Decyzję w tej sprawie ogłoszono w piątek po południu na stronie internetowej Polskiego Związku Piłki Siatkowej (PZPS). W styczniu Związek poinformował, że sąd odwoławczy przy PZPS ukarał grzywnami za zmianę klubu Boćka i ZAKS-ę, z którą zawodnik podpisał nowy kontrakt. Sąd ten, po rozpoznaniu odwołania klubu AZS Częstochowa, zmienił podjęte w październiku decyzje Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej S.A., umarzające postępowania dyscyplinarne wobec Boćka i klubu. Zawodnikowi - prócz zawieszenia na cztery kolejki - nakazał zapłacenie 25 tys. zł kary na rzecz PZPS. Na kędzierzyński klub nałożył karę 60 tys. zł. ZAKSA i Bociek odwołali się od decyzji uzasadniając to m.in. "rażącym naruszeniem regulaminu tego sądu oraz innych właściwych przepisów". Zawnioskowali też w związku z odwołaniem o wstrzymanie biegu wykonania wyroku, dlatego Bociek zagrał w ostatnich meczach klubu z Kędzierzyna-Koźla. Niejasności w sprawie transferu atakującego z AZS Częstochowa do ZAKS-y pojawiły się tuż po informacji o podpisaniu kontraktu przez niego z kędzierzyńskim klubem. Władze klubu z Częstochowy uznały, że wiążąc się z ZAKS-ą siatkarz złamał warunki umowy i zakaz konkurencji. Na stronie internetowej zarząd częstochowskiego AZS informował nawet w sierpniu, że zawiesza go w prawach zawodnika na 12 miesięcy. W październiku wiceprezes Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej S.A. Jan Zaremba poinformował jednak, że zarząd ligi w "jednoznacznym stanowisku" przyznał prawo występowania Boćkowi w barwach kędzierzyńskiego klubu. Drużyna z Częstochowy kilka dni później odwołała się od tej decyzji. Po tym decyzję PLPS zmienił sąd odwoławczy. W swoim komentarzu zamieszczonym w piątek na stronie ZAKS-y prezes klubu Sabina Nowosielska zaznaczyła, że "w świetle prawa polskiego i przedstawionych dokumentów ZAKSA miała prawo podpisać kontrakt z zawodnikiem i to uczyniła". Zaznaczyła, że klub dopełnił też przed sezonem wszystkich wymaganych prawem obowiązków, w tym przedłożenia kopii kontaktów z zawodnikami, i został dopuszczony do rozgrywek. Nowosielska dodała, że jeśli władze siatkarskiego związku uważały, że Bociek był związany ważnym kontraktem z Częstochową, to powinny przed sezonem "postawić kontrę, a nie teraz się ośmieszać przed światem siatkarskim i kibicami". Uznała, że ZAKSA nie ma sobie nic do zarzucenia "i dlatego do końca i wykorzystując wszelkie możliwe środki będzie dochodzić swoich racji". "Teraz już bardziej chodzi o to, aby poprawić przepisy regulujące zasady obowiązujące w polskiej siatkówce tak, aby wyeliminować w przyszłości możliwość wystąpienia podobnych spraw spornych" - zaznaczyła w komunikacie Nowosielska.