Jastrzębianie walczyli z kompleksami niemal równe pięć miesięcy. 10 listopada niespodziewanie gładko przegrali w lidze z ZAKS-ą 0:3. To był początek serii siedmiu porażek, która skończyła się dopiero 11 maja w hali Azoty. Do tego było jednak potrzeba trochę skrajnych emocji. Środkowy Jurij Gladyr w wywiadach z przekąsem pytał, kiedy jego zespół w końcu uwierzy w zwycięstwo. Tomasz Fornal, któremu w ostatnim spotkaniu nie szło i został zmieniony, po zejściu z boiska z wściekłością kopnął w bandę reklamową. Emocje w końcu udało się jednak zamienić w zwycięstwo. - Dużo gadaliśmy, a nie udawało się tego przekuwać w czyny. Nie sądzę, że nie wierzyliśmy. Ale ciężko się przełamać, gdy wciąż jest się bardzo blisko, ale cały czas jednak kroczek z tyłu. Udało się wygrać po wytrwałości w końcówkach, myślę, że to dla nas dobry bodziec - ocenia Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla. I dodaje: - Po meczu był hurraoptymizm, ale trzeba patrzeć do przodu. Ta wygrana nic nam nie daje, jeśli nie pójdziemy za ciosem. Przeciwnikiem jastrzębian w walce o obronę tytułu jest też historia. Od kiedy w 2000 roku ruszyła w Polsce liga zawodowa, jeszcze żaden z zespołów nie był w stanie zdobyć mistrzostwa po rozpoczęciu finałów od dwóch porażek. Najbliżej był w 2003 r. Galaxia Pamapol AZS Częstochowa, który wyrównał stan rywalizacji, ale ostatecznie przegrał w piątym meczu. Jej przeciwnikiem był wtedy... zespół z Kędzierzyna-Koźla. Czarny scenariusz ZAKS-y. Wyrwa na środku siatki W środę jastrzębianie nie tylko wygrali, ale i przełamali niemoc w końcówkach setów. To właśnie w nich, gdy emocje na parkiecie sięgają zenitu, ZAKSA niemal zawsze udowadniała wyższość. Tym razem obrońcy tytułu nie stracili rezonu nawet przy grze na przewagi. Lepsi byli również w końcówce ostatniego seta. Wydarzenia z tej partii mogą mieć duży wpływ na dalsze losy finałów. Przy stanie 19:19 jak rażony piorunem padł Norbert Huber, którego trzeba było znieść z boiska. Pierwszej diagnozy nikt nie chciał głośno wypowiedzieć, ale spełnił się czarny scenariusz - uraz ścięgna Achillesa. To kontuzja, która wykluczy środkowego z gry na długie miesiące, przekreśli szanse na udział w mistrzostwach świata. - Żadnej dodatkowej motywacji nie potrzebujemy. Zagraliśmy z tą drużyną już tak wiele spotkań w tym sezonie, że trudno mówić o przygotowaniu. To rozegra się głównie w głowach. Mamy swoje problemy, nie będzie z nami Norbiego. Zrobimy wszystko, by po tej rywalizacji na jego szyi zawisł złoty medal. Te finały będziemy grać z dedykacją dla niego - podkreśla przed kamerą ZAKSATV Łukasz Kaczmarek, atakujący kędzierzynian. Dramatyczne urazy wstrząsały już jednak niejedną drużyną. Dla siatkarzy ZAKS-y dzisiejszy mecz będzie testem charakterów, ale nie tylko. Brak Hubera to duże osłabienie w czysto sportowym wymiarze. Niespełna 24-letni to jeden z głównych kandydatów do miana najlepszego środkowego sezonu. Krzysztof Rejno, który go zastąpi, to solidny zmiennik, znalazł się nawet w kręgu zainteresowań selekcjonera reprezentacji Polski. Tak dużej przewagi przy siatce jak Huber jednak nie gwarantuje. Jastrzębski Węgiel - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Transmisja Finałowa rywalizacja w PlusLidze toczy się do trzech zwycięstw. Dzisiejsze spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju rozpocznie się o godz. 14.45. Transmisję ze spotkania przeprowadzi Polsat Sport, mecz można oglądać również za pośrednictwem Polsat Box Go. Relacja tekstowa w Interii. CZYTAJ TAKŻE: Zmiana klubu przed debiutem w kadrze. Pożegnanie kadrowicza To nowy trener ZAKS-y? Ostatnio pracował w Rosji Z trudem utrzymali się w lidze. Na pomoc były selekcjoner polskiej kadry