Ostatni mecz rundy zasadniczej drużyna z Opolszczyzny wygrała w piątek gładko (3:0) z BBTS-em Bielsko-Biała i zakończyła tę fazę na siódmej pozycji w tabeli. Nie było to zapewne wymarzone miejsce podopiecznych trenera Świderskiego, którzy w 26 kolejkach zanotowali aż 11 porażek. Teraz jednak - jak zaznaczył szkoleniowiec - jego zespół "zaczyna od zera". - Teraz nie liczą się punkty, liczą się tylko zwycięstwa. Ten, kto wygra dwa spotkania, awansuje dalej - podkreślił. Jak powiedział, kilka ostatnich wygranych jego drużyny - trapionej w tym sezonie różnymi problemami zdrowotnymi kolejnych zawodników - świadczy o tym, iż jest ona obecnie "na fali wznoszącej". - Widać, że treningi w pełnej obsadzie, gdy możemy grać spokojnie sześciu na sześciu, przynoszą efekty. Liczymy, że dobra passa będzie kontynuowana również w środę, gdy spotkamy się ze Skrą - dodał. W opinii Świderskiego jego zespół powinien przeciw bełchatowianom grać bardzo ryzykownie w ataku i w zagrywce. - Jeśli nie odrzuci się ich od siatki, to gra się bardzo, bardzo ciężko. Skra świetnie kontratakuje, a rozgrywający Uriarte potrafi wykorzystać wszystkich zawodników - analizował trener Zaksy komplementując rywali za "najładniejszą siatkówkę" na krajowym podwórku: kombinacyjną, bardzo szybką, z różnymi zagraniami i wariantami taktycznymi. Rozgrywający kędzierzynian Paweł Zagumny także uznał, że w środę Zaksę czeka starcie z "niesamowicie trudnym przeciwnikiem". - Będziemy musieli zagrać na 120 procent naszych możliwości, aby marzyć o zwycięstwie. Ale póki piłka jest w grze, wszystko jest możliwe - powiedział. Choć forma i skuteczność niebiesko-biało-czerwonych w tym sezonie były bardzo zmienne i zdarzały się przegrane z drużynami z końca tabeli, to Skrę udało się im ograć 3:0 tuż przed koniec ubiegłego roku, i to w bardzo dobrym stylu. Zarówno Świderski, jak i Zagumny podkreślili jednak, że tamto zwycięstwo nie ma dziś większego znaczenia. - Każdy mecz jest inny, a tamto spotkanie było dwa miesiące temu. Teraz jest inna faza i gra praktycznie "o wszystko". Dla nas i dla nich będzie to z pewnością inny mecz. Miejmy jednak nadzieję, że sprawimy niespodziankę - powiedział Zagumny. Zdaniem Świderskiego przewagę jego drużynie daje w najbliższym starciu to, że odbędzie się ono we własnej hali i przed swoją publicznością. - Miejmy nadzieję, że uda się to wykorzystać. Wyeliminowanie Bełchatowa byłoby kapitalnym kołem napędowym do walki o medale - dodał trener Zaksy. W piątkowym spotkaniu z BBTS-em na boisku pojawił się już kontuzjowany od kilku tygodni Michał Ruciak, jeden z filarów zespołu w Kędzierzyna-Koźla. Póki co wpuszczany był jednak tylko na drugą linię, do przyjęcia. Na ile będzie on mógł wziąć udział w meczu ze Skrą - wciąż nie wiadomo. Sam nie kryje, że chciałby swojemu zespołowi pomóc. - Serce się rwie. Każdy, kto uprawia jakiś sport chciałby grać i pomagać swojej drużynie. Chce się być na boisku i robić jak najwięcej. Tym bardziej, że mam niedosyt, bo w tym sezonie kontuzje dopadały mnie raz po raz - zaznaczył. Świderski podkreślił, że wierzy, iż Ruciak wesprze w najbliższych dniach zespół. - Tym bardziej, że w ciągu tego tygodnia rozstrzygnie się dla nas cały sezon. Okaże się, czy będzie on udany, czy nie. Wychodzimy więc z założenia: wszystkie ręce na pokład. Również Michała - dodał szkoleniowiec i powiedział, że jeszcze za wcześnie na analizę fazy zasadniczej rozgrywek. - Sezon jeszcze trwa, a ten tydzień jest najważniejszy - skwitował.