Drużyny serwującej tak jak w piątek PGE Skra niemal nie sposób powstrzymać. W tym tygodniu drużyna z Bełchatowa zapewniła sobie awans do półfinału Pucharu CEV, ale nie zaniedbuje PlusLigi. Wygrana umacnia ją na podium tabeli. Do lidera, Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle, traci już tylko trzy punkty. Rozegrała jednak o trzy mecze więcej niż wicemistrzowie Polski. Bełchatowianie już na początku pierwszego seta rzucili do gry wszystko, co mają najlepszego. Rozpoczęli od serii świetnych zagrywek, zupełnie rozbijając linię przyjęcia rywali. Sygnał do ataku dał Mateusz Bieniek, najlepiej serwujący zawodnik ligi. Po chwili punkty zagrywką dołożyli Aleksandar Atanasijević i Dick Kooy, blokiem popisał się Karol Kłos. Efekt? 9:2 dla PGE Skry. Po takim początku gościom pozostało już tylko kontrolować losy partii. Lublinianom udało się przeprowadzić niewiele składnych akcji. Czasami mylili się poważnie, jak wtedy, gdy Jakub Wachnik po serwisie trafił piłką... w trenera PGE Skry Slobodana Kovacza. Drużyna Serba szybko wygrała 25:17. PGE Skra Bełchatów rozbija rywali zagrywką Bełchatowianie świetnie rozpoczęli spotkanie, choć w piątek musieli sobie radzić bez Milada Ebadipoura. Irańczyk był w ostatnich tygodniach jednym z najrówniej grających siatkarzy PGE Skry. W Lublinie zastąpił go Robert Taht. Drugą partię goście rozpoczęli jednak identycznie jak pierwszą. Ponownie kluczowa była zagrywka, punkt w ten sposób jeszcze raz zdobył Atanasijević. Szybko odskoczyli więc rywalom na cztery "oczka". Tym razem asami serwisowymi odpowiedział im jednak Grzegorz Pająk. To tylko na chwilę zmniejszyło straty gospodarzy. PGE Skra przez większość seta utrzymywała cztery, pięć punktów przewagi. Dobrze prezentowali się Kooy i Taht. Ten drugi w końcówce popisał się asem serwisowym. A Bieniek do zagrywek dołożył skuteczny blok. Bełchatowianie znów nie mieli problemów ze zwycięstwem - set zakończył się wynikiem 25:19. CZYTAJ TAKŻE: Polski zespół w kryzysie. Kapitan przyznaje: Wyglądamy źle PlusLiga. LUK Lublin oddala się od czołowej ósemki Lublinianie w tym sezonie kilka razy zaskoczyli faworytów. Przekonała się o tym m.in. PGE Skra - LUK ograł ją na jej parkiecie 3:2. Beniaminek wciąż liczy się w walce o grę w fazie play-off, ale ostatnie tygodnie ma nieudane. Wygrał tylko jedno z czterech ostatnich spotkań, w poprzedniej kolejce był wyraźnie słabszy od Indykpolu AZS Olsztyn. Na początku trzeciego seta, po ataku Wachnika, gospodarze po raz pierwszy w tym meczu objęli prowadzenie. To był jednak tylko moment. Już po kilku akcjach to bełchatowianie mieli trzy punkty przewagi. Grzegorz Łomacz często wykorzystywał w ataku swoich środkowych i różnica między obiema drużynami rosła. Trener LUK-u Dariusz Daszkiewicz w końcu zdecydował się na zmianę atakującego, ale tego dnia nic nie było w stanie zatrzymać PGE Skry. Mimo że bełchatowianie popełnili kilka błędów, spokojnie wygrali ostatnią partię. Szansę gry na przyjęciu dostał nawet Robert Milczarek, nominalny libero, który popisał się skutecznym atakiem na potrójnym bloku. Jego drużyna wygrała 25:18.Licząc mecze w Pucharze CEV, wynik z Lublina to czwarte z rzędu zwycięstwo PGE Skry. LUK ma natomiast coraz większe problemy - wizja gry w fazie play-off coraz bardziej się oddala. LUK Lublin - PGE Skra Bełchatów 0:3 (17:25, 19:25, 18:25) LUK: Filipiak, Nowakowski, Wachnik, Pająk, Stajer, Włodarczyk - Watten (libero) oraz Gregorowicz (libero), Jóźwik, Romać PGE Skra: Atanasijević, Bieniek, Kooy, Łomacz, Kłos, Taht - Piechocki (libero) oraz Schulz, Sawicki, Milczarek