Niemal wszystkie spotkania Ferens rozpoczyna jednak w kwadracie dla rezerwowych i dopiero w trakcie pojedynku pojawia się na parkiecie. - To, że w ogóle gram, jest bardzo ważne. Zwłaszcza, że jestem nowy w zespole. Mam swoje zadania, które muszę realizować wchodząc z ławki. Jeśli mam na to szansę i przyczyniam się do dobrej gry drużyny, to bardzo się cieszę - powiedział przyjmujący ZAKS-y. Jak dodał, przed rozpoczęciem sezonu Sebastian Świderski nakreślił cele, jakie przed nim stawia, ale to nie znaczy, że może być pewny gry. - Nie ma nic za darmo, o wszystko trzeba walczyć i ciężko na to pracować - zaznaczył. 22-letni siatkarz podkreślił, że atutem zespołu z Kędzierzyna-Koźla jest fakt, że wśród rezerwowych są zawodnicy wysokiej klasy. Jest to - jego zdaniem - istotne, biorąc pod uwagę liczbę meczów czekających ZAKS-ę na arenie krajowej i międzynarodowej. - Mamy ciekawą ławkę, a, nie oszukujmy się - sezonu nie da się rozegrać jedną szóstką. Trener rotuje składem i daje nam pograć. Będzie to procentować. Dobrze, że ja czy inni koledzy jesteśmy w stanie wejść i pociągnąć zespół. Oby tak dalej - powiedział. W sobotę do drużyny dołączył Dustin Schneider. Kanadyjski rozgrywający ma być alternatywą dla Pawła Zagumnego w związku z kontuzją łokcia Grzegorza Pilarza. - Można powiedzieć, że Dustin został wyrwany z głębokiego snu. Kanadyjczyk jest bardzo pozytywną postacią. Na pewno nam pomoże, choć czekamy oczywiście też na Grześka - zastrzegł Ferens. Absencja Pilarza nie jest jedynym problemem kadrowym kędzierzynian. Problemy zdrowotne mają także wspomniany Zagumny oraz libero Piotr Gacek. - Pokazujemy wówczas siłę zespołu i fajnie, że gramy dobrze mimo kłopotów. Taka sytuacja może wpłynąć na wzrost rywalizacji wśród pozostałych zawodników, co wpływa pozytywnie na zespół. Nie da się jednak ukryć, że kontuzje wykluczające na dłuższy czas kolegów nie działają motywująco - ocenił były zawodnik Indykpolu AZS Olsztyn. Choć urazy nie omijają siatkarzy ZAKS-y, to ci wciąż walczą z pełnym zaangażowaniem. Podczas czwartkowego meczu ligowego z AZS Politechniką Warszawską (3:0) w stolicy do lecącej poza boisko piłki rzuciło się trzech graczy, zderzając się ze sobą. Świderski wydawał się przez moment przestraszony, czy poświęcenie jego podopiecznych nie zaowocuje kolejną kontuzją. - Trener wymaga od nas walki do końca o każdą piłkę bez względu na to, jaka jest sytuacja kadrowa. Być może z boku wyglądało to niebezpiecznie, ale obyło się bez urazów - wyjaśnił przyjmujący wicemistrzów kraju. Ferens był już powoływany do szerokiej kadry reprezentacji Polski, ale nie miał jeszcze okazji wystąpić w biało-czerwonych barwach. Jak zaznaczył, na razie nie myśli o tym, by z jak najlepszej strony zaprezentować się nowemu selekcjonerowi Francuzowi Stephane'owi Antidze. - Najważniejsza jest obecnie liga, a kadra ma w tej chwili znaczenie drugorzędne. Poczekajmy do okresu, gdy powołania rzeczywiście będą już wysyłane. Głęboko wierzę, że zgodnie z zapowiedzią Stephane wybierze najlepszych. Spekulacje teraz w tym temacie jednak na pewno nie pomogą - zaznaczył. W sobotę ZAKSA pokonała 3:1 PGE Skrę Bełchatów, której zawodnikiem jest Antiga. 22-letni przyjmujący klubu z Kędzierzyna-Koźla nie miał jednak dodatkowej satysfakcji z powodu pokonania stojącego po drugiej stronie siatki trenera biało-czerwonych. - Duża radość z dobrej gry przeciwko Stephane'owi była zawsze, bo to zawodnik światowej klasy. Toczyć z nim wyrównaną walkę to duże osiągnięcie. To, że jest obecnie też trenerem reprezentacji Polski nie ma już jednak w tym względzie dodatkowego znaczenia - podkreślił Ferens.