PlusLiga wkracza w decydującą fazę, a Projekt Warszawa nadal radzi sobie świetnie. Po wygranej ze Skrą przeskoczył w tabeli Aluron CMC Wartę Zawiercie i znów przed nim w lidze jest tylko Jastrzębski Węgiel. Mimo że obie drużyny dzieli siedem miejsc w ligowej tabeli, pierwsza partia była wyrównana. A kiedy Bartłomiej Lemański zablokował atak Andrzeja Wrony, to niżej notowani bełchatowianie prowadzili już 13:10. Dobrze w ich ataku spisywał się Dawid Konarski, blok gospodarzy często gubił rozgrywający Grzegorz Łomacz. Kiedy jednak mistrz świata z 2018 r. zagrał nieco mniej dokładnie, Projekt błyskawicznie doprowadził do remisu 17:17. Przełamanie przyniosły zagrywki Jakuba Kowalczyka. 37-letni środkowy wskoczył do podstawowego składu warszawskiej drużyny z powodu problemów kolegów. Kontuzja wykluczyła z gry Jurija Semeniuka, problemy wciąż ma też Taylor Averill. Kowalczyk wykorzystał szansę, po jego dwóch asach serwisowych Projekt prowadził 21:18. Warszawianie mieli aż cztery piłki setowe, ale goście jeszcze się zerwali. Trener Projektu Piotr Graban, który na meczu pojawił się w maseczce, przerwał jeszcze grę. PGE GiEK Skra miała nawet szansę na wyrównanie, ale w ostatniej akcji jej siatkarze się pogubili. Gospodarze zwyciężyli 25:23. Polscy siatkarze znów w finale Ligi Mistrzów! Stalowe nerwy, rywale stracili marzenia PGE GiEK Skra Bełchatów nie wykorzystała szansy. Bartłomiej Bołądź i Artur Szalpuk w dobrej formie Drugi set również był wyrównany. W połowie partii to bełchatowianie wypracowali sobie dwupunktową przewagę i przez kilka minut jej pilnowali. Po warszawskiej stronie skuteczny cały czas był Bartłomiej Bołądź, który kończył niemal 70 procent ataków. Łomacz przy dobrym przyjęciu szukał w ataku środkowych. Kiedy jednak atak Bartłomieja Lipińskiego z tzw. szóstej strefy powstrzymał Wrona, był remis 22:22. Jeszcze jeden blok - tym razem Konarskiego zatrzymał Tillie - i to gospodarze mieli piłkę setową. Projekt ponownie wydarł rywalom zwycięstwo i wykorzystał już pierwszą szansę. Wynik na 25:23 przypieczętował atakiem z prawego skrzydła Bołądź. Na początku trzeciej partii nic się nie zmieniło. Bełchatowianie szybko prowadzili dwoma punktami, gospodarze błyskawicznie odrobili straty. Efektownie prezentował się Artur Szalpuk, który popisał się asem serwisowym oraz nietypowym dla siebie atakiem z krótkiej. Po drugiej stronie na boisku pojawił się Pierre Derouillon. Tym razem jednak Projekt zaczął szybciej budować przewagę. Punkt zagrywką zdobył Wrona i jego zespół prowadził 10:7. Goście zmniejszyli straty, kiedy w końcu zablokowali atak Bołądzia. Atakującego to jednak nie zniechęciło. A kiedy piłka po zagrywce Szalpuka przewinęła się po taśmie i spadła na połowie Skry, warszawianie prowadzili już 17:13. Przewagi pilnowali już do końca seta i spotkania, wygrali 25:22. Nagrodę dla MVP otrzymał Szalpuk, który zdobył 17 punktów. Tylko jedno "oczko" mniej zapisał na koncie Bołądź. Bełchatowianie nie wykorzystali szansy, by poprawić swoją pozycję w tabeli. Zespół dziewięciokrotnych mistrzów Polski na cztery kolejki przed końcem fazy zasadniczej PlusLigi zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli. Do ósmego miejsca zajmowanego przez Grupę Azoty ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle i przepustki do fazy play-off traci dwa punkty. Siatkarski magik walczył z bólem. Został bohaterem półfinału Ligi Mistrzów Jakub Kochanowski zabrał głos po historycznym triumfie. Mówi o "potrójnej koronie"