Drużyna z Gdańska awans do najlepszej czwórki pucharowych rozgrywek wywalczyła w środę w Bełchatowie. Podobnie, jak w styczniowym meczu w lidze Trefl zwyciężył 3:1 (19:25, 25:20, 25:22, 25:20). Początek spotkania należał jednak do gospodarzy, którzy dzięki bardzo dobrej zagrywce w pierwszym secie zwyciężyli pewnie. Z czasem jednak inicjatywę przejęli podopieczni Michała Winiarskiego, którzy najpierw odwrócili losy drugiej partii (przegrywali 12:15), a w kolejnych byli już nie do zatrzymania. "Z tyłu głowy wszyscy marzyliśmy o tym, żeby znaleźć się w turnieju finałowym w Krakowie. Początek był dla nas ciężki, bo zawodnicy PGE Skry +naskoczył+ na nas, bardzo mocno zagrywali i mieliśmy problem ze skończeniem ataków. Ale pomimo bardzo dobrej gry rywala, w drugim secie potrafiliśmy się obudzić i wejść na poziom, który prezentowaliśmy wcześniej. Od tego momentu kontrolowaliśmy to spotkanie" - ocenił Lipiński, który był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu (24 pkt). Zdaniem przyjmującego Trefla o końcowym sukcesie zdecydowała również postawa rezerwowych. "Każdy może wejść i nam pomóc. Dziś w trzecim secie zagrywką pomógł nam Kewin Sasak. Może PGE Skra ma dużo indywidualności, ale my mamy zespół i tym dziś wygraliśmy" - zaznaczył 24-letni siatkarz. Środkowy PGE Skry Karol Kłos przyznał, że jego drużyna nie zasłużyła na to, by pojechać do Krakowa. Jak ocenił, dobre w wykonaniu gospodarzy było tylko półtora seta. "Później czegoś zabrakło. Mam nadzieję, że to nas podrażni, bo zostajemy w grze w dwóch innych rozgrywkach. Cały czas stoimy pod ścianą, ten sezon nie jest fantastyczny i w każdym meczu powinna być determinacja i ogromna walka o każdą piłkę. Tego dziś zabrakło w drugiej części meczu" - tłumaczył. Turniej finałowy Pucharu Polski z udziałem czterech drużyn rozegrany zostanie w dniach 13-14 marca w Krakowie. Wcześniej awans wywalczyły ekipy Aluronu CMC Warty Zawiercie i Jastrzębskiego Węgla, który będzie rywalem Trefla w półfinale. Czwartego uczestnika wyłoni drugi środowy ćwierćfinał: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów.