Katowiczanie w tym sezonie nie mierzą wysoko. Przed meczem byli skazywani na porażkę - Resovię latem wzmocniła plejada utytułowanych zawodników. Skład naszpikowany reprezentantami Polski i innych krajów nie zdołał jednak wygrać na Górnym Śląsku ani jednego seta i już w drugiej kolejce zanotował pierwszą porażkę w nowych rozgrywkach. Gospodarzy do sukcesu poprowadził 34-letni Jarosz, były atakujący Resovii. Rzeszowianie zaznaczyli przewagę w pierwszych akcjach premierowego seta spotkania. Przy zagrywce Macieja Muzaja objęli prowadzenie 3:0. Katowiczanie szybko jednak odrobili straty, korzystając z pomyłki atakującego Resovii. I z każdą kolejną akcją grali na coraz wyższych obrotach. Drużynę napędzał Jarosz, który od początku wyróżniał się świetną skutecznością na prawym skrzydle. Goście mieli zaś kłopoty z przyjęciem, dlatego Sama Deroo szybko zastąpił Nicolas Szerszeń. Świetną zmianę na zagrywce w drużynie GKS-u dał z kolei Damian Domagała - po jego serwisie katowiczanie prowadzili 18:15. Po chwili, po bloku Piotra Haina, ich przewaga wzrosła nawet do czterech punktów. Resovia jeszcze nawiązała walkę, ale GKS utrzymał się na czele i wygrał 25:22. GKS Katowice - Asseco Resovia. Maciej Muzaj odesłany na ławkę Katowiczanie już w pierwszej kolejce sprawili niespodziankę. Trefl Gdańsk przyjechał na Górny Śląsk w roli faworyta, a niespodziewanie przegrał po tie-breaku. GKS od początku ligi prezentuje tymczasem zaskakująco wysoki poziom, choć ma ograniczone pole manewru - kontuzjowany jest przyjmujący Tomas Rousseaux. Drugą partię gospodarze również rozpoczęli od mocnego uderzenia, prowadząc 4:1. Po chwili trener rywali, Alberto Giuliani, poprosił o czas. Włoch próbował niestandardowych zmian, bo w Katowicach nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Jakuba Buckiego. Dlatego w drugim secie, po odesłaniu na ławkę Muzaja, na pozycji atakującego ustawił Deroo. Przez całą partię Resovia goniła jednak gospodarzy. Gdy Jakub Kochanowski zatrzymał na siatce Haina, GKS wygrywał już tylko 18:17. Tyle że po chwili zagrywkę zepsuł Fabian Drzyzga, w aut zaatakował Deroo, i szanse na wyrównanie przepadły. Seta ponownie wygranego przez gospodarzy 25:22 zakończyło skuteczne zbicie Jarosza z prawego skrzydła. GKS Katowice - Resovia. Jakub Jarosz bohaterem Eksperymenty Giulianiego trwały w trzeciej partii. Tym razem w roli atakującego zaprezentował się Cebulj, a drużyna zaczęła seta od dwupunktowego prowadzenia. Taka różnica utrzymała się do połowy seta, ale mocne zagrywki, którymi popisał się Micah Ma'a, doprowadziły do remisu 13:13. Po chwili jednak goście w końcu zablokowali atak Jarosza i znów zapewnili sobie minimalny bufor bezpieczeństwa. Coraz więcej było długich, efektownych akcji, po których obie drużyny potrzebowały chwili na odpoczynek. Rzeszowian do walki poderwał Szerszeń i wydawało się, że goście przedłużą swoje szanse na zwycięstwo. Końcówka była jednak zacięta i nerwowa, a dwa skuteczne bloki sprawiły, że gospodarze mieli piłkę meczową. Od razu ją wykorzystali - w aut zaatakował bowiem Cebulj i katowiczanie wygrali 25:23. W tańcu radości główną rolę odgrywał Jarosz, który w pełni zasłużenie odebrał statuetkę dla MVP spotkania. GKS Katowice - Asseco Resovia 3:0 (25:22, 25:22, 25:23) GKS: Jarosz, Kania, Quiroga, Ma’a, Hain, Szymański - Mariański (libero) oraz Domagała, Drzazga Resovia: Muzaj, Kochanowski, Deroo, Drzyzga, Kozamernik, Cebulj - Zatorski (libero) oraz Szerszeń, Krulicki, Woicki, Buszek Damian Gołąb