Z wyniku przegranego w środę 0:3 meczu z Asseco Resovią i 10. miejsca ZAKS-y w tabeli cieszyć się pan nie może. Ale z postawy swoich zawodników w tym spotkaniu już chyba tak, biorąc pod uwagę poprzednie występy? Sebastian Świderski: - To prawda, ale wolałbym wygrywać brzydko i zdobywać punkty, niż grać ładnie i przegrać. To zawsze boli. W naszej sytuacji to co zaprezentowaliśmy w meczu z Asseco, na pewno napawa optymizmem. Walka była przez dwa i pół seta. Niestety w trzecim nie wytrzymaliśmy tempa. Resovia w każdej partii pozwalała sobie na roszady; my takich możliwości nie mamy. Cieszy natomiast postawa chłopaków i walka o każdą piłkę. Środowe spotkanie to całkiem dobra zagrywka, często skuteczny atak, ale ciągłe problemy w przyjęciu. Kiedy na boisko wróci kontuzjowany Michał Ruciak? - Trudno powiedzieć, wszystko zależy od jego stanu zdrowia. Liczymy, że w ciągu dwóch tygodni będzie mógł do nas dołączyć. W tym tygodniu zaczął delikatnie ćwiczyć. Staramy się póki co zbudować nieco inny system grania, bez Michała. Jeszcze nam to do końca nie wychodzi, są mankamenty, ale pracujemy nad tym. Nie tylko na treningu, ale też oglądając i analizując mecze z zawodnikami, czego do tej pory nie było. Tak, by oni sami zobaczyli, jak zachowują się na boisku, jak reagują kiedy wygrywamy albo przegrywamy, jakie błędy popełniają. W środę głupie, proste błędy, które występowały w poprzednich spotkaniach, nie zdarzyły się i za to wielkie brawa dla chłopaków. W poprzednich spotkaniach 23-letni Brazylijczyk Lucas Loh, zmiennik Ruciaka, prezentował się dość słabo. W środę momentami zaczął się przełamywać. Pracujecie z nim bardziej nad techniką czy psychiką? - Nad jednym i drugim. To jest młody zawodnik, który potrzebuje i treningów, i wsparcia mentalnego. Wyjechał pierwszy raz z kraju na inny kontynent, gdzie jest inne granie, klimat, poziom siatkówki. Potrzeba mu trochę czasu. Doskonale o tym wiem, bo sam się z tym spotkałem wyjeżdżając do Włoch. Miałem wtedy nawet więcej lat niż Lucas, bo 26, a ciężko mi było odnaleźć się w nowych realiach. Domyślam się więc, jak mu jest ciężko. Wszyscy staramy się mu pomóc. Jedziemy na jednym wózku. Każdy musi walczyć i pomagać sobie, by osiągnąć końcowy sukces. Kontuzja Michała Ruciaka to tylko jeden z kadrowych problemów ZAKS-y. Tuż przed startem PlusLigi z powodu choroby nowotworowej karierę zawiesił Grzegorz Bociek, potem do Turcji odszedł Marcin Możdżonek. Musiał pan mocno przebudować drużynę? - Jeśli chodzi o Możdżonka to decyzja o jego odejściu zapadła wcześniej, więc o niej wiedzieliśmy. Trochę inne zamiary mieliśmy w kwestii sprowadzenie nowego zawodnika. Niestety, choroba Grzegorza i kontuzja Michała spowodowały, że musieliśmy zmienić plany i styl gry. Nasza gra dziś opiera się na szybkim tempie. Mamy problem ze skończeniem trudnych, wysokich piłek. Ale musimy sobie z tym jakoś radzić. - Resovia w ubiegłym roku miała problem, gdy Olieg Achrem miał kontuzję. Poradzili sobie i myślę, że my też sobie poradzimy. Stworzymy inny zespół niż mieliśmy zaplanowany w momencie budowania drużyny. Nie możemy sobie pozwolić na lamentowanie, że miało być inaczej. Trzeba walczyć tym składem, który jest, bo innego nie będzie. Musimy zrobić wszystko, żeby zmienić swój wizerunek. Za wami przegrane z mistrzem i wicemistrzem Polski, w sobotę zagracie z brązowym medalistą - Jastrzębskim Węglem. Postawa, którą zaprezentowaliście w starciu z Asseco wystarczy, by go pokonać? - Zobaczymy. W grach zespołowych wiele zależy od postawy rywala. Jeśli będziemy grać tak jak w środę przez pierwsze dwa sety, będzie to napawało optymizmem. Małymi kroczkami musimy iść do przodu, budować swój styl. Jeśli będziemy ciężko pracować, analizować - nie tylko na treningach, ale i w szatni, myśleć pozytywnie, to z czasem przyjdą sukcesy. Rozmawiała Katarzyna Kownacka