Projekt zakończył fazę zasadniczą na trzecim miejscu. W tym sezonie zdobył już Puchar Challenge i był faworytem starcia z szóstą Bogdanką LUK Lublin. Podobnie jak w trzech poprzednich ćwierćfinałach, faworyci wykonali zadanie. Warszawianie są bliscy powrotu do strefy medalowej PlusLigi po dwóch latach przerwy. Mecz w Lublinie rozpoczął się jednak sensacyjnie. Zespół z Lublina w końcówce fazy zasadniczej nie prezentował się najlepiej, na jej zakończenie przegrał z GKS-em Katowice. W pierwszym secie ćwierćfinału z Projektem lublinianie naskoczyli jednak na przeciwnika. Kiedy Jan Nowakowski zablokował atak Andrzeja Wrony, prowadzili 8:4. Goście na chwilę, po zagrywce Artura Szalpuka, zmniejszyli straty do punktu. Ale potem dominowała już Bogdanka LUK. Świetnie atakował Alexandre Ferreira, warszawianie mieli problemy z przyjęciem zagrywki. W końcówce dzieła zniszczenia dokończył wprowadzony w pole serwisowe Mateusz Malinowski. Gospodarze rozbili Projekt 25:16. Druga partia to zupełna zmiana ról. Podrażnieni faworyci rozpoczęli od prowadzenia 5:1, w czym pomogły zagrywki Bartłomieja Bołądzia. Kiedy w ataku pomylił się Marcin Kania, przewaga gości jeszcze wzrosła. Przy stanie 14:6 dla rywali trener Bogdanki LUK Massimo Botti poprosił o przerwę. Włoch miał dużo uwag do swoich zawodników, ale warszawianie byli w tym secie nie do zatrzymania. Kiedy Wrona zablokował atak Jakuba Wachnika, ich przewaga wynosiła aż 13 punktów. Skończyło się nokautem 25:13. Niespodzianka była o włos. Paskudna kontuzja siatkarskiej gwiazdy Projekt Warszawa odzyskał rezon. Bartłomiej Bołądź nie do zatrzymania Trener Projektu Piotr Graban miał w czwartek nieco ograniczone pole manewru. W ostatniej chwili ze składu wypadł Linus Weber, który wrócił do Warszawy z powodu zatrucia pokarmowego. Bołądź nie miał więc zmiennika. Ale od drugiego seta atakujący z Warszawy nie dawał powodów, by choćby rozważać zmianę. W trzeciej partii Projekt znów od początku prowadził dwoma, trzema punktami. W ofensywie lepiej zaczął sobie radzić Szalpuk, w którego rywale cały czas celowali zagrywką. Bołądź zaczął zaś pomagać jeszcze drużynie w obronie, Projekt prowadził 14:10. W Spodku nigdy nie było tak cicho. Spektakularna porażka polskich siatkarzy Przewaga warszawian była nieco mniejsza niż w poprzednim secie, ale rywale nie mogli się do nich zbliżyć. W końcówce seta zrezygnowany Botti aż przysiadł na ławce rezerwowych. Projekt wygrał 25:19. Gra wyrównała się na początku czwartego seta. Warszawianie cały czas dobrze radzili sobie w obronie, gdzie brylował Damian Wojtaszek. Po jednej z akcji libero Projektu padł na boisko i długo się nie podnosił. Problemem był jednak na szczęście tylko skurcz i siatkarz mógł wrócić do gry. Kiedy sędzia odgwizdał błąd Jana Firleja, Bogdanka LUK prowadziła 11:9. Goście nie tylko jednak odrobili straty, ale również zaczęli uciekać rywalom. Lublinianie częściej się mylili, Bołądź pomógł w bloku. Faworyci wygrali 25:19, nagrodę dla MVP odebrał ich atakujący - zdobył 26 punktów. Rewanż w Warszawie zaplanowano na niedzielę. Projektowi do awansu wystarczą dwa wygrane sety. Bogdanka LUK musi wygrać za trzy punkty i liczyć na zwycięstwo w tzw. złotym secie.