Świderski powiedział w środę, że ZAKSA wielokrotnie spotykała się z zespołem z Jastrzębia i większość tych spotkań przegrywała. Ostatnim starciem obu drużyn był grudniowy mecz 1/8 finału Pucharu Polski, w którym jastrzębianie wyeliminowali jego podopiecznych z walki o to trofeum. Wcześniej drużyna z Opolszczyzny przegrała z nimi pierwszy mecz w tym sezonie PlusLigi, a w ubiegłym uległa w rywalizacji o brązowy medal. Trener ZAKS-y wskazał, że kłopoty jego drużynie sprawia przede wszystkim Michał Masny "swoją nietuzinkową grą na siatce". "Rozgrywa czasem wręcz szaleńcze akcje. Bardzo ciężko jest go rozszyfrować i odgadnąć, gdzie za chwilę pośle piłkę. Na dodatek bardzo dobrze rozumie się ze środkowymi swojej ekipy, co stwarza duże zagrożenie" - tłumaczył szkoleniowiec. Dodał, że w związku z tym jego zawodnicy będą musieli zrobić wszystko, by utrudnić mu rozegranie: "Musimy tak grać, by piłka była jak najdalej od siatki i by Masny nie mógł wykorzystywać swoich środkowych. To będzie kluczem do tego spotkania". Nie będzie to proste zadanie, bo oznacza, że siatkarze z Kędzierzyna-Koźla muszą świetnie zagrywać i wzmocnić przyjęcie. Tymczasem zespół nie będzie mógł liczyć w piątek ani na kontuzjowanego Michała Ruciaka, ani zapewne na Pawła Zatorskiego, który również leczy uraz, jakiego doznał w zwycięskim starciu ze Skrą Bełchatów w końcówce 2014 roku. "Wraca za to powoli i zaczyna treningi Łukasz Wiśniewski. Zobaczymy, w jakim wymiarze będzie mógł w piątek wystąpić. Na pewno jednak potrzebuje czasu, by wrócić do dobrej dyspozycji" - powiedział Świderski. Zatorski przyznał, że "wciąż żyje nadzieją", iż będzie mógł jednak wyjść w piątek na boisko i wesprzeć kolegów z zespołu. Jak zaznaczył, zależy to jednak od kolejnych badań w najbliższych dniach i decyzji lekarzy. "W spotkaniu ze Skrą zrobiłem lekki szpagat i naderwałem albo naciągnąłem mięsień. W czwartek albo piątek okaże się, czy pozwolą mi grać" - wyjaśnił libero niebiesko-biało-czerwonych. Popularny "Zati" wyraził też opinię, że w obecnym sezonie ZAKSA boryka się z problemami na przyjęciu. Uznał, że w tym elemencie gry "nie ma wielkiego dobrobytu" wśród zawodników w drużynie i nie można rotować składem, zwłaszcza gdy dochodzą kontuzje. "Musimy sobie jednak dawać radę w takim zestawieniu, jakie mamy i walczyć. W meczu z Bełchatowem pokazaliśmy, że walczyć umiemy" - przypomniał. "Miejmy nadzieję, że poradzimy sobie również w piątek. Jeśli pokażemy taką zagrywkę, jak w meczu ze Skrą i dołożymy do tego - podobne jak wtedy - dobre przyjęcie, to wierzę, że będziemy mogli cieszyć się ze zdobytych punktów" - dodał. Świderski zapewnił, że po przegranym starciu z Asseco Resovią Rzeszów w jego drużynie jest duża "sportowa złość". "Trenujemy ciężko, tym bardziej, że zdajemy sobie sprawę, w jakim momencie rozgrywek jesteśmy i na którym miejscu tabeli się znajdujemy. Każdy punkt jest teraz bardzo ważny. Dlatego będziemy szukać sposobu na przeciwnika" - zadeklarował. Mecz z Jastrzębskim Węglem ZAKSA rozegra w piątek we własnej hali. Początek o godz. 18.