Jego drużyna przegrała pierwsze dwa pojedynki - 1:3 w Bełchatowie i 0:3 u siebie. Wydawało się, że sprawa medalu jest rozstrzygnięta. Tymczasem później Jastrzębski Węgiel wygrał dwukrotnie po 3:2. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. - Pamiętam pytania po pierwszych dwóch pojedynkach: czy wierzę, że jeszcze wrócimy do swojej hali. Wierzyłem. Przecież nawet w przegranym spotkaniu 0:3 u siebie tak naprawdę w każdym secie było blisko. Wróciliśmy, doprowadziliśmy do remisu, ale... nie osiągnęliśmy na razie nic. Przed nami jeszcze jeden, najważniejszy mecz. Będzie zupełnie inny, na pewno bardzo trudny, bo obie drużyny chciały i chcą zdobyć brąz - podkreślił włoski szkoleniowiec. W dwóch wygranych meczach najskuteczniejszym zawodnikiem Jastrzębskiego Węgla był atakujący Michał Łasko - zdobył odpowiednio 28 i 25 punktów. - Daliśmy w tych spotkaniach z siebie absolutnie wszystko, mieliśmy też trochę szczęścia. W Bełchatowie w środę na pewno będzie walka, będzie jeszcze trudniej. Czy możemy coś jeszcze od siebie dołożyć? Nie wiem. Zresztą nie wiem, czy to wystarczy - powiedział Łasko. Seniorzy mają szansę na trzeci w tym sezonie medal dla klubu. Wcześniej mistrzostwa Polski zdobyli juniorzy i młodzicy Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla. - Szkoda, że sezon się kończy w momencie, kiedy "złapaliśmy" dobre granie. W środę trzeba po prostu wyjść na boisko i walczyć. Kibice wiele wybaczą, ale musi być "ogień w oczach i krew na parkiecie" - zauważył prezes klubu Zdzisław Grodecki. Jastrzębianie przez cały sezon musieli sobie radzić bez reprezentacyjnego niemieckiego przyjmującego Denisa Kaliberdy, który w inauguracyjnym meczu z BBTS Bielsko-Biała nabawił się poważnego urazu barku. Trzy zimowe miesiące nieobecny był inny zawodnik z tej pozycji - Zbigniew Bartman, w związku z kontuzją i operacją łokcia. - Nie ma sensu się zastanawiać, co byłoby, gdyby grali cały czas. Nie mieliśmy na to wpływu i tyle - stwierdził prezes. Początek środowego meczu w Bełchatowie o godz. 20.30.