Lebedew w lutym rozstał się z Aluronem Virtu CMC Zawiercie, z którym przed rokiem wywalczył niespodziewanie czwarte miejsce w ekstraklasie, co pozwoliło "Jurajskim Rycerzom" zadebiutować w Pucharze Challenge. Wcześniej pracował w Jastrzębskim Węglu, zdobywając brązowy medal MP. Równolegle był selekcjonerem kadry swojego kraju. - Pracuję teraz w domu i z domu. Znalazłem wiele interesujących rzeczy w różnych pudłach, które były cały czas w garażu. Poza tym wykorzystuję czas pandemii na naukę siatkówki, podnoszenie swoich kwalifikacji, m.in. prowadziłem internetowe prezentacje dla szkoleniowców na całym świecie. Sporo piszę też na swoim blogu - powiedział Lebedew i dodał, że jednak tęskni za pracą w hali i adrenaliną towarzyszącą zawodowi trenera. Z powodu pandemii koronawirusa musiał przełożyć wyjazd ze swoją polską żoną Anitą i synem Danielem do rodziny w Australii. Z tego też względu nie wie jeszcze, co będzie robił w najbliższych miesiącach. - Na ten moment nie mam zawodowych planów na kolejny sezon. Nie wiem, kiedy to się wyjaśni. Pracujemy nad tym wspólnie z moim menedżerem - dodał. Jego kontrakt z federacją australijską wygasł z końcem nie zakończonych sukcesem kwalifikacji olimpijskich. - Jedynym turniejem kadry w tym sezonie ma być Liga Narodów i na te zawody, o ile się odbędą, jest poszukiwany kolejny szkoleniowiec - przekazał. Jak podkreślił, prawdopodobnie jego kraj ma za już sobą najgorszy okres zmagań z koronawirusem. - Ostrożnie są otwierane te elementy życia społecznego, które były zamknięte. Ale kto wie, co przyniosą kolejne miesiące? - zauważył Lebedew. W Aluronie miejsce Australijczyka zajął jego asystent Dominik Kwapisiewicz. Zawiercianie zakończyli przerwany z powodu pandemii sezon PlusLigi na 10. miejscu. Piotr Girczys