Kędzierzynianie w ostatnich sezonach słyną z tego, że potrafią radzić sobie z problemami. Tak było choćby w środę, gdy po trudnym meczu w Lidze Mistrzów ograli Olympiakos Pireus. W spotkaniu z Barkomem to się jednak nie udało. W podstawowej szóstce gospodarzy na sobotnią rywalizację niespodziewanie znalazł się Jakub Szymański. Siatkarz, który latem zadebiutował w reprezentacji Polski, dopiero niedawno dołączył do ZAKS-y z GKS-u Katowice. Tym razem zastąpił w składzie Bartosza Bednorza, który w ogóle nie pojawił się na boisku. Początek spotkania był jednak dla jego drużyny trudny. Zespół ze Lwowa postawił jej bowiem trudne warunki. Kiedy Mousse Gueye zablokował atak Szymańskiego, prowadził 14:12. Punkt do przewagi skutecznym wykończeniem kontrataku dołożył Wasyl Tupczij. Błędy w ataku popełniał Łukasz Kaczmarek, ale ZAKSA doprowadziła do remisu 18:18. Tyle że wkrótce goście znów uciekli na trzy punkty i niespodziewanie wygrali 25:23. Nie pomogła nawet ofiarna interwencja Aleksandra Śliwki, który przy próbie podbicia piłki staranował jeden ze stolików z boku boiska. Wielka niespodzianka w PlusLidze. Show polskiego mistrza świata Kłopoty Łukasza Kaczmarka. Tuomas Sammelvuo musiał eksperymentować ZAKSA uzupełniła skład Szymańskim i Radosławem Gilem, ale nadal musi radzić sobie bez dwóch rozgrywających, dwóch przyjmujących i atakującego. Wszyscy walczą z kontuzjami, a w sobotę najbardziej przydałby się chyba ten ostatni - Bartłomiej Kluth. Spore problemy w ataku miał bowiem Kaczmarek, który w dwóch pierwszych setach popełnił pięć błędów i skończył tylko 31 procent piłek. 29-letni siatkarz, który ma za sobą znakomite lato w kadrze, wyglądał na wyraźnie przemęczonego. Już po kilku minutach drugiej partii gospodarze przegrywali 3:7 i trener Tuomas Sammelvuo przywołał do siebie drużynę. Po przerwie zaczęła odrabiać straty. Kiedy była już blisko, sędzia odgwizdał błąd przebicia oburącz Śliwce, a asem serwisowym popisał się Tupczij. ZAKSA przegrywała 12:17 i tych strat już nie odrobiła. Co prawda Sammelvuo dał odpocząć Kaczmarkowi - zastąpił go nominalny środkowy Andreas Takvam - ale te eksperymenty nie pomogły. Kędzierzynianie przegrali 20:25. ZAKS-ie wystarczyło sił na jednego seta. Zespół ze Lwowa nie odpuścił Takvam rozpoczął w szóstce trzecią partię. Takie awaryjne rozwiązanie już w tym sezonie funkcjonowało, bo w niektórych spotkaniach kędzierzynianie musieli sobie radzić mocno przetrzebionym przez kontuzje składem. Na początku trzeciego seta w końcu w grze kędzierzynian coś drgnęło, prowadziła trzema punktami. Ale Barkom doprowadził do remisu 10:10, gdy długą akcję wykończył Luciano Palonsky. Wynik oscylował wokół remisu, ale to ZAKSA była na czele. Sytuacja zmieniła się w drugiej części seta, przy stanie 17:16 dla ukraińskiej drużyny. Wówczas na boisko wrócił Kaczmarek, tyle że Tupczij od razu po tej zmianie zaskoczył gospodarzy zagrywką. Kędzierzynianie się jednak uratowali, pomogły serwisy Davida Smitha i skuteczne ataki Dmytra Paszyckiego. Wygrali 25:22. To było jednak tylko przedłużenie meczu. Czwartego seta ZAKSA rozpoczęła od pięciu przegranych akcji. Siatkarze z Ukrainy imponowali grą w obronie i skutecznymi kontratakami. Wkrótce przewaga Barkomu wzrosła do siedmiu punktów, a w kulminacyjnym momencie nawet do 10. W końcówce dwa asy serwisowe zanotował jeszcze Ilja Kowaliow i ukraińscy siatkarze wygrali 25:15. MVP spotkania został Tupczij, który zdobył 22 punkty. Sprawdź tabelę siatkarskiej PlusLigi Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Paszycki, Śliwka, Gil, Smith, Szymański - Shoji (libero) oraz Takvam, Zapłacki Barkom Każany: Tupczij, Szczurow, Kowaliow, Petrovs, Gueye, Palonsky - Kanajew (libero) oraz Kuczer, Kristers, Hołowen Polska gwiazda w wielkiej formie. Trener reprezentacji może zacierać ręce