Zaksa w ostatnich trzech latach była stałym uczestnikiem finałowej rywalizacji o mistrzostwo kraju. W latach 2016-2017 zdobył tytuł, a w poprzednim sezonie stanęła na drugim stopniu podium. Teraz o przepustkę do decydującego etapu zmagań powalczy z jedną z rewelacji rozgrywek - Wartą. Zespół z Zawiercia występuje w ekstraklasie dopiero drugi rok. W poprzednim wywalczył dziewiątą lokatę. Świderski na pytanie, czy wyobraża sobie, że jego drużyny mogłoby zabraknąć tym razem w finale, odparł, że zawsze trzeba brać pod uwagę każdy wariant. - Natomiast zdajemy sobie sprawę, że każdy upatruje w nas faworytów. Sezon zasadniczy przebiegał pod nasze dyktando, ale pamiętamy zeszły rok i bardzo ciężkie półfinałowe boje z drużyną z Olsztyna. Mam nadzieję, że to doświadczenie jest z tyłu głowy naszych zawodników, ale liczę, że nie będzie ono im ciążyło. Niech wyjdą na boisko i udowodnią swoją wyższość nad rywalem. To jest sport, wszystko się może zdarzyć, ale nie chciałbym oczywiście, byśmy odpadli z walki o tytuł na tym etapie - podkreślił szef klubu z Kędzierzyna-Koźla. ZAKSA - choć zaliczyła drobny spadek formy wiosną - to jednak w fazie zasadniczej niepodzielnie dominowała w ekstraklasie. W efekcie zapewniła sobie pierwsze miejsce w tabeli i bezpośredni awans do półfinału. W związku z tym ostatnie spotkanie o stawkę rozegrała 24 marca. - Każdy kij ma dwa końce. Przy tak długiej przerwie gdzieś się traci ten rytm meczowy. Zagraliśmy jednak w międzyczasie dwa sparingi z ONICO Warszawa, które wypadły pozytywne. Widać było zaangażowanie chłopaków. Z drugiej strony mieliśmy teraz czas na podkurowanie się i regenerację - analizował Świderski. Były reprezentant Polski przypomniał, że niedawno kłopoty zdrowotne miał jeden z liderów Zaksy - Belg Sam Deroo. - Zagrał już w końcówce fazy zasadniczej, ale potrzebował trochę czasu, by wrócić do formy - przyznał. Trener Andrea Gardini nie będzie mógł zaś w play off skorzystać z Amerykanina Jamesa Shawa, który doznał poważniejszego urazu. - Podkręcił mocno staw skokowy, zerwał więzadła nawet. Poleciał do USA na leczenie - relacjonował Świderski. Jak dodał, w ostatnich dniach zaś kilku siatkarzy wicemistrzów kraju zmaga się z wirusem. - Więc z jednej strony chciałoby się grać jak najszybciej i jak najwięcej, żeby nie tracić rytmu meczowego, ale z drugiej mamy to szczęście, że możemy odchorować i wrócić spokojnie do zdrowia - zaznaczył. Warta w barażu o półfinał pokonała Cerrad Czarnych Radom. Do wyłonienia zwycięzcy w tej parze - grano do dwóch zwycięstw - potrzebne były trzy spotkania. - Zawiercie jest uskrzydlone i rozpędzone. To historyczny sukces tego klubu i na pewno na tym nie poprzestaną. Z pewnością nie poddadzą się w szatni przed pierwszym meczem z nami. To są doświadczeni zawodnicy, którzy wiedzą, jak walczyć o wyższe cele. Zapowiada się ciekawe widowisko - ocenił prezes Zaksy. Jego zdaniem Warta to drużyna poukładana i dobrana charakterologicznie. - To zespół zbudowany z głową. Może nie mają gwiazd największego formatu, ale widać, że razem na boisku tworzą fajną ekipę. Każdy wie, co ma robić. To fajnie poukładana ekipa. Widać, że nie tylko pieniądze i nazwiska na papierze, ale też charakter może decydować o sukcesach - podsumował. W tym roku jego drużyna zmierzyła się z zespołem z Zawiercia już trzykrotnie. Poza meczami ligowymi ekipy te trafiły na siebie w półfinale Pucharu Polski. Wszystkie spotkania ZAKSA wygrała 3:1. - Tamte mecze nie będą miały większego znaczenia. Trzeba wyjść na boisko i po raz kolejny udowodnić swoją wyższość nad rywalem. To nowa wojna, a w sobotę czeka nas pierwsza bitwa - podkreślił Świderski. W półfinale rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw, ze zmianą gospodarza po każdym spotkaniu. Pierwsze z nich odbędzie się o godz. 14.45 w Kędzierzynie-Koźlu.