Celem ZAKS-y na ten sezon jest odzyskanie mistrzostwa Polski. Do tej pory kędzierzynianie szli prostą drogą do tego celu. Wygrali fazę zasadniczą ligi, pewnie zwyciężyli w ćwierćfinale. W sobotę zostali jednak zupełnie zaskoczeni świetną grą rywali. Zawiercianie pokazali się w Kędzierzynie-Koźlu ze znakomitej strony i mają szansę na sprawienie wielkiej sensacji. Na początku spotkania siatkarze popełniali sporo błędów. Zdecydowanie więcej przyjezdni - przede wszystkim w ataku, gdzie mylili się Dawid Konarski czy Uros Kovacević. ZAKSA szybko odskoczyła więc na cztery punkty. Po stronie kędzierzynian pewnie w ataku spisywał się Łukasz Kaczmarek. Gdy rywale nieco zmniejszali straty, gospodarze zdobywali punkty zagrywką bądź blokiem. Zawiercianom nie udało się opanować nerwów przez całego seta, w którym zepsuli aż siedem zagrywek. ZAKSA wygrała 25:22. Aluron CMC Warta Zawiercie odrabia straty Obie drużyny miały sporo czasu, by przygotować się do półfinałowych batalii. ZAKSA po dwóch meczach wyeliminowała GKS Katowice, zawiercianie dwa razy pokonali Asseco Resovię. O ile jednak dla kędzierzynian gra o medale PlusLigi to chleb powszedni, o tyle Aluron dopiero drugi raz w historii klubu awansował do czołowej czwórki. Inna sprawa, że wśród gości nie brakuje doświadczonych zawodników. I to również tych z sukcesami na polskich parkietach - Konarski ma na koncie trzy mistrzostwa kraju, smak złota PlusLigi znają też m.in. Facundo Conte i Michał Żurek. Zawiercianie drugą partię rozpoczęli zdecydowanie lepiej niż pierwszą. Szybko objęli prowadzenie trzema, a po chwili nawet czterema punktami. Nieco lepiej wyglądała ich zagrywka, zdecydowanie częściej podbijali piłki w obronie - świetnie przewidywali zwłaszcza ataki Kaczmarka. W drugiej części seta przewaga Aluronu jeszcze wzrosła. Prowadził już 18:11. Na nic przerwy na żądanie trenera ZAKS-y Gheorghe’a Cretu - jego zawodnicy nie potrafili wyjść ze spirali błędów. Zawiercianie wygrali 25:17, ostatni punkt zdobył skuteczny w tej partii Konarski. CZYTAJ TAKŻE: Mistrz świata i Europy ocenia odmłodzenie kadry ZAKSA Kędzierzyn-Koźle bez szans. Rywale obnażyli jej słabe strony Gdy obie drużyny spotykały się w fazie zasadniczej, dwukrotnie zdecydowanie lepsza była ZAKSA. Mimo że niektóre sety były wyrównane, ostatecznie zawiercianie nie byli w stanie “urwać" wicemistrzom Polski ani jednej partii. W sobotę nie tylko poprawili ten bilans, ale mieli ochotę na więcej. W trzecim secie nadal utrzymywali wysoki poziom, zwłaszcza w ataku. Problemy cały czas mieli za to Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk z ZAKS-y, którym częściej niż zwykle zdarzały się zbicia w aut. Po sprytnej zagrywce Conte goście w połowie partii prowadzili czterema punktami. W końcówce gospodarze próbowali jeszcze odrabiać straty blokiem, ale przegrali 22:25. W Kędzierzynie-Koźlu zaczęło więc zanosić się na sensację. Po kilku minutach gry w czwartym secie, które nie zwiastowały zmiany sytuacji, Cretu wprowadził na boisko środkowego bloku Krzysztofa Rejnę. To goście szybko zdobyli jednak dwa punkty blokiem i prowadzili 8:4. - Proszę! Bądźcie cierpliwi! - apelował szkoleniowiec do kędzierzynian. To jednak nie zdało się na wiele. Jego zawodnicy raz za razem atakowali w aut lub taśmę. Wściekły Kaczmarek po jednej z akcji rozdarł koszulkę, a po chwili zmienił go Bartłomiej Kluth. Zawiercianie osiągnęli jednak aż sześciopunktową przewagę. Mimo to odmieniony skład gospodarzy doprowadził do remisu 23:23, gdy Kluth zablokował atak Conte. Po chwili Argentyńczyk zrewanżował mu się jednak tym samym i Aluron wygrał 25:23. Statuetkę dla MVP spotkania otrzymał właśnie przyjmujący gości. Awans do półfinału zapewnią dwa zwycięstwa. ZAKSA ma trzy dni, by się pozbierać - drugie spotkanie z Aluronem zostanie rozegrane we wtorek w Zawierciu. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (25:22, 17:25, 22:25, 23:25) ZAKSA: Kaczmarek, Smith, Semeniuk, Janusz, Huber, Śliwka - Shoji (libero) oraz Kalembka, Kluth, Rejno Aluron: Konarski, Niemiec, Kovacević, Tavares, Zniszczoł, Conte - Żurek (libero) oraz Malinowski, Orczyk CZYTAJ TAKŻE: Dwukrotny mistrz świata poza kadrą. Ujawnia, jak do tego doszło