Tylko pierwsza partia była zacięta, Resovia wygrała ją do 22. Poza tym przewaga Polaków nie podlegała dyskusji. Mecz trwał zaledwie godzinę i 11 minut. Goście rozpoczęli ambitnie, bojowo, agresywnie. Świetnie zagrywali, atakowali i blokowali. Pewnie trochę zaskoczyli resoviaków, którzy mieli duże kłopoty na przyjęciu. Rzeszowianom szczególnie dawał się we znaki skoczny Kubańczyk Armando Danger. Po jego kolejnej asowej zagrywce ekipa z Czarnogóry prowadziła 16:9. Wydawało się, że ten set jest już stracony dla Resovii, ale ta przetrwała napór, dała się rywalom wyszumieć i zabrała się do odrabiania strat. - Kiedy przegrywaliśmy 9:16 myśleliśmy tylko o tym, jak odrobić te straty. Udało się - uśmiechnął się Rafał Buszek po meczu. Sygnał do ataku dał asem Amerykanin Paul Lotman, który zmienił Bułgara Nikołaja Penczewa. Budva coraz częściej się myliła, a Resovia - głównie za sprawą skrzydłowych - punkt po punkcie spokojnie odrabiała dystans. Wyrównała na 17:17, a następnie objęła prowadzenie nie bez pomocy rywali, którzy popełniali błąd za błędem. Goście prowadzili jeszcze 22:20, ale później znów popełnili kilka prostych błędów. Wicemistrzowie Polski zdobyli pięć punktów z rzędu i zadowoleni zmieniali się stronami. 25:22. W drugiej partii zespół trenera Andrzeja Kowala od początku trzymał fason, dobrze zagrywał, atakował i bronił. Miał ogromną przewagę na siatce. Niemiec Jochen Schoeps z jednej strony, a Rafał Buszek z drugiej robili swoje. Kiedy trzeba było Fabian Drzyzga uruchamiał środkowych, a Piotr Nowakowski i Russell Holmes powiększali konto swojej drużyny, która nawet się specjalnie nie zmęczyła i wygrała seta 25:15. Trzecia partia również bez historii i Resovia udanie rozpoczęła zmagania w LM. - W kolejnych meczach musimy zagrać bardziej uważnie na początku, abyśmy nie musieli odrabiać strat. To było niepotrzebne - podsumował trener Kowal. Po meczu powiedzieli: Andrzej Kowal (trener Asseco Resovii): "Początek meczu był dla nas trudny. Mieliśmy stratę siedmiu punktów. Cieszy, że po raz kolejny odrabiamy taką dużą różnicę, choć na pewno niepokoi, że do tak dużej straty doprowadzamy. Wiemy, że zespół z Budvy jest w stanie grać dużo lepiej, znajduje się dopiero na początku swojej drogi. Kolejne mecze w jego wykonaniu będą na pewno lepsze i rewanż będzie zapewne wyglądał zupełnie inaczej. Cieszymy się z udanego początku. Teraz już powoli myślimy o kolejnym spotkaniu ligowym w Radomiu. Musimy grać coraz lepiej, poprawić swój poziom, bo ten, który obecnie prezentujemy, może nie wystarczyć w kolejnych spotkaniach". Slobodan Boskan (trener Budvanskiej Rivijery): "Dla mocnej drużyny z Rzeszowa byliśmy równorzędnym przeciwnikiem tylko w pierwszym secie. Potem Resovia, która dobrze grała serwisem, w przyjęciu i ataku, uzyskiwała wysoką przewagę, a w Lidze Mistrzów tak duży dystans trudno jest odrobić, gdy się ma naprzeciwko mocnego przeciwnika. W drugiej i trzeciej partii nie mogliśmy się już przeciwstawić gospodarzom". Rafał Buszek (przyjmujący Asseco Resovii): "Wyjątkowo źle rozpoczęliśmy to spotkanie, bo na tyle błędów w przyjęciu nie możemy sobie pozwolić nawet w trzech setach. Fajnie, że udało się wygrać tego seta, ale gdyby przeciwnik był groźniejszy, to naprawdę byłoby ciężko. Cieszymy, że wychodzą nam końcówki, jeżeli do nich dochodzi, to je wygrywamy. Nie lekceważyliśmy przeciwnika, chcieliśmy zagrać jak najlepiej i jak najlepiej rozpocząć Ligę Mistrzów". Dawid Konarski (kapitan Asseco Resovii): "Cieszymy się ze zwycięstwa. Rozpoczynamy Ligę Mistrzów dobrym akcentem. Mieliśmy w głowach porażki z tą drużyną w poprzednim sezonie, teraz udało nam się zrewanżować. Tylko początek pierwszego seta przebiegał nie po naszej myśli; mieliśmy problemy z przyjęciem zagrywki i wyprowadzeniem swoich ataków. Później jednak kontrolowaliśmy mecz". Grupa C Ligi Mistrzów: Asseco Resovia - Budvanska Riviera Budva (25:22, 25:15, 25:18) Asseco Resovia: Schops, Drzyzga, Buszek, Nowakowski, Holmes, Penczew oraz Ignaczak (libero). Budva: Cacić, Celić, Mullen, Cala, Radke, Danger, Krsmanović oraz Rasović (libero).