Po latach pełnych sukcesów w Polsce i Europie Grupa Azoty ZAKSA po raz pierwszy w historii występów w PlusLidze kończy poza czołową ósemką. W dodatku w ostatnim meczu sezonu kędzierzynianie również nie zaprezentowali się najlepiej i cel osiągnęli nie oni, a PGE GiEK Skra. "Nie chcieliśmy się tak z tą halą żegnać. Jest nam bardzo przykro z powodu tego, jak ten mecz się skończył" - mówił przed kamerą ZAKSA TV po pierwszym spotkaniu o dziewiąte miejsce Łukasz Kaczmarek, atakujący ZAKS-y. Jego drużyna przegrała 1:3, a dla Kaczmarka i paru jego kolegów to było pożegnalne spotkanie przed kędzierzyńską publicznością. W środę zanotowali zaś ostatnie spotkanie w koszulce ZAKS-y. Oprócz Kaczmarka z drużyną mają się pożegnać przede wszystkim kapitan Aleksander Śliwka oraz Bartosz Bednorz, drugi z przyjmujących. W Kędzierzynie-Koźlu najprawdopodobniej pozostaną natomiast Marcin Janusz czy Erik Shoji. Odnowiony zespół ma też być budowany w oparciu o Bartosza Kurka, który po 16 latach ma wrócić do ZAKS-y. Wcześniej jednak kędzierzynianie walczyli jeszcze o dziewiąte miejsce. Trenerzy obu drużyn w ostatnim meczu sezonu zdecydowali się wystawić najmocniejsze składy. W ZAKS-ie brakowało jedynie Davida Smitha, parę środkowych stworzyli Dmytro Paszycki i Andreas Takvam. Ale to kędzierzynianie rozpoczęli spotkanie znacznie lepiej. Zdobyli pięć punktów z rzędu i prowadzili 9:3. Skuteczny na początku spotkania był Kaczmarek. Trener gospodarzy Andrea Gardini przerywał grę, ale przewaga rywali rosła. Co prawda bełchatowianie z czasem zbliżyli się na trzy punkty - po zablokowanym ataku Śliwki - ale wyrównać nie zdołali. ZAKSA wygrała 25:18, swój piąty punkt w secie zdobył Kaczmarek. W drugiej partii kędzierzynianie ponownie od początku prowadzili. Napędzała ich dobra gra w obronie, ale tym razem przewaga wynosiła dwa, trzy punkty. Lepiej prezentował się Dawid Konarski, dwukrotny mistrz świata, atakujący Skry. Przy jego zagrywkach bełchatowianie zbliżyli się do gości, przegrywali tylko 17:18. Dopadli ich przy stanie 20:20. W końcówce pomógł im blok, seta asem serwisowym zakończył Adrian Aciobanitei. Po wygranej 25:22 Skra wyrównała stan meczu. Mistrz świata zrezygnował z gry w kadrze. Telefon od Grbicia mógłby to zmienić ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała w tie-breaku. Szanse na dziewiąte miejsce straciła wcześniej PGE GiEK Skra Bełchatów w tym sezonie również nie spełniła oczekiwań. Choć klub pod koniec poprzednich rozgrywek miał duże problemy finansowe, ostatecznie udało się zebrać skład z kilkoma uznanymi nazwiskami. Mimo to bełchatowianie nie zakwalifikowali się do fazy play-off. W trzecim secie środowego spotkania w drużynie ZAKS-y nadal dobrze prezentował się Bednorz. Problemy miał natomiast Śliwka - nie utrzymał zagrywki Aciobaniteia, nadział się na blok rywali. Tym razem to Skra prowadziła 12:10, a potem nawet 17:13. Kędzierzynianie jeszcze doprowadzili do remisu 18:18, ale końcówka należała do gospodarzy. Dobrze prezentował się Konarski, ciekawych pomysłów w rozegraniu nie brakowało Grzegorzowi Łomaczowi. Nieudana zagrywka Kaczmarka przypieczętowała los ZAKS-y - Skra wygrała 25:22 i była już pewna dziewiątego miejsca. Na czwartego seta Gardini wystawił rezerwowy skład. Trener gości Adam Swaczyna pozostawił natomiast na boisku najważniejszych zawodników i przewaga ZAKS-y była niepodważalna. Dopiero przy stanie 6:0 dla gości bełchatowianie zdobyli pierwszy punkt. Siatkarze ZAKS-y poprawili swoje statystyki w ataku, zdobywali punkty blokiem i nie dali rywalom szans. Wykorzystali drugą piłkę setową, wygrywając 25:16. Na ostatnią partię w szóstce ZAKS-y znalazł się Twan Wiltenburg, powołany do reprezentacji Holandii na najbliższy sezon. Barierę 20 zdobytych punktów przekroczył Bednorz, ZAKSA odskoczyła na dwa punkty. Przy zmianie stron prowadziła 8:4, a po niej jeszcze powiększyła różnicę. Kędzierzynianie wygrali 15:9.