- Nie boję się walki o miejsce w podstawowej szóstce. Za mną wspaniały sezon w Olsztynie, który będę bardzo mile wspominał. Dzięki temu nabrałem pewności siebie. Ale największej dały mi ostatnie występy w drużynie narodowej. To, co osiągnęliśmy w tym roku, to wielka rzecz i każdy zawodnik czuje się mocniejszy. Ja na pewno stałem się dzięki temu lepszym siatkarzem - ocenił 27-letni Buszek. Pochodzący z Dębicy mistrz świata podpisał kontrakt z Resovią cztery lata temu, ale sezon 2011/12 spędził na wypożyczeniu w Kielcach, a 2013/14 - w Olsztynie. W obu przypadkach był podstawowym graczem, podczas gdy w stolicy Podkarpacia w międzyczasie najwięcej czasu spędzał w kwadracie dla rezerwowych. - Nie miałem wątpliwości przed kolejnym sezonem w tym zespole. Bardzo chętnie wracam do Rzeszowa. Wiadomo, że Resovia jest bardzo mocnym klubem, od kilku lat bije się nie tylko o mistrzostwo kraju, ale też chce się pokazać w europejskich pucharach. Jest ciężko, rywalizacja jest duża. Nikt nie przychodzi tu z pewnym miejscem w składzie - zaznaczył 27-letni przyjmujący. Jak na razie potwierdził swoją wartość w drużynie trenera Andrzeja Kowala. Na siedem dotychczasowych meczów w PlusLidze trzykrotnie był wybierany MVP spotkania. Nie ukrywa, że liczy na to, iż szkoleniowiec będzie na niego stawiał. - Mam nadzieję, że odegram znaczącą rolę w tym zespole. Na razie to dopiero początek. Zobaczymy, jak to będzie dalej - zastrzegł. Szkoleniowiec wicemistrzów kraju w pierwszym miesiącu ligowych zmagań często rotuje składem. Buszek zapewnił, że żaden z siatkarzy nie powinien mieć jednak poczucia niedosytu ze względu na rywalizację zarówno na krajowym podwórku, jak i na arenie międzynarodowej. - Mamy szeroki skład i wspaniałych zawodników, więc trener ma duże pole manewru. Tyle meczów, ile my będziemy musieli rozegrać w tym sezonie, jedna szóstka na pewno nie da rady. Cieszymy się, że każdy, kto wejdzie na boisko, utrzymuje wysoki poziom - zaznaczył. Po siedmiu kolejkach Resovia, z 20 punktami, zajmuje drugie miejsce w tabeli. Oprócz niej, niepokonane w lidze są też PGE Skra Bełchatów i Lotos Trefl Gdańsk. - Cieszymy się, że nie przegraliśmy, bo najważniejsze, żeby nie tracić na początku punktów. Nie powiedziałbym jednak, że zwycięstwa przychodzą nam łatwo. Mieliśmy bardzo ciężki pojedynek z Jastrzębskim Węglem. Z przebiegu tamtego spotkania, a zwłaszcza tie-breaka, w którym było już 0:6, można uznać, że wygraliśmy dość szczęśliwie - dodał reprezentant Polski. Jak podkreślił, nikt w rodzinie czy wśród znajomych nie zwraca się do niego po wrześniowym triumfie w mundialu per "mistrzu". - Nie mówią tak, no chyba że w żartach. Medal na razie nie wisi w honorowym miejscu, ale wkrótce będzie - zapewnił. W niedzielę w 8. kolejce PlusLigi rzeszowianie zmierzą się na wyjeździe z Cerrad Czarnymi Radom.