W meczach z drużynami z czołówki radomianie w tym sezonie nie radzili sobie dotąd najlepiej. W poniedziałek pokazali jednak charakter i pokonali trzeci zespół tabeli PlusLigi. Projekt, zdecydowany faworyt spotkania, zaprzepaścił szansę na pewne zwycięstwo i po 14. kolejce może stracić miejsce na ligowym podium.Już w pierwszym secie goście sprawili drużynie Andrei Anastasiego sporo problemów. Po wyrównanym początku wypracowali sobie sporą przewagę dzięki zagrywkom Jose Ademara Santany. Brazylijski przyjmujący nękał serwisem Bartosza Kwolka, zdobywając w ten sposób aż trzy punkty. Czarni prowadzili już 16:11, ale gospodarze nie spuścili głów. Po efektownym ataku z drugiej linii Igora Grobelnego straty warszawian zmalały do zaledwie punktu. Po chwili do remisu 18:18 doprowadził atak Piotra Nowakowskiego. Końcówka była wyrównana, rozstrzygnęła ją gra na przewagi. W niej kluczowe punkty Projekt zdobył blokiem, na koniec po ataku siatki dotknął Santana. Drużyna z Warszawy wygrała 28:26. Projekt Warszawa poprawia zagrywkę i blok Zespół Anastasiego w pierwszym noworocznym meczu nie był w komplecie. Andrzej Wrona z powodu drobnego urazu znalazł się tylko na ławce rezerwowych. W podstawowym składzie zastąpił go Jakub Kowalczyk, a kapitan warszawskiej drużyny w ogóle nie pojawił się na boisku. W pierwszym secie obaj środkowi Projektu spisywali się jednak bez zarzutu. Problemy ze skutecznością miał atakujący Duszan Petković. W drugiej partii Serb prezentował się nieco lepiej. Jego zespół odskoczył jednak rywalom na dwa punkty nie po ataku, a po zagrywce Grobelnego. Serwis był w tej partii poważnym atutem gospodarzy. Punkt w ten sposób zdobył Angel Trinidad de Haro, dwa Kwolek. Projekt prowadził już 16:11. Co prawda radomianie potrafili jeszcze zmniejszyć straty do dwóch punktów, ale rywali już nie dogonili. W aut zaatakował Rafał Faryna, na blok nadział się Aleksander Berger. I to właśnie ściana nad siatką dała warszawianom ostatni punkt w tym secie, zapewniając wygraną 25:19. Czarni odrobili straty. Projekt nie wykorzystał szansy Czarni po ostatnim ubiegłorocznym meczu mieli tylko cztery dni na wypoczynek. W czwartek łatwo przegrali 0:3 z PGE Skrą Bełchatów. Mimo aż dziewięciu porażek w pierwszej rundzie nie tracą zbyt wiele do czołowej ósemki. Zamykający ją LUK Lublin miał po 13 meczach tylko o trzy punkty więcej. Drugiego seta radomianie oddali dość łatwo również przez problemy z przyjęciem. Sposobem na poprawę tego elementu miało być wprowadzenie na boisko Pawła Rusina, który zastąpił Santanę. Przyniosło to efekt na początku trzeciej partii, gdy Czarni wypracowali sobie aż sześć punktów przewagi. Po drugiej stronie w ataku mylić zaczął się Kwolek, najskuteczniejszy zawodnik warszawian. Projekt nie pozbierał się już do końca partii, którą Czarni wygrali zdecydowanie - 25:17. Rusin świetnie spisywał się w polu zagrywki - po wejściu na boisko zdobył aż sześć punktów. W takim samym stylu rozpoczął czwartą partię. Asem serwisowym odpowiedział jednak Kwolek. Warszawianie ustabilizowali grę, dość szybko odskoczyli rywalom na trzy punkty. Radomianie kilka razy jednak zbliżali się do Projektu, przewaga gospodarzy nie była zbyt pewna. W końcówce do remisu doprowadziły serwisy Santany. Presji nie wytrzymali skrzydłowi warszawian. Po ich pomyłkach Czarni wygrali 26:24. Tie-break dla gości. Sensacja w PlusLidze Po czterech partiach Anastasi stracił cierpliwość do Grobelnego. Zastąpił go Jan Fornal. To goście jako pierwsi prowadzili jednak dwoma punktami. Tie-break był bardzo wyrównany, wynik niemal cały czas oscylował wokół remisu. Kluczowe okazały się jednak dwie pomyłki w ataku Fornala. Czarni mieli po nich dwie piłki meczowe. I choć trener Projektu apelował, by jego zawodnicy się nie poddawali, goście nie zmarnowali szansy. Ostatni punkt zdobył Rusin, Czarni wygrali 15:13. Projekt Warszawa - Cerrad Enea Czarni Radom 2:3 (28:26, 25:19, 17:25, 24:26, 13:15) Projekt: Faryna, Lemański, Santana, Kędzierski, Parkinson, Berger - Masłowski (libero) oraz Firszt, Gąsior, Rusin Czarni: Petković, Kowalczyk, Kwolek, Trinidad, Nowakowski, Grobelny - Wojtaszek (libero) oraz Blankenau, Superlak, Janikowski, Fornal CZYTAJ TAKŻE:Nie żyje legenda rosyjskiej siatkówkiTrudny debiut Mendeza. Resovia znów się męczyłaTo miał być krok ku czystej siatkówce. Jak przyjęły się zmiany nad siatką?Damian Gołąb