez miesiąc w ogóle nie odbija piłki. Tak to powinno wyglądać w zawodowym sporcie. Regeneracja, także psychiczna jest równie ważna jak same zawody. Bardzo częste granie wypacza wyniki, bo przecież do ligi dochodzą europejskie puchary. Często sprzeczam się z prezesami - nie wiem czy takie natężenie meczów ligowych jest dobre dla naszych siatkarzy. Mówi się, że liga jest za duża. - Z tym się nie zgodzę. Jeśli masz halę, kibiców, ambicje i finanse i chcesz być w elicie, to dlaczego nie? Jest w siatkówce coraz więcej pieniędzy, a coraz mniej zespołów które migają się z płatnościami. Jeśli liga miałaby grać raz w tygodniu i potem pełny play-off to grajmy nawet w 18 zespołów, nie widzę przeszkód. Uważam, że problemem nie jest liczba drużyn, a czas w którym rozgrywana jest liga. Miejmy to z głowy - kto będzie mistrzem Polski? - Myślałem, że będziemy rozmawiali o siatkówce, a nie wróżbiarstwie. Jest spora grupa drużyn, która będzie liczyć się w walce o mistrzostwo - mówimy o czterech bądź nawet pięciu zespołach, jeśli do czołowej czwórki poprzedniego sezonu dołączymy Projekt Warszawa. Widziałem "Prawdę Siatki", w której dyskutowaliście z Wojciechem Drzyzgą i Marcinem Lepą i plus minus wasze typy co do tabeli po sezonie zasadniczym pokrywały się. - Wystąpiłem w tym programie pod ksywą "Diabeł" i właśnie ten diabeł tkwi w szczegółach. Zgadzaliśmy się, ale tylko do pewnego stopnia: raz że to tylko zabawa, dwa że my przecież możemy się mylić, a trzy że w trzech grupach zespołów, na które podzieliliśmy ligę wszystko może się pomieszać, bo różnice między są minimalne. Rusza siatkarska PlusLiga. Terminarz sezonu 2023/24. Kiedy mecze? Gdzie oglądać? Co za to za grupy? - O medale powalczy pięć-sześć zespołów, o dwa miejsce w play-off sześć drużyn, pozostałe cztery o utrzymanie. Nie ma murowanego faworyta do złota, nie ma faworytów do spadku i do gry w play-off, dlatego uważam że może być naprawdę ciekawie. Lubimy się poklepywać po plecach, że liga polska jest najlepsza na świecie itd. Czy nie jest jednak tak, że jest to liga dwóch czy nawet trzech prędkości? - Czekam aż ktoś pokaże mi rozgrywki, które nie są ligą kilku prędkości. Angielska liga w piłkę nożną jest najstarsza i najlepsza na świecie, ale jednak z grubsza wiadomo kto będzie na szczycie, a kto na końcu. Przykłady można mnożyć, trochę to inaczej próbują ugryźć Amerykanie w ligach zawodowych, wprowadzając limity wynagrodzeń i wybór z draftu, a i tak wygrywają najbogatsi. Pieniądze nie grają, a jednak grają - kto ma więcej kasy ten jest wyżej w tabeli. - To może być smutne i zaskakujące dla romantyków i ludzi, którzy nie siedzą w sporcie. Możemy biegać z kwiatkami w zębach po łące w porannej rosie, ale rzeczywistość jest inna - pieniądze grają, grały i grać będą. Niestety prawda jest brutalna, w życiu i w sporcie. No dobrze, to gdzie te niespodzianki? - Rok temu tabela końcowa ułożyła się bez wielkich zaskoczeń, ale przecież Olsztyn był o jedną - dwie piłki, by wyeliminować Zawiercie, tak samo między Kędzierzynem i Warszawą, los ZAKSY wisiał na bardzo cienkim włosku. Pierwsza runda play-off, nie wiedzieć czemu będzie grana dwóch wygranych meczów, a nie do trzech, co zwiększa szanse drużyny teoretycznie słabszej. Co jest kluczem do sukcesu w tej lidze? Stabilizacja czy transfery? Wiadomo, że kibice lubią te drugie - zwłaszcza między ligowymi rywalami, a tych nie brakowało - Trevor Clevenot z Jastrzębia do Zawiercia, Norbert Huber z Kędzierzyna do Jastrzębia, Stephen Boyer z Jastrzębia do Rzeszowa, Mateusz Bieniek z Bełchatowa do Zawiercia, Karol Butryn z Olsztyna do Zawiercia, Karol Kłos z Bełchatowa do Rzeszowa, Luke Perry z Gdańska do Zawiercia i Maciej Muzaj z Rzeszowa do Nysy. - To jest głębszy problem. Ten nieustanny ruch siatkarzy związany jest oczywiście z kwestią finansową. Ze świecą szukać kontraktów dłuższych niż trzyletnie. Kluby żyją może nie z dnia na dzień, ale z roku na rok. Trudno o stabilizację i określenie budżetu na okres pięcioletni lat, dlatego nie ma takich umów z zawodnikami. Umowy są na taki okres, na jaki kluby są zabezpieczone finansowo. Widzimy na przestrzeni lat, że nawet najmożniejsze kluby jak Rzeszów, ZAKSA czy Jastrzębie miały swoje problemy. Pytasz o stabilność składów - ważne, żeby 16 klubów było wypłacalnych, żeby nie trzeba było w połowie sezonu podpisywać ugód, bo skończyły się pieniądze. To jest dyskwalifikacja klubu, jeśli nie masz, a się pchasz. W kontroli nad finansami klubów są jeszcze rezerwy, ale jest ona o wiele lepsza niż kiedyś, gdy można było robić co się chce. Były takie przypadki, że klub zmieniał nazwę i udawał że zobowiązania go nie dotyczą. PGE Skra Bełchatów, dziewięciokrotny mistrz Polski miał ogromne problemy w zeszłym sezonie, jest teraz PGE GiEK Skrą Bełchatów. - Skra Bełchatów uspokoiła sytuację, dziury finansowe zostały zasypane. Przykład tego zespołu sprzed roku pokazuje jak trudno gra się bez pieniędzy - często oceniamy zawodników, ich grę, nie pamiętając o stronie finansowej. Udało się pozyskać ciekawych siatkarzy. To jest zespół, który spokojnie stać na awans do play-off, a w dalszej perspektywie nawiązanie do dobrych czasów i walkę o medale. I dobrze, bo liga jest silna siłą klubów. W starych dobrych czasach, Skra walczyła o mistrzostwo z AZS Częstochowa. Dziś to piękne miasto powraca na mapę polskiej siatkówki za sprawą Norwida. Co beniaminek może wnieść do PlusLigi? - Beniaminek ma niewdzięczną rolę z prostej przyczyny: kluby wybierają składy na kolejny sezon, gdy na zapleczu PlusLigi dopiero rozstrzygają się losy awansu. Wchodzi się na rynek, gdy jest in przebrany. Gra o awans w I lidze to budżet około 2 milionów złotych, żeby myśleć o spokojnej grze z PlusLidze trzeba mieć conajmniej o dwa razy więcej. Kilka lat temu Zawiercie miało finanse, dlatego było im łatwiej, ale w pierwszym sezonie celem beniaminka jest walka o utrzymanie i to będzie celem Norwida - zachowanie statusu drużyny z PlusLigi będzie dla nich ogromnym sukcesem. Wracając do waszej zabawy w "Prawdzie Siatkówki" - Zawiercie mimo solidnych wzmocnień plasowało się poza pierwszą czwórką. - Przypominam, że typowaliśmy kolejność po rundzie zasadniczej - drużyna Zawiercia do końca roku musi sobie radzić bez Bieńka, musieli ściągnąć zawodnika z I-ligowej Gwardii Warszawa, żeby mieć kim grać na środku. Kontuzje w ogóle mogą mieć spory wpływ na końcową kolejność. Nie wiem czy w Warszawie w ogóle w tym sezonie zagrają Piotrek Nowakowski i Srecko Lisinac. Na środku są Andrzej Wrona i Jakub Kowalczyk, ale mają już po 35 lat. Ważne, aby wejść do play-off, tam może zdarzyć się wszystko. Kto będzie czarnym koniem rozgrywek? Po raz kolejny Trefl Gdańsk? - Oceniając same nazwiska, trzeba być sporym optymistą, żeby myśleć o play-off, jest co najmniej osiem, jeśli nie więcej klubów, które na papierze są mocniejsze. W poprzednim sezonie, w zgodnej opinii siatkarskiego środowiska, Gdańsk zagrał 120 procent swoich możliwości. Czy taki sezon jest do powtórzenia? Powiem tak - nie możesz cały czas jechać 250 km na godzinę, czasem koło odpadnie albo coś się zatrze. Trefl w play-off będzie bardzo dużą niespodzianką. Co pana zaskoczy w tym sezonie? - Jeśli ktoś spoza najsilniejszej piątki (ZAKSA, JW, Resovia, Zawiercie, Warszawa) będzie w półfinale - to będzie sensacja. Największe szanse ma Olsztyn. Czekam na otwarcie ich nowej hali, już mieli tam grać, teraz słyszymy o grudniu. Jeśli ktoś z grona Nysa, Lublin, Gdańsk wejdzie do play-off - będzie to spora niespodzianka. A jeśli Norwid Częstochowa utrzyma się w lidze to będzie największa sensacja Rozmawiał Maciej Słomiński, INTERIA