Przez lata spotkania drużyn z Rzeszowa i Bełchatowa były meczami na szczycie PlusLigi, decydując o medalach czy awansach do finału rozgrywek. W ostatnich sezonach drużyny się nieco rozminęły. PGE GiEK Skra ma za sobą jeden z najsłabszych sezonów w historii, Asseco Resovia wróciła na podium i do Ligi Mistrzów, gdzie w tym tygodniu zanotowała pierwszą wygraną. I na boisku różnicę w potencjale obu zespołów było widać. W składzie PGE GiEK Skry tym razem był już Mateusz Poręba, który ostatnio nie mógł zagrać z Projektem Warszawa przez problemy z mięśniami brzucha. W pierwszej szóstce nadal jego miejsce zajmował jednak 19-letni Mateusz Nowak. W pierwszych akcjach mocniej błysnął jednak drugi z bełchatowskich środkowych Bartłomiej Lemański, który popisał się efektownym blokiem. Gospodarze popełnili kilka błędów w ataku, ale po kilku minutach to oni odskoczyli na dwa punkty. Znakomicie zagrywał Jakub Kochanowski, w ataku najpewniejszą opcją był Torey Defalco. W drugiej części seta rzeszowianie odskoczyli nawet na pięć punktów. Gdy przewaga na chwilę zmalała, przewagę pomógł odbudować blok Karola Kłosa. Asseco Resovia wygrała wyraźnie, 25:20. Katastrofa polskiej drużyny. Fatalna seria trwa już prawie dwa lata PGE GiEK Skra próbowała się postawić. Ale tym razem nie była Robin Hoodem Dla doświadczonego środkowego sobotnie spotkanie było szczególne. Kłos latem przeniósł się bowiem do Rzeszowa po 13 latach gry w Skrze. W wywiadzie opublikowanym na oficjalnej stronie PlusLigi wspominał "święte wojny" obu drużyn i zastanawiał się, czy obecny zespół bełchatowian nie będzie w tym sezonie... Robin Hoodem. Gdyby PGE GiEK Skra miała pójść w ślady słów Kłosa, powinna zabierać punkty "bogatym". Przed tygodniem udało się to jej w meczu z Projektem Warszawa, a kolejna na liście była właśnie Asseco Resovii. Na początku drugiej partii sobotniego spotkania prowadziła dwoma punktami, ale gospodarze doprowadzili do remisu 8:8. Ataków w drużynie z Bełchatowa nie kończył Lemański, szwankowało przyjęcie gości, ale partia była wyrównana. Po kolejnym autowym ataku Lemańskiego Asseco Resovia objęła prowadzenie 18:16, a kiepsko dysponowanego środkowego zmienił Poręba. Od tej pory rzeszowianie już pilnowali prowadzenia. Punkt zagrywką zdobył Fabian Drzyzga, z coraz większą mocą atakował Stephen Boyer. Rzeszowianie wygrali 25:23. Asseco Resovia dopilnowała wyniku. Seria zwycięstw trwa W drużynie z Rzeszowa wyróżniał się Paweł Zatorski. To w niego najczęściej serwowali rywale, ale libero polskiej kadry przyjmował znakomicie. Dzięki temu Drzyzga miał spore pole do popisu i korzystał ze świetnie dogranej piłki. Ale w trzecim secie znów wynik długo oscylował wokół remisu. Dopiero w drugiej części seta gospodarze odskoczyli, obejmując prowadzenie 17:14. Trener Skry Andrea Gardini poprosił o przerwę i w mocnych słowach próbował pobudzić drużynę. Ostatni punkt zdobył Kłos, jego nowy zespół pokonał byłego pracodawcę 25:21. Statuetkę dla MVP spotkania otrzymał Drzyzga. Licząc wygraną w Lidze Mistrzów, Asseco Resovia zanotowała już szóstą wygraną z rzędu. Obie drużyny nie będą miały zbyt dużo czasu na odpoczynek. Już we wtorek grają kolejne spotkania - rzeszowianie z GKS-em Katowice, PGE GiEK Skra ze Ślepskiem Malow Suwałki. Sprawdź tabelę siatkarskiej PlusLigi Asseco Resovia: Boyer, Kłos, Defalco, Drzyzga, Kochanowski, Louati - Zatorski (libero) oraz Rejno PGE GiEK Skra: Konarski, Lemański, Aciobanitei, Łomacz, M. Nowak, Lipiński - Diez (libero) oraz W. Nowak, Kupka, Poręba, Derouillon Ukraińcy opuszczą PlusLigę? Dosadny komentarz mistrza świata